Przepisuję ten dzień (12.04.2018) i nigdy nie przypuszczałem, że będę żył tak długo z poreumatyczną wadą serca w 14 r. życia! Niby przypadkowo poprawiłem koronę cierniowa na figurce Pana Jezusa, ale okaże się, że zdjąłem ją z Głowy Pana i sam otrzymam jakieś cierpienie...

   Wyszedłem w ciemność, deszcz i wiatr na Mszę św. o 6.30, aby spotkać się z Panem mojego życia i śmierci! W tym czasie popłynie „Anioł Pański” oraz wołanie do Boga Ojca: „dziękuje Ci, Tato za Twoją Mądrość i takie urządzenie tego świata, bo wszystko pokazałeś, aby ukazać głupotę buntowników.”

     Łzy zalały oczy, bo napłynęły obrazy:

- rolnika pozbawionego ubezpieczenia i wszelkich uprawnień

- matki z dziećmi nie mającej środków do życia

- nędzę ludzką z wczorajszymi wyczynami Leppera w Sejmie RP.

   Teraz „patrzy” Pan Jezus Miłosierny, Jezus po Zmartwychwstaniu oraz wizerunek Ducha Świętego. Przepływa świat martwiących się i kłopoczących o głupstwa oraz przyszłość. Podczas Konsekracji napłynęła bliskość Pana Jezusa z uniesieniem duchowym.

    Popłakałem się po przyjęciu św. Hostii, a właśnie popłynie pieśń o „Jezusie Malusieńkim”, gdzie jest ukazana ubogość św. Rodziny. Później podjechałem pod „mój” krzyż przy trasie E7 (lampka), kupiłem kwiaty do domu, trochę kręcenia się i już jest 13.00.

   Podczas przepisywania przeżyć widzę, że doba duchowa nie ma nic wspólnego z naszymi 24 godzinami. „Duchowość zdarzeń” jest taka sama...przed laty i teraz. Pomyślałem też, że wolna sobota jest wymysłem ludzi, ich lenistwa, bo Bóg w Swojej Mądrości dał nam tylko niedzielę.

    Padłem umęczony, a o 15.00 wróciło współcierpienie:

- ze smutnymi z powodu braku środków do życia

- bezrobotnymi z dziećmi

- odwrócenie córki od wiary, trwanie z chłopakiem w „spółce zoo”, brak pracy i nałóg

- „patrzy” zdjęcie protestujących stoczniowców z powodu zaległych wynagrodzeń („Nasz dziennik”)

- patologicznie otyli w programie telewizji z zatroskanymi rodzicami

- zatroskanie żony o wszystko.

   Pojechałem do chorej matki, a podczas trasy napłynęły słowa pieśni o „Malusieńkim”, którego Matka Boża przykryła siankiem. To trochę naiwne, ale wyraża fakt, że „nie było miejsca dla Pana Jezusa”...do końca, bo nawet nie miał własnego grobu.

    Matka moja (82 lata) jest w dobrej kondycji, słucha radia Maryja i martwi się o moją prace w pogotowiu. Mówiła o aferze w Łodzi, gdzie zabijano w karetkach chorych pavulonem (dla bogacenia się firm pogrzebowych). Zobacz, co Szatan wyprawia z tymi, którzy mają służyć chorym.  Okupantom, którzy dalej trwają nie zależy na Polaczkach.

   Wróciła Msza św. poranna, gdy w ręku znalazł się różaniec wetknięty za figurę Zbawiciela. To była ewidentna prośba o modlitwę w dniu dzisiejszym. Nasze zatroskanie ma rożne formy: siostra o wesele syna, ktoś o grób, nadciśnienie, dzieci, o pracę i jutro. W „Fakcie” opisują faceta, który zażył 5 tabletek Viagry, aby zadowolić zonę! Stracił członka, który mu amputowano.

   Odmówiłem moją modlitwę oraz koronkę do Miłosierdzia Bożego...o to proszono rano: korona cierniowa (cierpienie) + różaniec (modlitwa). Z Nieba mówią przez wszystko!

   Jacyś wrogowie pomieszali sceny z Biblii z obecnymi zbrodniami i powstał film-hit! Z powodu - nakładania Panu Jezusowi korony cierniowej - dodatkowo wołałem w mojej modlitwie za tych zaćmionych braci...

                                                                                                                            APeeL