Tak się napisało, ale to słowo ma aż 14 znaczeń: zawitać, stawić się, zajść w gości, pojawić się...

      Po wejściu do kościoła podszedłem do Stajenki i ból zalał serce, bo zaczęto rozbierać symboliczne miejsce Narodzenia Pana Jezusa...tuż przed Mszą św. z okazji 1-wszej soboty.

    Nie chciano już dzisiaj Maleńkiego w naszym kościele, nie wytrzymano tych kilku godzin, a  po nabożeństwie było wystawienie Najświętszego Sakramentu z odmawianiem litanii do NMP. 

     Ja jestem twardy i nieskory do ckliwości, a dodatkowo jako lekarz przez 40 lat stykałem się z cierpieniami, nieszczęściami i śmiercią, ale łzy zakręciły się w oczach. To przykrość dla mnie, a jak się okaże także dla żony, bo Dzieciątko niosło p o k ó j   i  nagle „zostawiło nas samych”.    

    Prawdę mówiąc w Kościele świętym nie ma odpowiedniego kultu Stajenki z adoracjami modlitewnymi, prośbami ludu przeplatanymi radosnym śpiewem. Zbawiciel przebywał w osamotnieniu...   

   Podczas Eucharystii zabrakło św. Chleba i kapłan musiał uzupełnić kielich. Pokój zalał serce, św. Hostia ułożyła się w zawiniątko (dar). Dziwne, bo dopiero wczoraj odkryłem nazwę kolędy, którą co kilka dni śpiewała mi dusza („Mizerna, cicha, Stajenka licha pełna niebieskiej chwały" Franciszka Karpińskiego): 

    "Oto leżący, przed nami śpiący, w promieniach Jezus mały. /../ Mądrość Mądrości, Światłość światłości, Jezus wcielony. /../ Hej! Ludzie prości, Bóg z nami gości, Skończony czas niedoli”.     

    Po czasie przypomniałem sobie, że 28 stycznia na Mszy św. zaprosiłem Pana Jezusa do mojej izdebki. Wówczas na Mszy św. stałem przed Stajenką i popłakałem się, gdy Pan Jezus powiedział, że ten „kto pełni wolę Bożą, ten Mi jest bratem, siostrą i matką". Mk 3, 31-35

    Nagle ujrzałem, że Pan Jezus jest moim Maleńkim Braciszkiem. Łzy prawdy płynęły po twarzy i zawołałem: „Jezu mój! Jezu! Jezu! Matko Boża przybądź do nas z Dzieciątkiem". Później zająłem się załatwianiem różnych spraw, a szatan dodatkowo namieszał.

    Następnego dnia wstąpiłem do pustego kościoła i przed Stajenką odmówiłem modlitwę. Zdziwiłem się, bo napłynęło: „Ja o tobie nie zapomnę". Pan Jezus spełnił tą obietnicę dzisiaj, a to wyjaśniło atak szatana, który drażnił, rozpraszał, wpuszczał nienawiść oraz zalecał pisanie do Izby Lekarskiej. 

    Po czasie wyświeciłem mieszkanie, zapaliłem gromnicę, a Pan zaprowadził mnie na stronę internetową z kolędami i Krzysztofem Krawczykiem śpiewającym o lichej Stajence pełnej  niebieskiej chwały.

    W wielkim smutku słuchaliśmy z żoną tego wykonania i popłakaliśmy się jak dzieci...                                                                                                                                                      APEL