Od dłuższego czasu obserwuję pierwsze chwile...na granicy sen / jawa. Właśnie budząc się - na dyżurze w pomocy doraźnej - „ujrzałem” w zbliżeniu Pana Jezusa na krzyżu. Bardzo wątpię, aby to było od demona z pokusą, że „jestem wybrany”...

   Dzisiaj, gdy to przepisuję (19.08.2018) dodam, że wówczas wierzyłem w błędny determinizm, wg którego wszystko jest zaprogramowane...nawet nasze zbawienie. Ta walka przebiega wg planu otrzymanego od Boga (u kosmologów jest to kosmogram). Nawet podkreśliłem, że wszystko się wypełni, a to wykluczałoby istnienie wolnej woli... 

   Przecież nigdy nie sądziłem, że Bóg Ojciec doda mi 15 lat życia. Tak jest naprawdę, bo znałem swój stan zdrowia, który dodatkowo poniewierałem, a w 2000 r. doznałem dodatkowego uszkodzenia serca po szczepieniu pracowników przeciw grypie (nigdy mnie nie łapała).

   Wówczas to zaprogramowanie rozwoju duchowego narysowałem w postaci linii prowadzącej z ziemi do Królestwa Bożego...z olśnieniem czyli ujrzeniem w jasności swoich grzechów.

    Tam zarazem napisałem prawdę, że do Boga prowadzi wiele dróg, a przekształcenie miłości typu ludzkiego w Boską wymaga działania pomocy Ducha Świętego (dzisiaj określiłbym to łaską nawrócenia).

   Dojrzewanie duchowe jest walką w naszych myślach (sercu), słowach i uczynkach. To wymaga ćwiczenia, a jest pokazane na treningach sportowców oraz żołnierzy na poligonach. Musimy rozpoznać kto do nas "mówi", aby uniknąć błędnych decyzji z konsekwencjami na całe życie.

    Na Kongresie Kobiet w czerwcu 2018 roku głosiła to "kapłanka" Barbara Labuda. Kategorycznie stwierdzam, że sam z siebie nic nie mogę uczynić...nawet nie przepisałbym tego z uwagami. Nie idź ta błędną drogą, bo celem naszego życia jest zbawienie, które możemy osiągnąć odczytując Wolę Boga Ojca („bądź Wola Twoja”)...

                                                                                                                              APeeL