Ze snu zrywa pragnienie, a w sercu niechęć do wstania i bycia na wcześniejszej Mszy Św. Ponieważ jestem sam w przychodni Szatan podsunął pokusę wcześniejszej pracy, bo „będzie dużo ludzi”, a później okaże się, że to było oszustwo.

   Podczas przejazdu do kościoła popłynie „Anioł Pański”, a mojej głowy dotknął kwiatek od Pana Jezusa, który mam przy wizerunku Zbawiciela z Najświętszym Sercem w koronie z kwiatów. To wyraz wdzięczności Pana Jezusa. Popłakałem się podczas śpiewu z ludem: „Chwała niech będzie, zawsze i wszędzie Twemu Sercu, o mój Jezu.

    „Patrzy” wiz. Ducha Świętego, a właśnie płyną słowa (Ag 1,15b-2,90): << /../ Ja jestem z wami /../ wg przymierza, które zawarłem z wami /../ duch mój stale przebywa pośród was. Nie lękajcie się>>. Moje serce zostało zalane Miłością Bożą i Jego Miłosierdziem.

    Popłakałem się przed Eucharystią wołając: „Tato! Ojcze! Jezu!...przyjmij Panie do Swojego Serca ten dzień mojego życia z intencją i modlitwami”. Na ten moment otrzymałem dużą Św. Hostię łamaną przez kapłana. „Och! Jezu jakże zadziwiasz i obdarowujesz każdego dnia". Pojawiło się odczycie Królestwa Bożego, a usta zalała niebiańska słodycz...nie ma takiej na ziemi, a tą trudno opisać.

   Zapytałem znajomą kiedy przyprowadzi męża do Pana Jezusa, bo stracił serce do niej i ucieka do córki. "Ja wiem, że pani go nie odmieni, ale trzeba wołać do Boga i przyjąć w jego intencji cierpienie."

   Pocieszyłem 70-latkę przestraszoną śmiercią, a ma choroby związane z wiekiem. Wskazuję jej na posiadanie przez nas nieśmiertelnej duszy, która ma wrócić do życia w Królestwie Bożym, a to odbywa się przez śmierć czyli odrzucenie ciała fizycznego (prochu).

   Innej oświadczam, że jej nie zwalniam z uczestnictwa (ze względu na zdrowie) w niedzielnej Mszy Św., a równocześnie zabraniem zbierania kartofli...

   Wdowa, której właśnie pomagam daje świadectwo uzdrowienia córeczki tuż po śmierci męża, którą przygotowywano do zabiegu usunięcia guza mózgu. Po błagalnych wołaniach do Matki Bożej córeczka wyzdrowiała. Ludzie nie wierzą w autentyczna pomoc (cuda).

    Teraz, gdy to przepisuję (04.10.2018) w ulotce przysłanej od Księży Marianów ciężko chora żona wysyłała niewierzącego włoskiego dziennikarza do o. Pio. W końcu spełnił jej błaganie, ale w San Giovanni Rotondo zastał wielkie tłumy ludzi, a ponieważ nie miał zamiaru tracić czasu podszedł bezceremonialnie do konfesjonału, gdzie powiedział: przychodzę w imieniu mojej żony z prośbą o jej uzdrowienie.

    Święty spojrzał na natręta i powiedział do niego po imieniu zaznaczając jego słowa, które mówił do żony, że „nie będziemy grali w ruletkę”. Ten doznał szoku, a zakonnik zalecił, aby wracał do domu, bo jego żona jest zdrowa.

   Teraz przybyło dwóch znajomych...jeden napadł na drugiego i go pobił! Jakże chciałbym ich przytulić na tym zesłaniu, połączyć ich ręce, bo brat może zabić brata!

    O 15.00 znalazłem się pod moim krzyżem Pana Jezusa, gdzie poprawiłem kwiaty, a stąd jest blisko do działki pracowniczej...odgrodzony od ludzi odmówiłem koronkę do Miłosierdzia Bożego! Modlitwa i praca, słońce. Podczas powrotu wizerunek Pana Jezusa z Sercem w samochodzie spadł na moje kolana.

    Przepłynął świat podzielonych w sercach...całymi nacjami i krajami. Szczególnie jest to ukazane obecnie w trwającej inwazji wrogiego nam Islamu. Ich „ewangelizacja” to petrodolary za które buduje się meczety, nawracane przez ścinanie, zabijanie tych, co nie z nami jak u bolszewików.

   Podczas gry na akordeonie („Skrwawione serce zdeptane w tłumie”)...często tak wyrażam moją tęsknotę za Bogiem. Tak krwawi Serce Pana Jezusa deptane w tłumie. Na ten czas VI tom „Prawdziwego Życia w Bogu” otworzył się na słowach (str. 89): „Mój Duch zjednoczy was wszystkich /../ Moje Królestwo nie może trwać podzielone /../”. 

     Napłynął ból podzielonych Koreańczyków, władza "samych swoich" w naszej ojczyźnie, rozbite małżeństwa, niechęci rasowe i religijne, niechciane dzieci...to cierpienie nie ma końca.

                                                                                                                                 APeeL