Pan dał ten zapis, a ja właśnie czekam - jak się okaże - na złudną pomoc kolegów lekarzy (2010 r.), bo wszyscy stanęli po stronie bezczeszczącego miejsce kultu naszej wiary. Ze mnie, jej obrońcy zrobiono chorego.
Na Mszy św. wieczornej napłynęła bliskość Tadeusza Judy, który jest patronem naszego kościoła. Wczoraj napisałem i odbiłem modlitwę do tego świętego od spraw beznadziejnych.
Cofnijmy się 12 lat wstecz, gdy w śnie „do przodu” znalazłem się w walącej się chacie wiejskiej (później trafię tam pogotowiem). Piszę to, a z telewizji płynie relacja o kłopotach inwalidy w poruszaniu się wózkiem. Nie może wjechać do windy, kawiarni i kościoła, a także na chodnik, do wagonu metra, nie może pobrać pieniędzy z bankomatu (za wysoko), itd...
Idę w ciemności do Domu Pana, za wszystko dziękuję i zapraszam Boga Ojca do mojego mieszkania i do mojej rodziny. Czekamy z ludem „u drzwi Twoich”, bo kościół zamknięty. Jakże pięknie wygląda cień krzyża rzucony na świątynię.
Po Komunii Świętej nie chciało się opuścić tego świętego miejsca. Wcześniej zacząłem przyjęcia chorych, bo jestem zamęczany, a później podczas pośpiechu przy obiedzie wezwano mnie do pogotowia na pilny wyjazd: do palców odciętych przez piłę tarczową.
To czas koronki do Miłosierdzia Bożego...zacząłem wołać w intencji czekającego na ratunek. Po czasie trafię do chaty ze snu, gdzie czekała na nas wdowa (maż zmarł jej przed 2-ma tygodniami na zawał serca). Jedziemy z nią do szpitala...ilu ludzi oczekuje na pomoc w szpitalu.
Teraz przyjmuję w ambulatorium. Szatan mówi; „dziś cię wykończę” oraz namawia do wyjazdu za kolegę. Nie idę na to, bo właśnie była pacjentka o takim nazwisku (ostrzeżenie). Nieraz taka zamiana kolejki jest fatalna.
Młody chłopczyk ma obrzęk kończyn dolnych, a na czwartym piętrze trafiam do chorego z Buergerem (po amputacjach). Proszę, aby przekazał całe cierpienie na Ręce Matki Bożej. Przepływa świat oczekujących na pomoc; powodzianie, biedni i pokrzywdzeni w różnych krajach...czekający na przeszczepy, zabiegi i pomoc społeczną.
Dzisiaj wydałem wiele zaświadczeń do tego urzędu, a wśród nich była dziewczyna 17-letnia po ciężkim wypadku. Wracam z wyjazdu, a sanitariusz czeka z dziewczynką (zapalenie wyrostka), a drugi z córką (zapalenie opon mózgowych). Praca od 7.30 – 21.30!! Wreszcie stała się cisza, a radość Boża zalała serce.
Pocałowałem Twarz Zbawiciela i zawołałem; „Jezu! och Jezu mój”! Kolega za ścianą chrapie, a ja czytam słowa Syna Bożego do V. Ryden z 13.06.1994; „/../ nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak bardzo uszczęśliwiasz Mnie, przychodząc Mnie szukać o tej porze. /../ Błogosławię cię z głębi Mojego Serca. Teraz odpocznij sobie, Moje dziecko /../”.
Spokój był do 4.30. Zerwano do odległej wioski, gdzie czekali na nas, bo dziewczyna skręciła sobie kręgosłup szyjny...nad nią wisiał wielki obraz MB Nieustającej Pomocy!
APeeL