Nowy dzień, a ja zaczynam go od Domu Pana. W myślach rozmawiam o duszy:
- to nie jest pan pewny posiadania duszy?
- pragnie pan tylko tego życia, a nie w wieczności?
Od rana mam poczucie świętości naszego ciała, a przy kościele jestem obszczekiwany przez psy. Mam czas, ale źle nastawiłem zegarek (spóźnienie 2 minuty). Kapłan mówił do mikrofonu, który nie był włączony. Dzisiaj Pana Jezusa nie przyjmują w Nazarecie, bo to syn cieśli, który podaje się za oczekiwanego Zbawiciela.
Podczas konsekracji wołałem: „Jezu! Jezu! moje życie to Stwórca i wieczność.” Ciało to tylko błysk chwilki. Musisz to "ujrzeć": wieczna dusza i marniejące ciało. „Chrystus Pan karmi nas Swoim Świętym Ciałem, chwalmy Go na wieki.”
Pod przychodnią trafiłem pustkę, ale okaże się, że już drzwi już otworzono i wewnątrz jest pełno ludzi. Początek pracy, ale mylę się:
- w badaniu kierowcy pomyliłem datę urodzenia, a to ważny dokument
- wydałem zły druk zwolnienia lekarskiego...
Z radia płynie informacja o wybuchu w kopalni (10 śmiertelnych ofiar) z powodu pomyłki ze złamaniem procedur. Przepływa świat mylących się lekarzy (wycięto zdrową nerkę), aptekarzy (pomylono dawkę narkotyku), sędziów, polityków oraz szukających szczęścia i sensu życia.
Jeszcze wypadki, zderzania pociągów, pokazy akrobacji samolotów ze zderzeniem. Przypomniał się smutny chory, któremu niesłusznie odebrano rentę. Nie trafiłem też w „To-To”…
APeeL