Na dyżurze w pogotowiu po północy zerwano do porodu...jakże pasuje w tym momencie cz. radosna różańca. Ktoś powie, że wciąż to samo...myli się, bo dziecko z tatusiem nigdy się nie nudzi, tak jak chleb codzienny! 

   Myśli uciekły do złych kapłanów, a wśród nich tego, który w poprzednią Wielkanoc rozdawał Komunię Św. w złości („pchają się jak krowy”), a właśnie zbliżamy się do „jego” kościoła, gdzie mieszka z gospodynią...jak z żoną. Dodatkowo rodząca bierzemy zza muru kościelnego...

   W tym czasie "patrzy" na nas MB Niepokalana...zacząłem rozważać Bolesną Mękę Pana Jezusa, a łzy zalały oczy przy  słowach: „byłeś chwytany za gardło i kopany”. Dzisiaj, gdy to przepisuję (10.03.2019) popłakałem się po spojrzeniu na wstrząsający wizerunek Pana Jezusa po Ukrytych Mękach w Ciemnicy (znajdź w wyszukiwarce int.)...

   W przychodni postanowiłem pracować dla Matki Bożej...trafiłem na nawał chorych, a w przerwie na obiad smutek zalał serce, bo grupa pracownic chichotała przy winie z powodu imienin „mniejszej kierowniczki”!

   Spokojnie załatwiłem ciężko chorą zbywaną przez swojego lekarza...prawie płakała. Ponieważ mieszkała daleko przedłużyłem jej zwolnienie łamiąc przepis (dałem jutrzejszą datę) i nie chciałem żadnego podarunku. Wówczas przyznała, że modliła się i dlatego tu trafiła!

   Szatan nie znosi takich sytuacji i ofiar dla Matki Zbawiciela...wywołał zamieszanie: przepisywanie recept, przysłał pijaczkę po lewe zwolnienie dla córeczki, pacjentkę z „papierami” (pisanie przez godzinę), a ja krzyczałem na nią. Podczas jej płaczu przypomniałem sobie o moim postanowieniu i ujrzałem próbą wytrzymałości!

    Przeprosiłem ją, spokojnie wszystko wypełniałem mówiąc przy tym o poniżeniu Pana Jezusa, a ona stwierdziła, że ma taki „dar”...wszędzie na nią krzyczą! Wszystko skończyłem o 15.20, a serce zalała wielka radość...ze zwycięstwa nad siłami ciemności.

    Teraz żona mówi, że usłyszała "głos” i więcej nie będzie pomagała synowi w nauce! To postanowienie przyjęła w pierwszym dniu postu! Zobacz diabelstwo, a .Matka była ze Swoim Synem do końca.

    Natychmiast uciekłem do kościoła, a po drodze prawie mdlałem - podczas odmawiania modlitwy przebłagalnej - za dusze szerzące Miłosierdzie Pana Jezusa. Dzisiaj trwa Sejm RP, a to czas czujności „patriotów”. Zawołałem w ich intencji: „Matko Boża obejmij tkwiących w ciemności, fałszywie kłaniających się i zagadujących, itd. Ojcze mój, przebacz im, ponieważ nie wiedzą co czynią”!

   Młodzież grała na gitarach: „weź swój krzyż na każdy dzień”, a łzy zalewały oczy, ponieważ wiem, że moim krzyżem jest służenie chorym. Chwilami mdlałem podczas słów kapłana. W tym czasie Zły atakował „spowiedzią”:

  • jak jest potrzebna to odciąga w pierwszej osobie: "przecież nie mam wielkich grzechów"
  • jak niepotrzebna to wskazuje na nasza grzeszność i niegodność przystąpienia do Eucharystii!...

    Zawołałem: „Panie Jezu spowiadam się Tobie z mojej nędzy, z tego, że dzisiaj gadałem, wywyższałem swoje umiejętności, krytykowałem innych lekarzy...nawet chciałem ich pouczać! Pytam Ciebie, Jezu czy mogę przystąpić do Św. Hostii?"

  • Tak, możesz, ponieważ są to grzechy pospolite!

    "Matko moja...w jakiej intencji mam przyjąć Eucharystię?"

  • W  intencji matury syna!

    Nie wiedziałem od kogo jest ta rada (często Szatan udaje "dobrego"), ale po zjednaniu z Panem Jezusem w Eucharystii radość zalała serce: „och, Matko, cóż to dla Ciebie, aby syn zdał maturę”. Podziękowałem z całego serca...

    W wielkim uniesieniu duchowym wracałem do domu, dziękowałem za ten dzień z całego serca...miałem poczucie przewagi duszy nad ciałem, a towarzyszyło mi rozgwieżdżone niebo. 

                                                                                                                                    APeeL