Zerwałem się wcześniej, bo w przychodni miałem 3 dni przerwy i może być nawał pacjentów...jakoś idzie, ale około 11.00 rejestrują obcą pacjentkę, a ja mam swoich i nie płacą za obcych. Gdzie mogę tam pocieszam, mówię o Najświętszym Tacie.

    Udało się przetrwać jeszcze jeden dzień, podlałem kwiaty pod krzyżem, bo przygasły. Nie znam dzisiejszej intencji i odmawiam koronkę do Miłosierdzia Bożego „jakby na zaś”. Zrozum delikatność Boga Ojca...nie może być podana jak każda inna, bo dotyczy Boga Samego!

    Czas szybko płynie i już idę do Domu Pana odmawiając moją modlitwę. Jakże moje serce pragnie wołania do naszego Taty! W takich momentach odkrywasz Raj, nasz Prawdziwy Dom z oczekującym Bogiem Ojcem! To cel naszej wędrówki na tym zesłaniu.

   Wzrok zatrzymują kwitnące drzewa, w powietrzu roznosi się niebiański zapach, a to zawsze jest ze strony Bożej....podkreślają to mistycy. Od demona pochodzą zapachy nieprzyjemne...od spalenizny do smrodu. To wszystko pojawia się tak zaskakująco i żadnym słowem nie można tego przekazać.

    Chciałbym to zarejestrować, ale właśnie przechodzę obok  komendy policji...w tym miejscu nie mogeętego zapisać ani nagrać. Płynie ”św. Osamotnienie Pana Jezusa w Ogrójcu” + koronka UCC, a za chwilkę w zawołaniu kapłana usłyszę prośbę do Boga: „uświęć te dary!”...

   Po zjednaniu z Panem Jezusem wracałem unikając ludzi, a zły czuwał niezmordowanie i nasłał na mnie bezrobotną położną, a ja nie jestem pracodawcą...cel demona: rozproszenie z przerwaniem modlitwy.

    Późny wieczór: płynie relacja ze stolicy przyjaciół (Moskwy), gdzie trwa zamieniają kościół katolicki na warsztaty. W Domu Boga Objawionego, w Jego Świątyni...to profanacja miejsca uświęconego na ziemi. Popłakałem się przepisując to 03.05 2019...tuż po zjednaniu z Panem Jezusem! Dopiero mając łaskę wiary zrozumiesz wstrząs mojego serca. Na ten moment czytam Słowa Pana Jezusa: „(...) przyjdźcie i pragnijcie Moich darów”*

    Kręcę głową z zadziwienia, ale tak jest w prowadzeniu przez Boga Ojca. Z serca wyrywa się przepraszanie za moją niewdzięczność wobec moich dobrodziejów...od cioci na studiach w Gdańsku do teściów, którzy przygarnęli mnie na początku pracy na stażu nie lekarskim, gdy nie posiadałem niczego. Taki byłem, a trudno jest się odmienić i taki nadal jestem w stosunku do naszego Taty, Deus Abba, Omnipotens Pater...za Jego dobrodziejstwa!

     Z miłości do Pana Jezusa, w wielkim bólu spowodowanym rozłąką powodującą „konanie” w sercu poszedłem na ponowną Mszę św. Nie wyjaśnisz tego człowiekowi „normalnemu”, a zrozumie mnie każda osoba zakochana w pierwszej miłości, którą w moim przypadku jest Bóg Ojciec, Syn Boży i Duch Święty...Miłość Ostatnia! Po ponownej Eucharystii Pan Jezus powie: „Tak, kochając Mnie oddajesz Mi chwałę”**

                                                                                                                         APeeL

* Prawdziwe Życie w Bogu t. X str. 47

** j. w. t. I str. 323