Mam fatalną przypadłość: są to sny o typie eksterioryzacji, która jest opisywana przez Roberta A. Monroe ("Eksterioryzacja"). Żyjesz w nocy, przenikasz ściany, a nawet słyszysz rozmowy ludzi.

    Interesowano się tym nawet w celach szpiegowskich. Niekiedy po wielu dniach wszystko potwierdza się lub zdarza "do przodu". Najgorsze jest to, że w mojej łasce wiary budzę się z priapizmemŚw. Augustyn też pisał o swoim utrapieniu, ale wstydził się podać jakim.

     W bólu i smutku  wołałem do Najśw. Taty ofiarowując to pobudzenie za grzeszących z powodu seksu. Dzisiaj mocy szukam w pięknym obrazie św. Józefa z Dzieciątkiem i białą lilią, który znalazłem na śmietniku. Proboszcz po pokazaniu pocałował go i chciał mi zabrać, bo ma wielki kult do Opiekuna Św. Rodziny.

    Zerwałem się i odmawiając "Anioł Pański", a bardzo lubię w tej modlitwie zawołanie "Pod Twoją obronę" do którego dodaję słowa "Pod Twą obronę Ojcze na niebie"...z radością pojechałem na poranną Mszę św.!

   Dzisiaj pokazują ofiary katastrof: straszne zwałowiska, budynek po wybuchu gazu oraz upadek samolotu. Teraz, gdy to przepisuje (27.07.2011), bo to samo dzieje się w Korei Południowej, a u nas płaczą ofiary zalań ulic i piwnic, parterów...szczególnie w Sandomierzu. Naderwana jest skarpa drogi do tej miejscowości.

   Ilu ludzi ginie i jest poszkodowanych w katastrofach. Aż boję się tej intencji! W ręku miałem figurkę Pana Jezusa padającego pod krzyżem i „patrzył” Pan Jezus w koronie cierniowej, a to zawsze jest zapowiedź jakiegoś cierpienia (może być duchowe).

    Teraz stoję w przedsionku Domu Pana, a ból zalewa serce i duszę. Nie można tego wyrazić żadnym językiem. To łaska współcierpienia ze Zbawicielem z którym jestem teraz sam na Sam. Tak też pisze o tych cierpieniach s. Faustyna.

    Żydzi występują przeciw św. Pawłowi, a Pan Jezus mówi (J 16, 20-23); „wy teraz doznajecie smutku”. To prawda, bo świat się weseli, ale to jest powierzchowne. W tym czasie moje serce pragnie Zbawiciela. Trwał smutek, chciałbym tutaj zostać na wieki, serce zalała tęsknota z uciskiem w nadbrzuszu.  Ciężko wzdychałem po św. Hostii: „niegodny, niegodny...Jezu! Jezu!”. Poprosiłem Boga Ojca o przyjęcie tego dnia.

    Jak nigdy w przychodni nie było nikogo, a ta cisza była potrzebna dla ochłonięcia duchowego...to wielka łaska. Z radia popłyną informacje o straszliwych katastrofach: w Jerozolimie zawalił się budynek weselny (zginęło ok. 30 osób, a 300 jest rannych). To wszystko pokażą, bo nagrano kamerą przez uczestnika przyjęcia. W Ełku spalił się budynek, 60 osób zostało bez dachu nad głową. Straszliwy ból zalał serce z powodu współcierpienia z ofiarami takich dramatów.

    Podczas pracy słodycz zalewała okolicę splotu słonecznego. To wzmocnienie przed ciężka pracą lub cierpieniem, ale udało się zdążyć na nabożeństwo majowe.

    Teraz oglądam ofiary katastrofy politycznej: komunizmu. Bieda oraz demolka fizyczno-duchowa. Jeszcze obrazy powodzi we Wrocławiu. Cóż mnie się zdarzy. Tej nocy miasto zostało pozbawione prądu...rano miałem kłopot z goleniem, a w kościele było ciemno z cichą Msza św. i nie docierały czytania.

   Kręcę głową zadziwiony delikatnością Stwórcy, który umęczonemu synkowi dał tylko namiastkę prawdziwej katastrofy...dla potwierdzenia intencji modlitewnej tego dnia. Zarazem jest to świadectwo wiary dla Ciebie. Nawet nie śniło mi się, że moje przeżycia będę rozgłaszał na cały świat...

                                                                                                                                      APeeL