Po koszmarnej nocy zerknąłem na rekonstruowaną stronę i przestraszyłem się, ponieważ nie było zapisu prowadzącego (03.06.2019), a w jego miejsce zaplątał się z 2008 r. W strachu i rozproszeniu pojechałem na Mszę św. z nabożeństwem do Serca Pana Jezusa, a przez to byłem nieobecny…

    Dzisiaj zobaczysz jak działa Pan Jezus, a trzy razy powtarzał pytanie do Apostoła Piotra: czy Go kocha. To pytanie jest także do nas. Ja w moim przestraszeniu zawołałem; „Panie Jezu! Kocham cię po trzykroć.”

   Tutaj pasuje moje wołanie z 1991 roku, z początku nawrócenia, które świadczy o niezmienności miłości zawołanego, a po latach mogę powiedzieć, że wybranego do współcierpienia ze Zbawicielem;

„Jezu mój, Panie mojego serca i mojej duszy.

Umiłowany Królu Zbawco i Nadziejo.

Jezu, Słodkości przewyższająca wszelkie szczęście

bądź ze mną w każdej chwilce życia i w momencie mojej śmierci

Za wszystko co uczyniłeś dla mnie, Jezu

bądź błogosławiony na wieki wieków

Jezu nieogarniona mocy i miłości

daj mi Twoją świętą bojaźń przed grzechem

i Twoją Prawdziwą Miłość

Spraw Jezu, abym doznał pełnej skruchy

i odpuść mi grzechy

Jezu,Miłości moja

bądź uwielbiony i zmiłuj się nade mną.” To wówczas trwało kwadrans i dało ukojenie...

    Natomiast dzisiaj z głębi serca poprosiłem Pana Jezusa o pocieszenie...autentycznie przestraszony zmieszaniem zapisów, bo bez kłopotów pragnę dawać świadectwo wiary.

    Na tę chwilkę pod ławką zauważyłem 1 grosz. To w naszym życiu kojarzy się ze szczęściem. W napięciu przystąpiłem do Eucharystii i normalnie wysłuchałem litanii z błogosławieństwem Monstrancją.

    Ponieważ żona ze znajomą podlewała kwiaty przy figurze Matki Bożej po usłyszeniu pieśni: „Jezu cichy i dobory, Serca pokornego, daj mi serce nowe podobne do Twego”...padłem na kolana za drzwiami kościoła.

   Moje serce - podczas konsekracji - zalało wielkie pragnienie ponownego przyjęcia Eucharystii. Popłakałem się, a Ciało Pana Jezusa zwinęła się w węzełek dla żniwiarza na Poletku Pana Boga...faktycznie czekał mnie dzień ciężkiej pracy.

    Jakże Bóg potrafi niespodziewanie pocieszyć, ale to jeszcze nie koniec. Podczas wychodzenia z kościoła na ławce leżała modlitwa do św. Marty, która była bardzo pracowita, a obecnie pomaga w różnych trudnościach. Nie chodzi o moje wołanie, ale o „duchowość zdarzeń”, która będzie potrzebna do odczytu intencji modlitewnej dnia.

    Serce zalała słodycz, kręciłem głową z zadziwienia i wychodząc z kościoła wołałem: „niegodny, niegodny, niegodny”. Teraz po podlaniu kwiatów pod krzyżem ponownie zawołałem, że kocham Pana Jezusa po trzykroć z dodaniem, aby pilnował mnie jak Swojej własności”.

   Po powrocie do domu wyjaśniłem problem: zapis z 2008 r. został dokonany z aktualną datą z 2019 r. i był pierwszym po otwarciu strony. Takich było więcej, a to dało także zamieszanie w wykazie chronologicznym.

    Nagle ujrzałem pomoc św. Józefa o którą prosiłem wcześniej. Teraz wszystkie aktualne zapisy pojawiają się po otwarciu strony, a resztę można wybrać z wykazu...

            Aby radość była pełna żona zapłaciła za przysłany rachunek...

                                                                                                                                   APeeL