Jakże Pan zadziwia, bo jest to doba; „od śpiewu do śpiewu ptaszków” (4.00-4.00). Po strasznym dniu była doba noc…obudził mnie ptak. Pogotowie jest w lesie. Kiedyś to był jeden wielki krzyk…po 30 latach zniszczyliśmy ten świat.

   Zmiennik przybył o 6.55 (7.30) i dzięki temu jestem na Mszy świętej. Znowu listy św. Jakuba i znowu to co wiem i to co mówię chorym:

- czy pan będzie jutro?

- nie wiem, bo żyję daną chwilą, jak Pan pozwoli to będę!

    „Bo czymże jest życie wasze? Parą jesteście /../.” Łzy zalały oczy, a są to łzy właśnie patrzącego Jezusa z Całunu. Widzi to, co ja pomnożone przez miliardy miliardów. Widzi zgubę większości…tych, którzy żyją według własnych planów: tylko tym światem”. Jeżeli Pan zechce i będziemy żyli, zrobimy to i owo.

    Wychodzę z nabożeństwa, a pośpiech to wróg Boga i kontaktu z Nim. Pada deszcz, mało ludzi, ale to typowe dla Złego. On zna moją słabość, bo gadam, gdy nie ma pacjentów.

    Właśnie żartujemy z małżeństwem warszawiaków; on ma na imię „władca posiadłości”, a żona to „karbowa”! Dzień pracy skończyłem o 18.00. Naprawdę tak się stało. Pacjentowi usunąłem cewnik, a nigdzie nie było takiego numeru…zdobyłem w pogotowiu. To biedni ludzie.

   Ukrainka o wielki sercu, troskliwie opiekująca się ciężko chorym „kolegą” (tak nazywam konkubentów). Napisałem im pismo-wsparcie i nieprzypadkowo trafiłem na nią…namówiłem, aby twardo walczyła. Dzięki Bogu wyszli z poddasza - slamsu.

    W ręku mam zdjęcia dzieci i informacje o zabójstwach (głośne u nas spawy), oraz dwa odcinki reportażu o Madeleine, małej dziewczynce, którą porwano w Portugalii. Także wywiad z kobietą, która była - po porwaniu - przetrzymywana przez szereg lat w piwnicy złoczyńcy. Jeszcze obrazy dzieci zagłodzonych na śmierć przez matkę.

    Przepłynął cały świat żyjących wg woli własnej czyli Szatana, bo służysz Bogu lub Przeciwnikowi...ogarnij cały świat.

                                                                                                                           APeeL