Tuż po wstaniu odczułem wielki smutek z powodu - oderwania od Boga - przez grzech. Tyle dobra mogłem uczynić będąc w stanie łaski uświęcającej, pobłogosławiony przez papieża...prawie równy Apostołom!
Nawet mogłem uzdrawiać w Imię Jezusa i miałem moc bycia bezinteresownym; przez cztery dni przyjąłem od pacjentów tylko 1 brzoskwinię! „Och, Jezu mój...to sprawiła moc Szatana, bo pokusa jest tym większa im wyżej trafisz po drabinie do nieba.
Przechodzę obok szafki, a tam napis: „Otwórzcie swoje serca”...to Matka Pokoju zaczyna pomagać. Napływa natchnienie, aby otworzyć tę książeczkę na „chybił/trafił”. Nie chciałem uwierzyć własnym oczom, bo tam były słowa dla mnie; „nikt i nic nie może nas oderwać od Boga, nawet śmierć. Nie mogą tego spowodować dzisiaj wasze grzechy”...tak mówi w tej chwilce do mnie św. Paweł.
Nagle napłynęła wielka moc, bo wiem, że „nie dam się oderwać od Boga, nie jest istotny mój grzech...nie dam się oderwać od Boga, nie dam!”
Do serca napłynęła wielka radość, nawet z uśmiechem zawołałem do Boga; „Ojcze mój, któryś jest w Niebie...nie wwódź mnie na pokuszenie, ale zbaw mnie ode złego!” Znowu Matka, Pan Jezus i Ojciec królują w moim sercu...
Jeszcze przed chwilką wstydziłem się mojego grzechu i bałem się ludzi. Nie do wiary, ale teraz ten grzech dał mi moc! To sprawdzian już nie woli, ale siły duchowej. Nic nie obchodzi mnie szemranie ludzi - naprawdę nic nie może mnie oderwać od Boga. Zacząłem odmawiać różaniec Pana Jezusa.
"Panie Jezu, Ty ofiarowałeś wszystko biednym, a ja dzisiaj idę do pracy w ich intencji, w intencji ich zbawienia - Ty, Jezu wiesz, którzy to są.” Dodałem jeszcze; „Panie Jezu chroń moich biskupów i papieża - to Twój wielki dar dla nas!”
Przez chwilkę trwał ból: praca czy wolny dzień (za nadgodziny)? Wielkie zło uczyniłbym chorym, gdybym posłuchał Szatana, bo dzisiaj było dużo bardzo cierpiących, słabych, starych i potrzebujących pocieszenia. Ja w tym czasie miałem moc, humor i bezinteresowność!
Na ten czas wchodzi prawie niewidomy, okropnie stary dziadek z babcią.
-
Czy warto jeszcze badać takiego...pyta?
-
Och, jakże ja lubię takich dziadków...siadaj pan.
Rozmawialiśmy o śmierci. On opowiadał, że widział duszę swojej zmarłej siostry, która leżała w odległości 2-3 km od jego domu. Teraz tłumaczę matce dorosłego syna, który ma niebezpieczny nowotwór, że; „Matka Boża wytrzymała Mękę Pana Jezusa do końca..,pani też musi być ze swoim synem!
Trafiały się biedne chaty, opuszczony dziadek, któremu zaleciłem przystąpienie do spowiedzi i Eucharystii. Tam załatwiam też biedaczynę proszącą o zaświadczenie. Wśród tych ludzi niektórzy próbowali wciskać mi pieniądze „na lepsze piwo”, a bogata przybyła z koniakiem. Nie posłuchałem natchnienia, aby oddać go kierownikowi (miał ze mną dyżur), a teraz demon podsuwa postawienie, poczęstowanie i spróbowanie.
Jakże piękne są stacje drogi krzyżowej - prosto w moje serce wpadały wszystkie słowa o u p a d k a c h Pana Jezusa...za moje zbawienie!
APeeL