Budzi się dzień, a podczas dyżuru w pogotowiu pędzimy do wypadku. W rowie leży rozbity samochód, ludzie poturbowani, a jeden umierający. Każda chwilka życia niesie tyle niebezpieczeństw...

   Nagle mam być w Sanktuarium Maryjnym, gdzie ostatecznie wróciłem do Boga. To jest dziwne dla ludzi, którzy wszystko mają zaplanowane. Słońce, piękna pogoda, płynie cz. chwalebna różańca, czekam na zmiennika. Wzrok padł na krzak ciernia...nie wiem jakie spotka mnie cierpienie? Często jest to duchowe.

    Na miejscu przywitał nas z żoną wielki obraz zesłania Ducha Św. na Matkę i Apostołów! Serce zalało obdarowanie mieszkających tutaj, ale oni nie wiedza o tej łasce...od małego mieli kościół we wsi i co w tym dziwnego?

   Na kamieniu jest wyryta Matka z Dzieciątkiem. Po wejściu do Sanktuarium moje oczy zalały łzy, a serce doznało ucisku; "Matko tutaj wróciłem do Pana." W Ołtarzu Św. jest tam wizerunek Matki Bożej z Dzieciątkiem, a podobny zatrzymał wzrok się na pięknym witrażu!

   Napłynęło poczucie obecności Pana Jezusa. Dzisiaj jest relacja z cudu rozmnożenia ryb i chleba! Poczułem bliskość Pana i świadomość tamtych czasów. Kapłan mówił o dziękowaniu za wszystko...to samo powtarzam ludziom. Łzy same leciały po policzkach, a po Eucharystii spokojne płakałem w kąciku.

   Cóż świat wie o Tajemnicy Pana Jezusa, cóż ja sam z tego rozumiem...jeszcze przed godziną byłem normalny, a teraz nie mogę wstać z kolan. Serce dodatkowo rozrywał piękny śpiewa organista; "Przyjdź mój Panie, przyjdź mój Boże, przyjdź!" Teraz należę do Tamtego Świata. Zważ jak Bóg Ojciec przychodzi do nas...

    Wieczorem serce zalał smutek, podczas muzyki peruwiańskiej i boliwijskiej (Mrągowo Country) w którym poczułem, że jesteśmy rodziną ludzką, a bliżej braćmi. Powinniśmy wzajemnie służyć sobie i walczyć z zagrożeniami ze strony przyrody oraz katastrofami, a w tym czasie zbroimy się jedni przeciw drugim.

   Smutno zawodził flet peruwiański, a serce zalewało poczucie, że jesteśmy na tym zesłaniu przez chwilkę (w stosunku do wieczności). Pan Jezus cierpi, gdy widzi zło oraz nasze serca pełne nienawiści! Bardzo pasowała odmawianie mojej modlitwy ze św. Poniżeniem Pana Jezusa. Na ten czas Matka Boża powiedziała do mnie z ("Prawdziwe życie w Bogu"); "Zaspokój pragnienie Mojego Syna, ugaś Jego niezmierzone pragnienie miłości."

    Jakże zrozumiałe dla mnie jest cierpienie Pana Jezusa...mojego Brata! Wołam teraz, a szczególny ból przenika serce podczas umierania Zbawiciela na krzyżu; "Ojcze - przyjmij wszystkie cierpienia Swego Syna - podczas konania jako wynagrodzenie dla pełnych ufności."

   Przepłynęły dusze zmarłych z rodziny; dziadków, a szczególnie babci, która mnie wychowywała, cioci z wujkiem oraz teściów. Z książeczki o o. Pio padną słowa; "Rozmodlony w Panu"...jest to intencja tego dnia.

   Z natchnienia otworzyłem zapiski Anieli Salawy; "/../ jednać będziesz ziemię z niebem, łagodzić będziesz słuszny gniew Boży, a wypraszać będziesz miłosierdzie dla świata." To wprost moja misja. Z zapisków Anieli wynika, że; "o moim cierpieniu nie wolno mi mówić".

   To jest zrozumiałe, ponieważ przyjemność opowiadania niweczy przyjęcie cierpienia, a każdemu to radzę. Przyjęcie oznacza zachowanie cierpienia w sercu i przekazywanie wszystkiego Panu Jezusowi!

   Pokój zalał mieszkanie, śpiewały świerszcze za oknem, a ja przy lampce nocnej notuję wszystko, ponieważ sam lubię czytać dzienniki. Tak chciałbym, aby ktoś skorzystał z moich świadectw. Na ten czas wrócił syn, który kupił dla mnie tom zapisków F. Kafki, który otworzył się na jego wątpliwościach (z 24 marca 1915 r.); "Któż potrafi przejrzeć to, com właśnie napisał z otwartymi szeroko oczyma, od początku do końca?"

    Jakże piękny jest każdy dzień mojego życia! Padłem na kolana z wołaniem; "Pan jest Dobry! Pan jest Dobry! Ojcze! Twoja Wola jest Święta. Nie znam Twoich planów, ale wiem, że pragniesz dobra każdego z nas!"

                                                                                                                          APeeL