Trwa smutek mój i żony z powodu syna, który odwrócił od nas. To działanie jakiegoś specjalnie podstawionego kolegi, aby dręczyć "obiekt " działań "władzy ludowej". Dano mu nowych "dobrych" kolegów, którzy namówili go do buntu i nieuctwa. Lepiej takich nie spotkać wieczorem, bo same ich czuby mogą przestraszyć!
Zły wie, że odczytanie i wykonywanie Woli Ojca i własnego przeznaczenia to zadanie naszego życia. On nie znosi tego, bo lubi, abyś szedł jego drogami; "będziesz pracował, a co ci to da, przecież słabo płacą...patrz, ten nic nie robi, a wszystko ma!". Syn jest dobry i naiwny.
Przepłynął obraz z wczorajszego programu telewizji, gdzie jeden ze szkolonych policjantów powiedział, że na nim nie robi wrażenia zabicie człowieka, bo jest to; "skasowanie łazika, któremu społeczeństwa daje zasiłek"!
Napływa, abym poprosił Pana Jezusa w sprawie syna. Padłem na kolana i przy modlitwie w intencji rodziny wołam do Ojca i Pana Jezusa. Nawet przyjąłem jego kuszenia (w dniu dzisiejszym), a wodą od siostry Faustynki przeżegnałem jego pokój.
Później będzie uczył się "na głos" (oszukiwał, ponieważ za chwilę wyszedł na kilka godzin. Zapytałem go po co to czyni, przecież może się nie uczyć bez udawania! "Panie mój dlaczego dałeś mi poznanie ziemskiego fałszu?" Nagle zrozumiałem, że Bóg Ojciec dał Swojego Syna także za mojego syna! Łzy zalały oczy...
Poleciłem Panu Jezusowi moje gadanie, aby upominał mnie, bo za niego pragnę przekazać milczenie. W pracy był nawał, stoję ze zdjęciem w oczekiwaniu na konsultującego, a w mojej duszy płynie; "słuchaj Jezu jak Cię błaga lud /../ smutny ten czas. Jezu pociesz nas."
Z pomocą Pana wszystko idzie, a dodatkowe obciążenie znoszę z radością (przychodnia i oddział jako zastępstwo kolegi). Dzisiaj otrzymałem łaskę ujrzenia jak bardzo nienawidzi nas Szatan! To kiedyś potwierdzi poprzez jakiegoś egzorcyzmowanego szaleńca. Pacjentce załamanej zięciem pijakiem zalecam nie ustawanie w modlitwach, napływa nawet polecenie, abym dał jej moje.
Tak uczyniłem i wiem, że ona potrzebowała mocnego wsparcia. Musi przekazać swoje cierpienia w jego intencji i w intencji tej rodziny. Napłynęła wielka radość ze śpiewem "Anioł Pański". Po czasie napłynie tęsknota za Bogiem Ojcem...chwyciłem twarz w dłonie z wołaniem, ale ktoś właśnie zapukał!
15.00 czas na koronkę do Miłosierdzia Bożego, a właśnie jadę do uderzonego siekierą z ranką na czole wymagającą przyklejenie plasterka. Wracamy, a ja wołam; "Panie Jezu proszę Cię, obejmij syna, poprowadź go." Zapomniałem, że w jego intencji przekazałem ten dzień i mam przyjmować kuszenia.
Teraz w telewizji 17.30 młodzież śpiewa i tańczy "Marsz dla Jezusa", a ja płaczę. Na dalekim wyjeździe koi modlitwa, a w różańcu Pana Jezusa właśnie wypada za rodzinę. Teraz z całego serca wołam, aby Jezus dał chwilkę radości żonie (zdanie egzaminu przez syna).
Jakże lubię wiejskie chaty. Oto Jezus, a pod Nim "świecąca lampka". Natomiast w biednej chacie trafiłem na cztery "czarnulki", ładne dziewczynki w różnym wieku z czarną matką. Na podwórku bałagan...jakby ktoś to czynił specjalnie, a w brudnym oknie obory stoi krucyfiks!
W innej wiosce szukamy chorego i prawie najeżdżamy na wielki zaniedbany i gnijący krzyż...między dwoma wysokimi drzewami. Płynie pieśń; "słuchaj Jezu jak Cię błaga lud?" Sam rano prosiłem Pana.
Podczas powrotu rozmyślałem nad ciałem. Oto dziewczynka kilka lat, a czesze się i zachowuje jak dorosła! Ojciec daje nam różne ciała; utykające, schorowane i piękne, ale wszystkie sprawiają cierpienie. Wszystkie, ponieważ piękne i sprawne starzeją się, a całkowicie brzydkie i niezdolne do funkcjonowania sprawiają przykrości. To tak jak z samochodami. Jedni jeżdżą pięknymi, a inni grzebią we wrakach!
Zbliża się północ, nade mną niebo w gwiazdach. Idę i wołam wyznanie wiary ze słowami o Bogu Stworzycielu Nieba i ziemi. Jak to jest? To wszystko tworzy Bóg? Te gwiazdy?
- Och, przecież ty też tworzysz; sputniki i przelatujące w nocy samoloty (właśnie leciał taki)...
"Dziękuję Ci, Ojcze za ten dzień!"
APeeL