Na dyżurze w pogotowiu - w środku głębokiego snu - zrywają na wyjazd. Po chwilce żegnam się i cieszę, że "to już dzisiaj". Płyniemy karetką w szarówce, a ja zaczynam swoje modlitwy. Babuszka w nadciśnieniu krwawiła z nosa. Po zrobieniu tamponady i podaniu zastrzyków czekałem na jej zabranie, a z radia płynęła piękna melodia...tak jak teraz, gdy to przepisuję, bo Demis Roussos śpiewa mi; "Goodbay, my love, goodbye!" Ja wiem, że wówczas i teraz jest to pocieszenie - na tym zesłaniu - od Pana Jezusa...łzy ponownie zalały oczy (19.09.2019 o g. 3.00).

   Później z natchnienia włączę radia Maryja, gdzie padną słowa z mojego serca; "rano głoszę Twoją łaskawość Panie". Po chwilce napadł na mnie demon, bo wyskoczyłem z pogotowia na śniadanie ("będę pod telefonem"), a dom zamknięty, zagotowałem zsiadłe mleko, kupowałem gazety i wstąpiłem do apteki oraz do zakładu z pieczątkami.

   W takim czasie może zdarzyć się śmiertelny wypadek i trafiasz do więzienia. Jakże trzeba być cały czas czujnym! Działanie demona rozpoznasz po pośpiechu, rozdrażnieniu i złości, a także po owocach, bo;

- wróciłem do apteki, oddałem leki, ale nie wziąłem zwrotu pieniędzy, a w tym czasie czekali pacjenci w przychodni

- mam pisać świadectwo wiary na maszynie, a cały czas będą przybywali chorzy. 

   Wyraźny atak złego trwał do g. 10.00, a po tym czasie ustąpił ucisk w nadbrzuszu oraz w okolicy serca. Pytam sam siebie; dlaczego zły mnie atakuje? Naprawdę nie wiem! Zważ, że był to początek mojego nawrócenia. Szatan chyba znał mój los do przodu, wiedział, że stanę się groźnym przeciwnikiem ujawniającym tajniki jego działania...także jego wysłanników.

   Nie podoba się dotychczas wskazywanie na opętanych przez władzę oraz nienawiść do Prawdy wiary katolickiej. Wejdź na blog "Listy ateistów" Jacka Kowalczyka (Poliyka.pl), a zrozumiesz śmiertelny bój duchowy. 99% ludzkości nie zawraca sobie głowy istnieniem świata nadprzyrodzonego z Szatanem i Stwórcą oraz odpowiednimi agendami; wrogami Prawdy i "resztką Pana" głosząca Królestwo Boże.

   Jakby na znak przybędą fałszywi świadkowie Jehowy (nasz Bóg Ojciec to Jahwe), a Pan Jezus powie do mnie przez Vassulę (cytat); Jestem na waszych spotkaniach! Ja wiem o tym, bo Bóg jest przy każdym z nas na całym świecie (wszechobecny), a nawet w nas samych.

   Pod kościołem moja dusza oderwała się od ciała. Podczas modlitw nie ma mnie dla tego świata. Nie wyjaśnię tego naszym językiem...wzrok zatrzymują tylko krzyże na placu, Apostołowie na starej bramie.

   Trwa okres wyborczy, a to dla mnie udręka ("wróg ludu")...muszę kluczyć, aby omijać ludzi. Ponadto podczas modlitw, a nawet w kościele podchodzą do mnie pacjenci. W ich intencji odmówiłem koronkę do Miłosierdzia Bożego, a radość sprawiło stado gołębi. To znak Bożego pokoju...

   Zaczyna się Msza św. ślubna, ale weselnicy "polubili" kościół jako budynek...trwał szmer i szum przez cały czas!  Kapłan mówił, że każda sobota jest dniem Matki, a w moich myślach przepłynęły figury Matki z porannego wyjazdu karetką...

   Pan sprawił, że można zostać w kościele, ponieważ siostry układały kwiaty (normalnie zamykają). Chwilkę rozmawiałem z delikatnym kapłanem, który prowadził tę Mszę św. Zaleciłem mu obserwacje dotyczące działania Szatana na jego osobę. Z krótkiej rozmowy wynika, że on - jak większość kapłanów - nic nie wie z własnej praktyki o tym boju. Mówiłem też o odczytywaniu Woli Ojca w której przeszkadza zły...

    W domu wzrok zatrzymała figura Pana Jezusa w koronie cierniowej...to było ostrzeżenie przed piciem alkoholu (tylko "po lampce" z żoną), po którym nastąpi moje pijaństwo.

     Dziękuję za ten dzień życia...

                                                                                                                          APeeL