Atanazja (nieśmiertelność)...

    Tuż po przebudzeniu napłynęło natchnienie, aby jechać na Mszę Św. o 7.30. To było dziwne, bo siedzę po nocach i chodzę teraz na nabożeństwa wieczorne. Ponieważ nie chciałem wstać wyraźnie napłynęło; "idź!". Później okaże się, że są urodziny wnuczka, a żona poprosi, abym dzisiejszy dzień poświęcił w jego imieniu.

    Św. Paweł mówił wprost do mnie (1 Tm 6,2c-12), że mam nauczać zgodnie z nauką Pana Jezusa..."Nic bowiem nie przynieśliśmy na ten świat, nic też nie możemy z niego wynieść." Pan Jezus "wędrował przez miasta i wsie, nauczając i głosząc Ewangelię o królestwie Bożym" (Łk 8, 1-3).

   Następnie posłuchałem zaproszenia na Mszę Św. pogrzebową o 13.00 na której popłyną słowa psalmisty: "Boga żywego pragnie moja dusza", a Pan Jezus zapowiedział ożywienie Łazarza.

   W tym momencie już wiedziałem dlaczego jestem także na tym nabożeństwie, ponieważ od 2 tygodni planowałem napisać komentarz do artykułów w "Gazecie Lekarskiej", które sprowokowała swoim apelem lekarka (94 lata);

   <<Zwracam się do młodych Koleżanek i Kolegów lekarzy (dla mnie wszyscy jesteście młodzi): podobnie jak pomagacie ludziom przy ich narodzinach oraz w chorobach i cierpieniach przez całe ludzkie życie, nie zapominajcie o usuwaniu cierpienia ludziom umierającym. /../ Nie stosujcie uporczywej terapii wtedy, gdy ona tylko przedłuża cierpienie osoby umierającej. Zapewniajcie bliźnim ortotanazję. Zabiegajcie o możliwość stosowania eutanazji, czyli „dobrej śmierci”. Nie pozwalajcie, aby życie ludzkie kończyło się dystanazją, czyli „piekłem umierania”>>.

   Ponieważ lekarzy katolickich jest garstka, a to rzutuje na stosunek całego środowiska do śmierci...w tym eutanazji (szczególnie nas obowiązuje przykazanie; "Nie zabijaj")...

   Z mojego doświadczenia ciężko chorzy boją się przyjęcia Pana Jezusa, którego reprezentuje kapłan czyli "Ostatniego Namaszczenie", a nie ma takiego... 

   Ludzie lekceważą moment naszego odejścia z tego świata czyli czas powrotu do Królestwa Bożego. Nawet wierzący chwalą śmierć nagłą, a tylko garstka prosi o śmierć dobrą (z Eucharystia) oraz godną.

   Kapłan wobec uczestników pogrzebu wskazał, że śmierć jest początkiem nowego życia i wspomniał o Eucharystii, która daje życie duchowe już tutaj. 

    Po wyjściu na spacer modlitewny odczytałem w/w intencję wołając przez godzinę za negujących nieśmiertelność (atanazję), bo tacy ludzie są pewni, że nasz byt kończy się wraz ze śmiercią. Wielkim błędem Kościoła jest omijanie mówienia o szatanie, który wie, że śmierci nie ma, a bój toczy się o każdą duszę.

                                                                                                                          APeeL

 

Właśnie przepisane...

27.07.1993(w) ZA SPRACOWANYCH

   5.00...ciężko, ciężko, a przed obudzeniem pojawiła się satanistyczna twarz z koroną na głowie! W kuchni padłem na kolana (nie mam swojego kąta) odmawiając "Anioł Pański"...napłynęło też delikatne zaproszenie na Mszę Św.

-  Przecież nie planowałeś Mszy Św. a teraz jesteś zaproszony, a to inna sytuacja!

- Jaka intencja?

- Potrzeba "dziękczynienia"!

    Na ten moment Szatan podsunął mi czytanie "Prawdziwego Życia w Bogu"! To kuszenie na najwyższym poziomie, ponieważ prawdziwym dobrem jest Msza Św. z Eucharystią! Napłynął też obraz pojemnika na chleb w kuchni, który podarowała mi pacjentka! Chleb nasz codzienny jest spełnieniem prośby w Modlitwie Pańskiej ("Ojcze nasz").

   Pędzę samochodem, a dzisiaj pachnie poranne powietrze...zatrzymałem się przy małej figurce Matki Bożej, a w sercu i na ustach; "Redemptoris Mater". Powtarzam to z radością; Matka Odkupiciela...Matka Odkupiciela!

   Dziwne, ale tuż po wejściu do ławki rozległ się dzwonek i wyszedł kapłan. Jego słowa i pieśń rozrywały serce, a łzy zalewały oczy...dziękowałem Bogu za wszystko, co otrzymałem; żonę, rodzinę, Kościół Św. i pokój w ojczyźnie.

  Wołałem też do Matki Bożej, aby podziękowała Panu Jezusowi i Ojcu Prawdziwemu; "Mateczko proszę...proszę." W czytaniach była mowa o Namiocie Spotkania, a tu i teraz jest to mój kościół! Nie wypowiesz wielkości łaski jaką jest Kościół Pana Jezusa! Eucharystia była dziękczynna, nie chciało się wyjść z kościoła!

   Dalej serce zalewała tęsknota za Matką Pana Jezusa, a właśnie z włączonego radia samochodowego popłyną "Godzinki". Dzisiaj w pracy jest wielki "młyn" i bałagan, który znoszę spokojnie, bo w sercu trwała moc i pokój. W samo południe serce zalała wielka łączność z Matką...wprost chciałbym wołać do ludzi, zatrzymać świat, aby odmówiono "Anioł Pański" (12.00)!

    Pacjenci wpadali jeszcze o 15.00...część nasłana przez demona, aby zepsuć radość z wykonanej pracy. Trafiła się także artystka z zabłąkaną duszą, której wskazałem drogę; Matkę, Kościół Św. i Eucharystię! Jakby na znak od Boga jeden z chorych przyniósł dwie wypatroszone ryby...jako podarunek dla żony.

    Teraz w pogotowiu jest chwilka kojącego snu z szarpaniem do ambulatorium; przebitej nogi i kopniętej w twarz przez konia. Na wyjeździe karetką trafiłem do chorego z trudnym rozpoznaniem, którego nikt nie chce. Napłynęło pragnienie modlitwy oraz wróciły obrazy z dzisiejszego dnia; płacząca na lekarza, który brutalnie ją potraktował oraz babuszki bojące się śmierci.

   Podczas szukania intencji modlitewnej tego dnia przepływały obrazy osób zmęczonych pracą...także w upale na dachu i drodze. W pokoju lekarskim padłem na kolana i zacząłem moją modlitwę.

   Znowu samotny dziadek w ciężkiej chorobie oraz zgon podobnego w odległej wiosce, który nie ma swojego lekarza, a pogotowie nie jeździ do trupów.  Przyjmuję ten krzyżyk, trzeba pomóc...akt zgonu - to czynność płatna, a bogaty wnuczek z wozem jakiego nigdy nie będę miał...ociąga się, a babcia mruczy.

    Święta Śmierć Pana Jezusa z modlitwy sprawiła poczucie mocy, która budzi lęk u samego szatana, bo właśnie w tym momencie stracił władze nad światem! W nagłej jasności ujrzałem "słabość" Pana Jezusa w Jego życiu ziemskim i moc sił szatańskich...z późniejszą odwrotnością! Mam odczucie, że Pan mnie chroni i zły może uczynić mi, tylko to na co mu pozwolą!

     Zważ, że spracowanie (zmęczenie pracą) ma różny charakter, co wynika z mojego świadectwa. Dzięki codziennej Mszy Św. wytrwałem do emerytury (02.01.2009)...przez cały czas zapisując świadectwa, które teraz czytasz.

                                                                                                                  APeeL

 

07.09.2002(s) ZA POMAGAJĄCYCH Z MIŁOŚCIĄ

   Zrywają sny o typie eksterioryzacji (z nieprzyjemnym priapizmem)...1.00, 3.00, 5.30, 6.00. Z radia Maryja padną słowa: „Niech będzie pochwalony Pan Jezus Chrystus”.

    Dzisiaj mam dyżur w pogotowiu i umówionych pacjentów, bo nie mogę wszystkich załatwić w godzinach pracy. Nie lubię tego, bo później przychodzą nie w porę.

    Jadę do Domu Pana, a od rana uczyniłem już wiele dobra. Nie piszę, aby się chwalić, bo ujrzałem to dopiero teraz. Żonie oddałem pieniądze za badanie kierowców, synowi samochód z benzyną, a mojej pacjentce do sklepu zawiozłem lek, który otrzymałem z firmy farmaceutycznej, a tylko ten jej pomaga (17 zł).

   Stoję przy drzwiach kościelnych, skulony, z twarzą w dłoniach, a właśnie płyną słowa czytań (1 Kor 4,6-15): „Któż będzie cię wyróżniał? Cóż masz, czego byś nie otrzymał? A jeśliś otrzymał, to czemu się chełpisz?

    Wzrok zatrzymały święte Ręce Pana Jezusa na krzyżu z uszkodzonymi przez korniki palcami stóp, a łzy zalały oczy. Jeszcze raz proszę o przyjęcie wczorajszego dnia jako wynagrodzenie dla Pana Jezusa. Napłynęła bliskość Boga Ojca...tego nie można wyrazić żadnym językiem.

    Teraz trwa pośpiech, ale żona wszystko naszykowała i zdążyłem na dyżur co do minuty. Przychodnia i pogotowie jest w jednym budynku i można przejść w tym czasie do mojego gabinetu lekarskiego...będąc na dyżurze w pogotowiu. To była wielka pomoc w mojej pracy.

   Przybył pacjent i kierowca na badanie...czekałem na pacjentkę z którą walczymy o należną rentę. Przez godzinę szukali jej karty, a ja w tym czasie załatwiam chorych w ambulatorium pogotowia (zaostrzenie przewlekłego niedokrwienia mózgu, zapalenie gardła i oskrzeli z dusznością).

   Później godzinę trwało wypełnianie jej dokumentacji i zamknięto mnie w przychodni! Dobrze, że pielęgniarka z pogotowia usłyszała pracę maszyny do pisania!

   Większość ludzi nie widzi codziennej Opatrzności Boga Ojca, bo uważa, że interwencje nadchodzą tylko w różnych nieszczęściach...po naszym błaganiu. Sprawdź to, a będziesz wiedział. Dlatego nudzę opisami mojego życia...od przebudzenia do zaśnięcia.

    Cały czas był spokój, a ja wiedziałem, że jest to ochrona Boga Ojca, bo po załatwieniu ich zaczął się nawał w pogotowiu...właściwie zamieszanie szatańskie; 

- trafiłem do babci z odleżynami i ubliżająca jej córką!

- musiałem wezwać policję do zabierania chorego psychicznie

- ponownie ciężko chora babcia, wyrzucona („wypisana”) ze szpitala, bo mają być pokazy lotnicze! 

- wyjechaliśmy też dwoma karetkami do lipnych wezwań!

   Do tego było trochę chorych w ambulatorium i wyjazd do agresywnego pracownika policji, którego uderzono w głowę! Podczas modlitw ból zalewał serce, a w myślach pomagający z miłością: od spracowanych (patrzyły budowy) do rąk matek i kapłanów!

   Szykuję się do domu, koniec dyżuru, a tu daleki wyjazd. Wita mnie zdenerwowana żona, bo pod drzwiami spał syn sąsiadów. Zmoczył się, a klucze od mieszkania leżały obok. Wezwałem do niego rodziców...

                                                                                                                        APeeL

 

20.02.2007(w) ZA TYCH, KTÓRYCH SPOTKAŁA GEHENNA

    Każdy zna takich ludzi, a nawet sam mógł przechodzić lub przechodzi gehennę. Piszę to, a nie wiedziałem, że w październiku tego roku będę sam uczestniczył w takiej krzywdzie, która trwa dotychczas (20.09.2019).

   Ogarnij cały świat z codziennymi doniesieniami o takich ofiarach...właśnie przekazano doniesienie o zamachu samobójczym w Afganistanie, gdzie zginęło 30 osób, a 100 jest rannych. Kurdowie, Kaszmir, Syria, faktyczni imigranci w tym dzieci, których wykorzystuje się do inwazji na Europę. W Turcji jest ich teraz 4.5 miliona i nikt się nimi nie interesuje. Jednego dnia mogą zostać wypuszczeni...jak się wówczas obronimy?

Wróćmy do tamtego czasu;

1. Własna córka dręczy pacjentkę, nawet wyłączyła jej światło, a ja jej tłumaczę, że uczestniczy w cierpieniu Pana Jezusa, który nie miał gdzie położyć głowy! Przybył też pacjent, który jest w długim konflikcie z matką.

2. Policja przyprowadziła dwóch dennych pijaków, a w przychodni załatwiam kobietę z ciężkim uczuleniem (zimne aglutyniny?) oraz dziewczynkę, która doznała jakiejś reakcji po zamieszkaniu w nowym domu.

3. Teraz rozmawiam z pacjentem, który ma zespół opadania głowy...do zdiagnozowania, bo jest wiele przyczyn tego stanu. Nawet lekarz nie zdaje sobie sprawy jak skomplikowana jest nasza budowa (mięśnie przy pomocy czujników muszą utrzymywać naszą głowę w odpowiedniej pozycji). Wyobraź sobie to cierpienie; musisz trzymać głowę, która opada!

4. Przybyła babcia z zapaleniem płuc, która nie chce jechać do szpitala oraz pacjentka, której złośliwie odmawiają należnej renty...jakby z polecenia  i w złości na mnie, bo wszystko wypełniam na maszynie z dokładnym uzasadnieniem!

5. W telewizji pokazują skrzywdzonego przez Stokłosę. Janusz Świtaj (porażenie po złamaniu kręgosłupa szyjnego) prosi o odłączenie od aparatury podtrzymującej oddech. Biednym z długami zakręcono wodę. Babcia śmieciara i sąsiedzi...inna pod przymusem zapisała obcym dom i została bez niczego. Dziecko z cukrzycą nie chcą przyjąć do normalnej szkoły. Mistrz bokserski po ciężkim nokaucie. Niespodziewane zajścia w ciążę. Dziecko z zespołem Downa.    

6. Dzisiaj już znamy afery z czasów PO, ale najbardziej wstrząsająca jest reprywatyzacyjna oraz Amber Gold. Dołóż do tego ofiary psychuszki; jeden siedział 20 lat w szpitalu psychiatrycznym, a drugi osiem...za to, że przez płot pogroził nękającemu go sąsiadowi.

                                                                                                                                 APeeL