W środku nocy z wichurą zacząłem czytać o Św. Graalu, naczyniu, które Pan Jezus trzymał w Swoich Dłoniach podczas Ostatniej Wieczerzy. Słowo Graal pochodzi od starohiszpańskiego „grial”, które oznaczało kubek.

   Dzisiaj, gdy to przepisuję (22.09.2019) trafiłem na stronę "Ale Piękny Świat" z pięknymi zdjęciami tego kielicha w Kaplicy del Santo Caliz Katedry w Walencji. Święty Graal istnieje naprawdę! Serce ścisnął ból, a łzy zakręciły się w oczach.

   To właśnie tam stoi Święty Graal – świadek Ostatniej Wieczerzy. Długą drogę przebył, zanim tu dotarł. Tego typu naczynia były powszechnie używane w Jerozolimie za czasów Chrystusa. To łączy Graala z miejscem, w którym żył Chrystus.

    Cóż dla Boga oznacza zachowanie takiego naczynia? W moim sercu wiem, że jest autentyczne. Przecież Pan Jezus wiedział, że tacy jak ja będą pragnęli ujrzeć tę Świętą Pamiątkę.

    Wówczas zacząłem moje modlitwy za kochających ten świat i swoje ciała. Dopiero w Świetle Boga ujrzysz te dwie rzeczywistości; przyrodzoną ("dotykalną") i nadprzyrodzoną.

    W tym czasie z radia pięknie mówił ks. bp Józef Zawitkowski, że "nikt nie będzie nas nagradzał za Słowo Boże ,ale będą uśmiechy i poniżenia, uznawanie nas za głupich. Nawet w tym czasie wzrok zatrzymał się na osiołku w Betlejemskiej Stajence. Z Pana Jezusa też się śmiali i stawiali przed Trybunałem.

   Przypomniała się Eucharystia z przytuleniem krzyża, który powiesiłem w gabinecie lekarskim. Wiara to moc, nadzieja i radość, a zarazem łzy, bo ujrzysz biedę, poniżenie, niesprawiedliwość i nieszczęście. Właśnie trwała relacja z oddawania dziecka upośledzonego do zakładu specjalnego. Popłakałem się razem z tym, który zostawiał tam chorego, a człowiek bardziej kocha dziecko upośledzone (zwierzęta odrzucają).

    Trafiłem do kościoła z zaproszenia, gdzie lud śpiewał; "Dobry Jezu, a nasz Panie daj im wieczne spoczywanie." Ja widzę to inaczej, nawet wzrok zatrzymał się na wielkiej postaci Jezusa Ukrzyżowanego nad Ołtarzem Św. Zbawienie dał nam Jezus i Jego śmierć otworzyła Niebo. Śmierć Pana Jezusa dała nam życie wieczne i o tym trzeba śpiewać w modlitwach, bo "wieczne spoczywanie" kojarzy się z grobem.

    To trudno przyjąć, że jesteśmy tuż po śmierci. Do tego narodzenia trzeba się przygotować! Śmierć ziemska nic nie oznacza. Nawet napływają czytania o obracaniu w proch, a u Boga Ojca 1000 lat mija jak jedna straż!

   Na spotkaniu z Panem Jezusem demon ma możliwości przeszkadzania; spóźnialscy, trzaskanie drzwiami, bieganie dzieci, kościelny czyta sepleniąc, bo nie ma zębów, a kapłan mówi bez wiary i dodatkowo źle słychać!

   To samo przekazała żona ze ślubu córki znajomych. Ponieważ padał deszcz życzenia składano w przedsionku kościoła. Kapłan upominał ich trzy razy, ale to nic nie dało. Nawet nie dali żadnego kwiatka Matce Bożej!

    Teraz płynie śpiew, że będą dni...pod  w i a t r, a ja jako chrześcijanin mam dawać wyraz pogodzie ducha i radości! Dzisiaj wszystko jest "ziemskie " - nawet w czytaniach /Mdr 9 / mowa o fundamentach mojego domu, który zatrzymał się w budowie. Eucharystia w intencji; "kochających życie i ciało."

    Taki też będzie ten dzień; jedzenie, spanie, gazety i telewizja, a w przerwach gadanie...bez chwilki modlitwy! Ponieważ wyłączono światło w ciemności grałem na akordeonie; "Idzie mój Pan", a myśl uciekła do słabego kapłana z którym chciałbym porozmawiać...wzmocnić go, aby "w imię Matki Bożej odprawiał Mszę Św....nawet dla jednego wierzącego!"

   Jakże jest to zrozumiałe dla mnie, przecież na tym polega zbawianie...także kapłanów, którzy wymagają naszej szczególnej pomocy.

                                                                                                                                    APeeL