Po chwili wahania jadę na Mszę św. poranną, a zły po swojemu zaleca odpoczynek i spanie. W deszczu, dziękowałem za posiadanie starego samochodu wołając; „Tato, Ojcze! Dziękuję Ci za wszystko, za każdy dzień...za każdy oddech i za każde uderzenie mojego serca. Dziękuję za każde dobro i wszystkie doświadczenia”.

    Wracają słowa mojego Profesora św. Pawła z minionej soboty (Ef 4,1-7.11-13), że; mamy postępować "w sposób godny powołania /../ znosząc siebie nawzajem /../", bo "Jeden jest Pan, jedna wiara, jeden chrzest."...tak dojdziemy do "człowieka doskonałego". To wypływało wprost z mojego serca...

   Na Mszy Św. było kilka osób, a nasze miasto jest pełne emerytów nudzących się w blokach z czasów PRL-u. Na ten moment kapłan wypowiedział dzisiejsza intencje modlitewną, a Prorok Aggeusz (Ag 1, 1-8) od Boga Ojca upominał naród, że spoczywa "w domach wyłożonych płytami", podczas gdy Jego Dom leży w gruzach. To nadal jest aktualne, bo ludzie na świecie pracują "dla dziurawego mieszka"...

    Wielu grzeszy świadomie, bo Bóg Ojciec jest dobry, a to jest pokazane na dobrym ojcu ziemskim, które złego syna wydziedzicza lub stosuje wyklęcie. Większość w cierpieniu odwraca się od Boga, buntuje się i szuka życia! Nawet wierzący nie pokutują, ale liczą na Miłosierdzie Boże. Natomiast  świat odrzuca cierpienie:

- rozwody, bo nie pasuje współmałżonek

- pozostawianie dzieci chorych i upośledzonych

- pragnienie eutanazji z powodu niezadowolenia z życia przy odrzuceniu wiary

- ucieczka od cierpień w seks, używanie życia, wypoczynek i posiadanie oraz wiara we władzę...

     Tak jest, gdy żyje się bez wiary w Boga. To jest cywilizacja śmierciJakby na znak psuło się światło w mieszkaniu (błyskało), które mam zreperować oraz sprawdzić u koleżanki laryngolog przewody słuchowe (macie oczy i uszy!).  "Patrzył" mój Opiekun św. Józef, którego poprosiłem o pomoc, bo moja doba życiowa jest za krótka. Wszystko załatwiłem w godzinę.

   Jako wiedzący potwierdzam to, bo człowieka może zadowolić tylko zjednanie z Panem Jezusem w Eucharystii.  Nawet w śnie tak było, bo pacjent rzucił mi na stół zmięte 200 złotych, a ja miałem niesmak i rozterkę z takiego obdarowania. 

   W kościele wzrok przykuł wizerunek Ducha Świętego, a Eucharystia ułożyła się w węzełek dla pracującego na roli Bożej.

   TVP Historia trafiłem na zdjęcie Stalina z relacją Polaków deportowanych na Syberię, gdzie miejscowi mówili, że z tego obozu nigdy nie wrócą do Polski, której już nie ma! Ludzie padali jak muchy...każdy zna to, ale wskazuję na "duchowość zdarzeń"..

    Pod zapisem tego dnia dałem moje komentarze na bogu profesora Jana Hartmana (Polityka.pl), masona, wroga naszej wiary ze swoimi wyznawcami ("pałkownikami").

                                                                                                                             APeeL

 

23 sierpnia o godz. 14:03

Optymatyk
22 sierpnia o godz. 13:06 dał rozważania skierowane do mnie.

Szanowny Panie Optymatyk
Bardzo Pana przepraszam za napisanie Prawdy, a z kilku pierwszych zdań Pana wywodu wynika, że jest Pan wiedzący, że nie ma Boga. R. Dawkins w „Bogu urojonym” dał bardzo dobry podział naszej duchowości;
obojętni duchowo
agnostycy w dwie strony („chyba tam coś jest i chyba tam nic nie ma”)
wierzący; na szczycie tej piramidy są wiedzący, że nie ma Boga poza Jahwe (wśród nich moja osoba)
oraz niewierzący z piramidą na której szczycie są wiedzący, że nie ma Boga (R. Dawkins).

    Ja mam wielki szacunek dla Pana Profesora i wszystkich idących za nim. Sam takim byłem (lekarz alkoholik i pokerzysta). Dziwne…nawet dla mnie!

   Ale zalecam przeczytać „Oczami Jezusa” C.A. Amesa (można kupić w Internecie)…gangster motocyklowy miał podobną przemianę, tak jak dr Gloria Polo „Trafiona przez piorun” oraz skazany na śmierć Jacques Fesch, który doznał nawrócenia w celi śmierci „Za pięć godzin ujrzę Pana Jezusa”.

   Zalecam, aby Pan przedstawił swoją duchowość, bo wielu jest opętanych intelektualnie i z takimi nie wolno dyskutować, ponieważ nie wiedzą, że mają nadprzyrodzoną inteligencją od Szatana. Przykładem jest prof. Joanna Senyszyn, nazywana przeze mnie „matką Joanną od demonów”. Ona się nie pogniewa, bo ma poczucie humoru…podobne do mojego.

   Na jej blogu pisałem, że jeszcze może zostać świętą…wszyscy uznaliby, że zgłupiała na starość. Proszę sobie wyobrazić, że przeżyła OOBE i przez 3 miesiące nie obrażała Boga i naszej wiary, ale później wróciła do siebie i stwierdziła, że Tam Nic Nie Ma. Chyba chciała zobaczyć naszego Prawdziwego Ojca twarzą w Twarz.

   Podobny do niej jest Jerzy Urban, który potwierdził zarzut jakiegoś gościa, że „jest zrobiony po pijaku” czyli wolno i z przyjemnością…

   Ma Pan rację, że nasz rozum nie ma nic do wiary! Ks. prof. W. Sedlak (jeżeli jego cytujesz) też ma rację, że „chrześcijanin to niedołęga z dewocyjnym kramikiem w duszy”. Zaznaczę, że jestem katolikiem, a tylko to wyznanie jest prawdziwe. Z urojeniem nic nie odkrywasz, bo wszystko opisał R. Dawkins („Bóg urojony”). Tak też wierzących traktują koledzy psychiatrzy (ateiści).

   Dalej piszesz niepotrzebnie z furią i słusznie wskazujesz, że Kościół Święty opiera się na hierarchii. Nie można przegłosować zabijanie (tutaj nienarodzonych) lub z gwałtu, bo wielu z nas powstaje w wyniku gwałtów w małżeństwach. Przecież Dekalog jest prawem także dla niewierzących. Pan profesor jak Ty wskazuje na stworzenie raju na ziemi po przegonieniu takich jak ja.

   Dalej trwa twoja furia, ale to nie jest twoja, bo Ty tylko piszesz pod dyktando Bestii. Ks. Józef Tischner, jeżeli to prawda wskazuje na polską dewocją czyli „latanie do kościoła” wg nudzących się sąsiadek, którym mówię, że jest to chodzenie na spotkania z Panem Jezusem na Ucztę z Chlebem dla duszy (Eucharystią).

   Wiara katolicka jest jedynie prawdziwa, dlatego jest tak atakowana. Nie ma Boga oprócz Jahwe…nie przebrniesz tego rozumem. Szukasz dowodów na istnienie Stwórcy?

    Po co otrzymałeś rozum? Aby żyć w świecie urojonym, który powstał z wielkiego wybuchu (życie powstało samo), a później w wyniku ewolucji; poprzez małpy doszliśmy do człowieka, ale zabrakło łącznika, bo nasz kod genetyczny sięga Adama i Ewy, a małpy mają swój (nie można przeszczepić od nich narządów. Ewolucja jest prawdziwa, ale dotyczy przejścia od człowieka fizycznego do duchowego…

    Dalej trwasz w swojej złości zamiast zawołać do naszego wspólnego Ojca Prawdziwego (jesteśmy braćmi). Jak zapytać? Normalnie w myśli, bo Bóg je odbiera. Spróbuj, patrz na znaki, bo jesteś mądry, a za chwilkę pomylisz nogi. Zostaw cytaty „wielkich”, bo mądrość ludzka dla Boga jest głupstwem.

   Powrót do wiary jest łaską. Nikt nie może tego wyćwiczyć. Zostaw to, bo tańczy z tobą Szatan. Nie traktuj naszego spotkania jako przypadkowe. Śmierć to życie, po odrzuceniu ciała. Nie możesz rozmowo tego przyjąć. Moja wiara nie jest ślepa, nie jestem też oszustem.

    Masz rację, że Pan Jezus przyszedł nas podzielić; „tak, tak”, „nie, nie”. Masz dwa dary (wolną wolę i czas – jaki?…właśnie nie obudził się kierowca 51 lat z  którym jeździliśmy w pogotowiu). Wolna wola jest zabrana w krajach totalitarnych oraz w Islamie.

    Masz też rację, że ja jestem zniewolony: dobrowolnie oddałem Bogu swoją wolę („bądź wola Twoja”)…dlatego tutaj trafiłem! Nie wolno mi skrywać otrzymanego daru…moglibyśmy tak dyskutować aż do końca świata i jeszcze dzień dłużej, ale piszę to dla poszukujących Prawdy.

http://www.wola-boga-ojca.pl

 

19 września o godz. 0:38

    Panie Profesorze popełnia Pan błąd, bo mamy demokrację i można Pana Profesora zrobić oficerem politycznym, a Grzesia Schetynę prezydentem RP (był Bul może być i taki). Do tego służy kartka wyborcza…

   Mnie jednak chodzi o to, że w każdej sprawie widzi Pan Profesor moją wiarę z Cudem Ostatnim (Eucharystią)…jako straszaka na resztę świata. „Emocje i wyobraźnię narodu powinny zajmować wiara i kościelna opowieść o zagrożeniach, jakie niesie obcy, niekatolicki świat – dzięki temu umysły ludu nie będą kłopotać się sprawami publicznymi, które nie powinny go obchodzić.”

   Wiara katolicka nie ma nic wspólnego z mądrością profesorską (łaska Boga), władzą w pojęciu jej wrogów, hierarchią i budynkami. To Królestwo Boże ponadnarodowe („w nas”)…już tutaj, jako namiastka Raju, gdzie mamy wrócić.

   Zarazem kocha się ojczyznę ofiarą przez Boga jako jej namiastkę. Dlatego nie można oddzielić Państwa od wiary w Boga, ale tego nie zrozumie żaden mądry tego świata, bo władza kojarzy się z walką wyborczą i profitami, a nie z posługą.

 

Aktualnie przepisane...

06.09.2005(w) ZA TYCH, KTÓRZY ZACZYNAJĄ DZIEŃ NA KOLANACH...

   Po przebudzeniu padłem na kolana i wołałem: "Ojcze! Tato. Każdy dzień powinniśmy zaczynać na kolanach”. Popłakałem się, a żona właśnie przyszła ze świeżym chlebem. Spokojnie zdążyłem na dyżur. Poprosiłem Boga o błogosławieństwo oraz św. Michała Archanioła o ochronę.

- w pokoju lekarskim trafiłem na obrazek ze słowami „wszystko mi dałeś, co dać mogłeś Panie”.

- przyniosłem różyczkę dla wizerunku Boga Ojca.

    Prośba o błogosławieństwo wynika z tego, że; nie ja Jego wybrałem Boga, ale On mnie. Dlaczego? Nie wiem. To Jego Wola…”ty…ty…i ty”. Mam przynosić owoce, szerzyć wiarę i mówić o Stwórcy.

   Pielęgniarce zaleciłem wejście na drogę uświęcenia. Ma wątpliwości, ponieważ dziecko pyta ją; dlaczego uczą, że pochodzimy od małpy? Odpowiadam; to dlaczego są małpy? Nasza wiara nie wyklucza ewolucjonizmu, ale mamy przejść od życia cielesnego do duchowego. Inną płaczącą pocieszam, że jej łzy nie pójdą na marne.

   Teraz transportuję babcie ze złamaniem kręgosłupa i miednicy. Płacze i opowiada, że straciła - w wypadkach - dwóch synów (przed 5-ciu i 6-ciu laty).

- Kto zawsze jest z panią?…pytam z mocą.

- Pan Jezus odpowiada…naciskana i zadziwiona.

     Znowu złamanie i kobiety, a jest wielki upał....ich hodowla świń została zaatakowana infekcją (upadki). Zaprosiłem mojego pacjenta - po udarze - do kościoła. Napłynął obraz stacji pod którą stałem; Pan Jezus zdejmowany z krzyża…tylu przybija Zbawiciela codziennie.

   Płynie melodia „jak przeżyć wszystko jeszcze raz, jak ocalić ginący świat”. Napłynęła bliskość Boga Ojca. Zgasiłem światło i padłem na kolana. Łzy zalały oczy, nie mogłem nic powiedzieć, tylko pojękiwałem: „och! Ojcze! Jezu! Panie!”.

    To był jeden jęk - odłączonego od Najświętszego Serca Pana - trwający 3 minuty, bo więcej nie wytrzymałoby moje chore serce! Piszę to po 2 godzinach, a łzy zalewają oczy. Przypomniały się podobne przeżycia s. Faustyny zapisane w jej "Dzienniczku"...

                                                                                                                                           APeeL

 

 

14.09.2002(s) ZA WIELBIĄCYCH KRZYŻ ZBAWICIELA

Podwyższenia Krzyża Świętego

   To święto jest związane z odnalezieniem Krzyża Pana Jezusa przez św. Helenę, matkę cesarza Konstantyn I Wielkiego. W 326 roku relikwie zostały złożone w Bazylice Grobu Pańskiego w Jerozolimie.

   Persowie po zdobyciu Jerozolimy 20 maja 614 roku zburzyli świątynię i relikwie Krzyża zabrali.  Odzyskał je w 628 cesarz bizantyjski Herakliusz po pokonaniu Persów i osobiście wniósł je do Jerozolimy przez Bramę Złotą.

    Mnie to święto kojarzy się z podniesieniem krzyża Pana Jezusa na początku mojego nawrócenia (tak się zeszło) w roku 1989. To był krzyż przy trasie E7 (Warszawa - Kraków), który przewrócił czas z wielką figurą Pana Jezusa pękniętą na pół.

   Opieka nad tym Najświętszym Znakiem na ziemi jest wielką łaską. To skrzyżowanie woli naszej (ramię poprzeczne) i Woli Boga Ojca ("bądź Wola Twoja"). Nie ma innej drogi powrotu do Królestwa Bożego...do wiecznego szczęścia.

   A cóż widzisz wokół? To obojętność lub brak wiary, a nawet bluźnierstwa z mówieniem o Panu Jezusie..."ten człowiek". Doskonałą modlitwą jest współcierpienie z Panem Jezusem dla wciąż trwającego dzieła zbawiania, której szczytem jest Msza Św. Niewierni szydzą z tej łaski, a "wierni" z otoczenia mówią o "lataniu do kościoła".

   Przepisuję to 27.09.2019, a Pan Jezus pyta uczniów; << A wy za kogo mnie uważacie?>> A Ty za kogo uważasz Mesjasza Bożego? W ręku mam artykuł z Super expressu o parafii w pod olsztyńskim Klebarku Wielkim, gdzie jest odrobina relikwii krzyża, na którym ukrzyżowano Chrystusa.

    Chciałbym do nich dotknąć mój krzyżyk z drzewa oliwnego pochodzącego z Ziemi Świętej, który towarzyszy mi podczas modlitwy, a zarazem współcierpienia, a nawet współumierania z Panem Jezusem...

     Wróćmy do tamtego dnia, gdy bo śnie podczas przejazdu do kościoła moje serce i duszę zalewało dziękczynienie z powodu bezmiaru łask. Z ulicy podporządkowanej szybki wóz sprawiając zagrożenie dla życia.

   Szatan nie znosi czcicieli zamordowanego Jezusa, bo Jego śmierć dała nam zbawienie (otworzyła Królestwo Boże). Wierni całują św. Stopy Pana, gdzie zauważyłem brak gwoździa...czytaj; "wyjąłeś Mi jeden gwóźdź" czyli dałeś ulgę przybyciem tutaj"! Właśnie poprosiłem z płaczem o przyjęcie wczorajszego dnia mojego życia (12 godzin pracy bez wytchnienia). Jakby na znak śpiewano  pieśń; "On wie, co udręczenie...On wie, co smutku łzy".

    Napłynął naród wybrany z buntem za wszystkie cuda. Nie mogli pojąc jak islamiści: jak Bóg może mieć Syna, gdy nie ma żony? Zobacz ograniczenie duchowe i to wielkich teologów, którzy myślą po ludzki.

    W Królestwie Bożym nie ma seksu i małżeństw w naszym rozumieniu. Popłakałem się po przyjęciu Eucharystii, która nie jest opłatkiem i ciałem w naszym rozumieniu, ale Ciałem Duchowym Pana Jezusa!  "Krzyżu Chrystusa bądźże pozdrowiony, na wieczne czasy bądźże pochwalony".

    Szatan sprawił przeoczenie tego zapisu, a krzyż jest przeze mnie uwielbiony. Sam zobacz, co wyprawia Bestia z takimi jak ja. Z drugiej strony Zbawiciel - w tym czasie - odjął mi nałóg alkoholizmu, którym miałem być zabity!

   Pacjent o 15.00 przyniósł ryby (znak naszej wiary). Wróciłem do kościoła o 18.00, ale było zamieszanie ze snu (ślub). Dobrze, że posłuchałem natchnienia, aby być na Mszy św. porannej...

                                                                                                                                   APeeL

 

14.09.1997(n) ŻYJĄCYCH W POCZUCIU OBECNOŚCI BOGA

Podwyższenie Krzyża Świętego

    Podczas przejazdu do kościoła - kwiatek przy wizerunku Pana Jezusa - dotkną mojej głowy, a dodatkowo przywitały mnie gołębie...bardzo lubię ten znak pokoju. Zły chciał mnie oszukać i „zwolnił” wczoraj z tego nabożeństwa, a teraz łzy zalały oczy. Wczoraj postawiłem kwiaty pod krzyżem i wszystko wyczyściłem, a nie wiedziałem o dzisiejszym święcie. 

    Jakże Bóg cieszy się z tych, którym nie chce się przyjść lub mają przeszkody. Ciało ciągnie ziemia ("sen, wypoczynek"), a nasza dusza spotkania z Panem Jezusem (Eucharystii-Chleba Życia).

   Mojżesz wywyższył węża, a to znak służby zdrowia. Dziwne, bo w samochodzie znalazłem wyschniętego zaskrońca! Kapłan mówił piękne kazanie o historii krzyża, który wówczas był narzędziem poniżenia. 

   Krzyżem jest samotność, niedostatek, przemijanie (w rozumieniu, że śmierć kończy nasz byt) i nieskończoność cierpień. Ilu te cierpienia przyjmuje i ofiarowuje Bogu (uświęca)? Zwykły człowiek nie pojmie Miłości Boga Ojca, który dla naszego zbawienia (odkupienia grzechu pierwszych rodziców) oddał na haniebną śmierć własnego Syna!

    Po Eucharystii wołałem z płaczem: „Tato! Dlaczego tutaj jestem? Przyjmij ten dzień mojego życia, dla Ciebie, w Twojej potrzebie”. W pokoju lekarza dyżurnego słuchałem dodatkowo transmisji Mszy św. z kościoła Św. Krzyża w W-wie, gdzie kapłan udzieli mi błogosławieństwa. Św. Paweł mówił, że mam szczycić się tylko krzyżem Zbawiciela. To prawda. Ja wiem, że dzięki śmierci Pana Jezusa będę zbawiony. Wokół są żyjący dla śmierci.

    Nagle ze słuchania Mszy św. wyrywają do zgonu oraz trafiłem do straszliwej biedy (chata pod strzechą), gdzie była ciężko chora kobieta (częstoskurcz) i jej syn (zapalenie płuc). Zabrałem oboje do szpitala. Blisko tej chaty wzrok zatrzymał krzyż Pana Jezusa i przejeżdżałem obok figury Matki Bożej.

    Po czasie zabrałem chłopca, który przyjechał po matkę wracającą pociągiem...wpadł do rowu i złamał rękę. Przybyło też trochę chorych: półpasiec, choroba wrzodowa, krwawienie z nosa, biegunka, przestraszenie...

    Większość ludzi martwi się o jutro, a mało kto o wieczność. Taka jest nasza mądrość. Personel palił ognisko do którego wrzuciłem drzewo zniszczone przez korniki, natknąłem się na muchomora i drzewo ususzone wraz z korzeniami. Wokół butelki po wódce i piwie. Piorunochron nie zwisa, ale jest wbity w ścianę w wielu miejscach.

   Zapisuję to dla poszukujących znaków Boga, a w/w są symbolem różnych rodzajów śmierci...właśnie wypadł mi krzyżyk, a w ręku znalazła się gałązka cierniowa. Wielu nie przyjmuje lub odrzuca krzyż Pana Jezusa. Takich czeka śmierć lub oczekiwanie na miłosierdzie Boga Ojca.

    Moją modlitwę zakończę na dalekim wyjeździe. Po powrocie położyłem się, ale ponownie napłynęła bliskość Boga Ojca. Zerwałem się, padłem na kolana i wołałem do rozgwieżdżonego nieba: „Tato! Ojcze! Tatusiu! Tato!” Mojej tęsknoty nie wypowiesz żadnym językiem świata. Może to potwierdzić tylko serce matki, która straciła dziecko.

   Na ten moment mam w ręku „Vox Domini” z wizerunkiem Serca Pana Jezusa i Jego słowa: "O! jakaż słodycz Twojej miłości, jakiż w Twym Sercu zbytek czułości”...

         Podziękowałem Bogu za ten dzień.

                                                                                                                                 APeeL