Padłem na kolana prosząc Boga Ojca o błogosławieństwo w dniu dzisiejszym. Nie byłem zdolny do Mszy św. porannej, ale przełamałem się i w drodze na spotkanie z Panem Jezusem o 7.00 powtarzałem tę prośbę wielokrotnie.
Trzeba przyznać, ze rzadko to czynimy. Popłynie zarazem "Ojcze nasz" i "Anioł Pański" z wołaniem do Matki "Pod Twoją obronę" oraz moje ulubione słowa z piosenki, które zamieniłem na modlitwę;
"Pod Twą obronę Ojcze na niebie grono Twych dzieci swój powierza los.
Ty nam błogosław, ratuj w potrzebie
i chroń od zguby, gdy zagraża cios."
Na początku Mszy św. płynęły słowa rozważanie z Księgi Mądrości (Mdr 13, 1-9) o głupich, "którzy nie poznali Boga; z dóbr widzialnych /../" lecz uznali, że światem rządzą bóstwa. Z wielkości i piękna stworzeń poznaje się ich Sprawcę, a tu błądzenie w szukaniu nie wiadomo czego i uleganie pozorom. Popłakałem się, bo to wielka prawda...
Poznałem to podczas wielu rozmów z chorymi i różnymi ludźmi jako lekarz, a także z królującej wokół bezbożności. 99% żyje dla życia, a "wielkim" tego świata marzy się władza oraz badaniem kosmosu...w tym czasie nie widzą Stwórcy tego wszystkiego.
Padły też słowa o czekających na koniec świata i nadejście Królestwa Bożego. To jest niepotrzebne, bo Królestwo Boże jest w nas, a jego widocznym znakiem jest Kościół Boży. Szatan wie o tym...dlatego nasza jedynie prawdziwa wiara jest - tak potwornie i bezkarnie - atakowana.
Pan Jezus zalecił nabranie ducha, ponieważ zbliża się nasze odkupienie z Jego nagłym przybyciem. Nie pamięta się o czasie potopu za Noego oraz Lota w Sodomie, gdzie z nieba spadł "deszcz ognia i siarki" (Łk17 26-37).
Pan zapowiada czasy ostateczne z zaleceniem, aby wówczas nie schodzić z dachu i nie wracać z pola, bo nic nie zdoła uratować naszego życia. Ludzie żyją, snują różne plany, pogrążają się w sprawach doczesnych i nawet nie pomyślą o swoim odejściu. Ja dodam, że większość nie przygotowuje się do śmierci. Nie chodzi o zakup ubioru, ale o duchowe pojednanie z Bogiem.
Przed Eucharystią popłynie pieśń; "O! Ty, Przedwieczny, który lat tysiące wciąż gasisz i zapalasz słońce." Ciało Pana Jezusa ułożyło się w pęk róży, a pokój zalał serce i będzie trwał wiele godzin.
Z włączonego radia Plus popłynie program muzyczny z wzajemnymi życzeniami oraz pocieszaniem piosenkarza, któremu samochód wpadł do rzeki. Awaria routera sprawiła obdarowanie (promocję)...dadzą nowy telefon stacjonarny bezprzewodowy z nieograniczoną możliwością rozmów oraz szybki internet. To jest zarazem wynik błogosławieństwa Bożego, bo awaria mogła nastąpić podczas edycji zapisów.
Jak przekonać ludzi, aby drgnęli ku Bogu, gdy u nas nie ma świadectw wiary, a moja łaska budzi wątpliwości. Tak sobie biegam do kościoła, sam z siebie...czasami na dwie Msze św.!
Przed wyjściem na modlitwę "podpowiedziano mi w/w intencję. Przez godzinę wołałem za głupich tego świata żyjących wg swojej mądrości, która jest głupstwem dla Boga...
APeeL
26.10.1989(c) ZA PODZIWIAJĄCYCH WIELKOŚĆ BOGA
Po przebudzeniu napłynęły dobre natchnienia; mam być cichym, pokornym i dobrym...ponadto milczeć i podziwiać wielkość Boga, a nie świata!
W myślach powtarzałem: „Pan jest dobry, Pan jest dobry”. Padłem na kolana w podziękowaniu za wszystko; ”rozdawaj Panie Siebie przeze mnie”. W czasie przejazdu do pracy słuchałem audycji o sensie życia, które jest wielkim darem.
- Żyć krótko, ale dobrze...mówi pierwsza pacjentka.
- Nie. Trzeba żyć tak, aby uzyskać zbawienie (życie prawdziwe).
Wyjaśniam, że trzeba żyć zgodnie z naszym powołaniem, w łączności z Bogiem Ojcem. Jakże marnie wyglądają bracia pod drzwiami gabinetu, gdzie trwa bałagan, krzyki, brak szacunku dla starego, słabego i bardzo chorego. Wielu ma spaczony cel życia np. uzyskanie zdrowia w wieku 65 lat.
Tylko Bóg może zaspokoić pragnienia naszej duszy, bo szukamy czegoś, ale zapominamy o jej posiadaniu! To cząstka Boga w nas samych, która pragnie powrotu do Stwórcy. Bóg powołał nas jako ukoronowanie wszystkich stworzeń...do życia wiecznego!
On ukochał nas jeszcze przed naszym narodzeniem. Odłączając się od Boga - umierasz! To śmierć prawdziwa, bo duszy z utratą życia wiecznego. Łaska daje życie wieczne - życie Boże, które zaczyna się już tutaj na ziemi.
Nagle napływa pocieszenie, bo pacjentka z ludzkiej nory otrzymała mieszkanie w bloku (wdowa z dziećmi). Zawsze ciężko pracowała i wstydziła się swojej biedy, czuła się gorsza...tak jak bogacze czują się lepsi! Teraz rozumie ludzi w podobnej sytuacji. Bogacze swoimi grobowcami sprawili, że nie ma dojścia do grobu swojego męża...z tego wszystkiego pomyłkowo zamówiła Mszę św. za siebie!
Inna chora prosi lek na „wysychanie kory mózgowej”. Mija 7 godzina udręki, trzęsą mi się ręce, bo wielu chorych ma złą energię.
W chwilce ukojenia przed dyżurem w pogotowiu (jeden budynek) słucham Słowa Bożego. Pan Jezus na ożywieniu Łazarza pokazał od Boga, że w Ojczyźnie Niebieskiej nie będzie śmierci, cierpień i łez oraz obecnego mozołu..."umarł za nas, abyśmy mieli życie".
Teraz, na początku dyżuru z głową w poduszce wołałem płacząc:
"Panie Jezu stoję przed Tobą słaby, mały i kruchy.
Przyjmij Jezu moje podziękowanie za to, że umarłeś za mnie wskazując Drogę i Bramę do Prawdziwego Życia.
Dziękuję Ci za Twoje zasługi Jezu Chryste, mój miłosierny Zbawicielu".
Samo Imię 'Jezus' (Ten, Który Zbawia) wywołuje u mnie ucisk w sercu i łzy w oczach. Z łaską wiary widzę jasno to, co dla innych jest zakryte. Nasz umysł pracuje przy pomocy zmysłów, a wiedza i zmysły nie są przydatne w badaniu Prawd Bożych. Możesz być uczonym w czytaniu i specjalistą od badania Trójcy Przenajświętszej...jako ateista!
Kolega wrócił z wyjazdu do przestępców na komendzie. Jeden z nich był cały wytatuowany i "pocięty". Jakże chciałbym z takimi łotrami rozmawiać w przyjacielskiej atmosferze, bo zdrowi nie potrzebują lekarza!
Kiedyś było słuchowisko w którym Jezus chciał spotkać się z takim złym człowiekiem u Piłata. Teraz czytam książeczkę; "Eksterioryzacja." Roberta A. Monroe. Autor stwierdził, że drugie ciało (dusza?) jest dowodem na nasze dalsze istnienie;
- odwiedził przyjaciela, który zmarł (gdzie był?)
- "rozmawiał" ze zmarłą właścicielką jego nowego domu
- odebrał kontakt z przyjacielem lotnikiem, w chwili w której ten zginął
- odwiedził zmarłego ojca z powodu wylewu krwi do mózgu, który przekazał mu, że ból głowy jest mniejszy!
Często mam do czynienia z udarem mózgu, ale nigdy (tak jak inni lekarze) nie podawałam takim chorym leków przeciwbólowych, a trzymają się wówczas za głowę! Wyobraź sobie, że do zamkniętej czaszki pod ciśnieniem wylewa się krew, która niszczy tkankę mózgową.
Autor książeczki miał też jakiś nadprzyrodzony kontakt w którym słyszał hejnał czy głos trąby, a wówczas wszyscy przerywali rozmowy przyjmując pewną postawę...nie wolno było im patrzeć na Przechodzącego. Czasami kogoś zabierano i wszyscy wracali do swoich czynności. Czy to był Czyściec?
APeeL
22.11.1989(ś) Osiołek Pana Jezusa...
- Pobranie krwi...wzywa pielęgniarka.
Spojrzałem na zegarek 1.00. Przykro mi, bo to znajomy, zawodowy kierowca, rodzina będzie w kłopocie, bo wychowują trójkę dzieci porzuconych przez córkę.
Rutynowe pytania i rutynowe odpowiedzi;
- czy pił?...im więcej pijani tym rzadziej przyznają się
- czy zdrowy?...zawsze podają choroby, które nie przeszkadzają pić
- waga, wzrost, tętno, źrenice, chuchnąć, próba Romberga; stoisz na baczność z zamkniętymi oczami, na przemian musisz dotknąć palcem nosa. Koniec badania. Mówię; "najlepiej było w czasach Jezusa, wówczas jeździło się na osiołkach."
Wróciłem ze smutkiem do pokoju lekarskiego i w głębi serca poznałem Mądrość Jezusa. Ten wjazd na osiołku wyjaśniło mi pismo Miłosza. Zawikłana mądrość ziemska i prosta Mądrość Boża. Z serca wyrwał się krzyk;
<<Jezu! Mój Jezu! Jakże pragnę zostać Twoim osiołkiem, nic nie rozumieć i spełniać Wolę Ojca! Ty mnie posyłasz do środka duchowych cierpień, do środka Twojego Serca, do Miłości niespełnionej, którą śmierć otworzy...
do Twojej tęsknoty
do Twojej nędzy
do smutku Twojego
do łez przy Łazarzu
do cierpień Twoich. Jezu! Mój Jezu!>>
Czas iść spać, ale już nie zadawała ten świat. Nikt nie dostrzega biednych i słabych. W pierwszych minutach pracy w przychodni muszę prowadzić beznadziejną rozmowę z pracowniczką opieki społecznej (chodzi o rentę dla pacjentki). Nie rozumie moich słów.
-
Pani ma wielki dar...dar służenia biednym i chorym. W waszym pomieszczeniu powinien wisieć wielki wizerunek brata Alberta. Powinna pani dziękować za zgłoszenie potrzebującej pomocy, a pani dyskutuje ze mną.
-
Jeżeli nie mam daru...niech pan mnie zwolni!
Wszystko jest takie wokół. Wędliny i kiełbasa marnieją na hakach, ale biedny ich nie kupi. Nikt nie służy...wszyscy pragną oszukiwać wszystkich - dokąd prowadzi taka droga? Nie jest to droga, którą szedł Pan Jezus.
W czasie wieczornego filmu opanował mnie smutek z ciepłem w nadbrzuszu i chęcią ucieczki w ciszę, samotność, czytanie, rozmyślanie. Nie miałem gdzie schować się przed zgiełkiem rodzinnym (brak własnego pokoju). Z krzykiem duszy wybiegłem z domu wołając do Boga;
" Tam, gdzie nie dociera ludzka myśl, a śmierć nie sięga ani zło
Tam, gdzie się kończy wyobraźnia, a pamięć wieczna księgi chowa
Tam, gdzie duch odbity w milczeniu drga, a wokół Miłości Ogrody...
Tam właśnie jest Jezus! Mój Najdroższy Pan!
Myśl sama o Nim łzę wyciska...to Ojciec Mój!
Światłość Światłości, Dobro Dobra, Piękno Piękna, Sprawiedliwość Sprawiedliwości...
Miłość Miłosierna, naczynie wszystkich łez i cierpień
najmniejszych z najmniejszych i największych z największych.
Patrz! Jezus płacze z tobą, a w Jego dłoniach jest Jego Serce dla ciebie"...
To trwało 15 minut. Przy Imieniu Pana Jezusa naprawdę płakałem. Wróciłem cichy i mały. Nic nie odzywałem się podczas pokazywania wielkich cierpień w "Telewizji nocą".
Chora była przykuta do łóżka od 20 lat...skarży się tylko na brak materaca przeciwodleżynowego! Ciekawe co na to powie kolega, który w dyskusji stwierdził, że 50000 dolarów to dzisiaj niewiele. Wzburzył się, gdy stwierdziłem, że miss świata powinna te pieniądze przeznaczyć na wybudowanie pawilonu dla ciężko chorych...
APeeL