Pierwszy Piątek Miesiąca
Żona z trudem obudziła mnie na Mszę św. o 6.30 po której będzie litania do Najświętszego Serca Pana Jezusa przed Monstrancją z błogosławieństwem. Dzisiaj Pan Jezus w Ew (Mt 9, 27-31) otworzył oczy dwóm niewidomym.
Było też odwrotnie, bo z łaski Boga został oślepiony Szaweł, okrutny prześladowca pierwszych chrześcijan. To sprawiło, że ujrzał całe zło, które czynił i zrozumiał, że Pan Jezus jest obiecanym Mesjaszem.
Msza św. przebiegała normalnie aż do Eucharystii. Pierwsi podchodzili ministranci, a mój wzrok zatrzymał najmniejszy z nich, który cierpliwie czekał na kolanach, aby otrzymać Ciała Pana Jezusa. Popłakałem się i z bólem serca szedłem, aby zjednać się z Panem mojego życia i śmierci.
W tym czasie siostra śpiewała pieśń; „Jezu dobry i cichy, Serca pokornego, daj mi serce nowe, podobne do Twego”. Przypomniało się zdjęcie Hindusa, który z twarzą w dłoniach, na kolanach czekał na podanie Ciała Pana Jezusa przez naszego papieża...
„Ty masz, Panie, ludzkie serce, które cierpieć, kochać umie /../
Zostawiłeś dla nas, Panie, rozpięte na krzyżu ręce, by pociągnąć nas ku sobie i otwarte Boskie Serce.”
Padłem na kolana, przeżegnałem się, a po przyjęciu Ciała Pana Jezusa uczyniłem podobnie. Łzy dalej zalewały oczy. Eucharystia przewijała się, sprawiła ukojenie i dopiero teraz chciałbym zostać w Domu Boga naszego.
„Wiem, że kiedyś wzejdzie Słońce i już świecić nie przestanie; daj mi wtedy złożyć głowę na Twym dobrym Sercu, Panie”...
Dziwne, bo z różańca na figurze MB Fatimskiej padł na mnie cienki, ale jasny promień światłości. Zapisuję to wskazując na „mowę Nieba”, bo za te dwa słowa, tak właśnie napisane straciłem prawo wykonywania zawodu lekarza 4 miesiące przed przejściem na emeryturę.
Co uroiło się w głowach kolegów z Nierządu Lekarskiego i psychiatrów na usługach władzy wciąż ludowej? Łaskę wiary traktować jako urojenie i to zaocznie!? Takie otrzymałem podziękowanie od rodaków spod sztandaru „Przede wszystkim nie szkodzić”, którzy przez 10 lat nie chcą przyznać się do błędu i powiedzieć słowo "przepraszam"...
Z kościoła zabrałem aktualny dwumiesięcznik „Polonia Christiana” z art. „Za kogo mnie uważacie?” Tam było zdjęcie kapłana trzymającego w uniesionych dłoniach Ciało Pana Jezusa przed skrwawionym Zbawicielem na krzyżu…
Po po południ wyszedłem na spacer modlitewny, aby odczytać intencję, a okaże się, że ten dzień będzie także za mnie, bo moją łaską jest mistyka eucharystyczna. Czy ja to wszystko planowałem? Przecież mógłbym nie zauważyć małego ministranta w wielkiej powadze czekającego na zjednanie z Synem Bożym.
Nie wiedziałem, że dzisiaj spotka mnie ponowne obdarowanie, bo o 18.00 pojadę do pobliskiej kaplicy Miłosierdzia Bożego na drugą Mszę św. z wystawieniem Najświętszego Sakramentu...
Ty, który czytasz moje świadectwo wiedz, że Eucharystia jest Cudem Ostatnim i żadnego większego już nie będzie. Na zakończenie tego świadectwa przekażę błaganie Pana Jezusa do każdego z nas;
„Jestem z tobą cały czas, ale w twojej ciemności nie potrafisz Mnie zobaczyć /../
Podnieś swe oczy ku Niebu i szukaj rzeczy niebieskich. Do ciebie należy wybór”...*
APeeL
* „Prawdziwe Życie w Bogu” Vassula Ryden tom 4 (11.02.1992)
Aktualnie przepisane…
16.04.2009(c) ZA NAPRAWIAJĄCYCH TEN ŚWIAT
Tuż po przebudzeniu napłynęło, abym rozpoczął szkolenie duchowe dla początkujących, a więc zaczynamy! Rada; nie zrażaj się, przecież wiesz jak śmiesznie chodzi szkrab, „atakuje” mały piesek oraz babcia szukająca litery „ź”, a co gorsza „Ź” na kursie komputerowym. Zadam Ci na początek kilka pytań…na które odpowiesz sobie w tych dniach;
1. jaki jest sens mojego życia?
2. czy „coś tam jest”?
3. czy jesteśmy po śmierci?
4. czym różni się małpa od człowieka?
Pytanie o małpę wydaje się niestosowne, ale nie chodzi o to, że małpa nigdy nie sprzedałaby dziecka, wrzuciła noworodka do śmietnika lub pieca, a na pewno nie zbierałaby - kolejno rodzone maleństwa - do plastikowej beczki. Takie są małpy…nie pracują - dla gromadzenia dóbr - tylko noszą przy sobie maluszka. Tak czyni też wiele biednych Afrykanek.
Schodząc na ziemię trzeba stwierdzić, że składamy się z trzech części: ciała i psychiki (psychosoma) oraz duszy. Stąd moje życzenie zdrowia; duchowego (nawrócenia), psychicznego oraz fizycznego, które niewiele różni się od zwierzęcego (mamy rękę i chodzimy w godnej postawie).
Nie możesz żyć dla żony (jest taki w mojej rodzinie), a nawet dla dzieci, które po "dojrzeniu do spadania"...zaczynają się buntować (Bóg pokazuje nam Swoje cierpienie). Wszystko to pozory, a zrozumiesz to w chwili smutku i opuszczenia...
Nawet nie wspominam o życiu dla piesków i kotków, sportu, a wreszcie kart i wódki (kłania się Michał Wiśniewski) oraz realizowania podsuwanych przez demona pomysłów. Sam wiele lat żyłem dla pokera (hazard) i jak on wpadłem w alkoholizm, co mogło skończyć się śmiercią! Nic nas tutaj nie zadowoli, bo dusza pragnienie powrotu do Boga Ojca.
APeeL
Dzisiaj, gdy edytuję te „nauki” (06.12.2019) dałem komentarz na blogu prof. Jana Hartmana (Polityka.pl), który też próbuje naprawiać ten świat; "List dziadersa do młodej lewicy"...
<<Wreszcie wziął się Pan Profesor za swój „obóz postępu” czyli krok do przodu, a dwa do tyłu. Bardzo piękny jest apel Pana Profesora…do samego siebie.
Przyznam się, że moje modlitwy nie idą na marne. Powiem więcej, że droga do świętości Pana Profesora jest otwarta aż do śmierci. Tak właśnie było ze mną; żyłem, piłem i czerwony sztandar nosiłem, bo towarzysze - jako patrioci - pierwsi łapali biało-czerwone (wiedzieli, że pochód jest dokumentowany). W tym czasie pacjentki modliły się i zamawiały za Msze św.!
Pan Profesor wygłosił piękne kazanie o potrzebie szacunku młodych do starych z apelem, aby nie zwalczać plemion, zerwać z opozycją totalną, bo to świadczy o kołtuństwie politycznym. Ojczyzna jest nieważna, bo liczy się władza. To normalna choroba jak każda inna…
Powrót do wspomnień z PRL to dziaderstwo do kwadratu, bo czerwona zaraza ciągnie się za nami, a nawet jest w bloku z tęczową. To wszystko może zmazać tylko Bóg…raz na zawsze, nie wypowie nam tego, a u ludzi wyciąganie wszystkiego trwa do końca świata.
Spór o klasę; czerwoni byli właścicielami naszej ojczyzny, ich bożkiem był i dalej jest ludobójca Stalin. Reszta narodu (vide Korea Północna) żyła z łaski, a duża grupa była „wrogami ludu”. Wszystko było czerwone; od sprzątaczki do prokuratorów i sędziów na telefon. Dzisiaj płaczą, bo gnębi ich reżim Jarka.
W komunizmie i w Kościele Świętym nie istnieje demokracja, ale hierarchia w moim wypadku sięgająca do Stwórcy wszystkiego. Szatan małpuje Boga i podsunął podobną strukturę (te same zasady), ale bezbożną z wypaczoną miłością do „samych swoich”.
Internacjonalizm to miał być „homo sovieticus” na całym świecie. Hitler głosił czystość rasy, a w Państwie Islamskim „miesza się rasy” (stąd gwałty na pogankach, itd.).
Dyskusja o przywilejach dla wszystkich jest wykluczona, bo nadal nie może otrzymać stanowiska ktoś z konkursu, ale musi być z nadania władzy (teraz tajnej).
Każdemu, któremu się taka władza nie podobała i nie podoba jest chory psychicznie. Wpisz; siedzący w psychiatryku. Koledzy psychiatrzy działają z rozpędu...
Cały wywód kończy się błaganiem o ludzkie zachowanie wszystkich z zapewnieniem Pana Profesora o szacunku dla;
– nowego lewicowego aktywizmu na polu edukacji równościowej
– feminizmu, praw osób LGBT+, praw pracowniczych, praw mieszkańców, ekologii i ochrony zwierząt.
Myślałem, że Pan Profesor wreszcie zrówna mnie z chronionymi zwierzętami, ale katolik i to lekarz głoszący chwałę Stwórcy Wszystkiego…”co to, to nie”!
My nie wierzymy w majaki, bo powstaliśmy z wielkiego wybuchu, a przez samoistne powstanie komórek i ewolucję mamy mózgi, ręce, oczy, narząd równowagi, gruczoły, a nawet jajniki produkujące jajeczka i jądra produkujące plemniki. Wybuch spowodował, że sami możemy tworzyć następne pokolenia.
Jak Pan Profesor przeskoczy - jako filozof - ten problem to stwierdzi, że ewolucja jest prawdziwa i polega na przejściu od człowieka cielesnego do duchowego…
18.09.1991(ś) W intencji n ę d z n i k ó w...
Do północy popijałem koniak, a teraz w drodze do pracy serce zalewa smutek, ponieważ nie podobam się sobie, a przez to Matce Pana Jezusa.
Dzisiaj poszczę w intencji pokoju w b. Jugosławii, a tuż po wejściu do oddziału wewnętrznego (zastępstwo ordynatora) jestem częstowany kiełbaską wiejską! Po obchodzie przez godzinę nikt nie zapukał do gabinetu lekarskiego, a w tym czasie odmawiałem moją modlitwę z przeniesieniem duszy do Wieczernika! Z serca wyrwało się wołanie;
„Prawdziwy Nauczycielu i Mistrzu! Boski Przewodniku!...oto jestem wśród powołanych uczniów. Z łaski Boga Ojca spożyłeś z nami Ostatnią Wieczerzę, uniżyłeś się, pokazałeś jakim ma być Twój sługa! Przekazałeś nam Swój pokój i Eucharystię. Tego cudu nigdy nie pojmiemy!”
Później towarzyszyłem Panu Jezusowi w Bolesnej Męce. Podczas biczowania dobrowolnego męczennika przyglądałem się śmiertelnej katuszy...nawet z własnej chęci uderzyłem Pana kilka razy! Św. Krew zraszała ziemię, a Dziewicze Ciało było jedną raną! Jezus tylko cicho pojękiwał. Znalazłem się też wśród tłumu żądającego śmierci Pana! Niczego innego wówczas nie pragnąłem...
Teraz zaczyna się moja ziemska udręka w przychodni, bo pracuję na dwa fronty (jeden budynek). Jakby na znak z kieszeni wypadł różaniec („koniec z modlitwą”) z klasztoru s. Faustynki. Bardzo boję się o jego zgubienie, co stanie się po latach!
Przyjęcia szły sprawnie, nawet udało się przekazać na chirurgię ciężko chorą. Podczas powrotu z pracy (16.00) popłynie cz. Chwalebna Różańca, a w domu z pożyczonej kasety popłyną słowa o n ę d z n i k u, a właśnie dzisiaj takim się czułem!
W reportażu telewizyjnym pokażą zbrodnicze porwania przez ubecję, a prowadząca prosiła, aby odpuścić im, ponieważ nie wiedzieli, co czynili. Nawiązała do Miłosierdzia Jezusa i została skontrowana!
Takie głoszenie miłosierdzia dla tych, którzy nie chcą się ukorzyć to zwykła herezja! Pokazane jest to na dobrym i złym łotrze. Wiara to odpowiedzialność, a zarazem prośby o przebaczenie z ukorzeniem się. Jan Paweł II wybaczył niedoszłemu mordercy, ale nic nie mówił o zwolnieniu go z więzienia.
W "Telewizji nocą" popłacze się małżeństwo, którego córka (adoptowana z Domu Dziecka) popełniła samobójstwo. Jakże chciałbym zaprowadzić te sieroty ziemskie do Matki Prawdziwej! W takich sytuacjach nic i nikt nie może nas pocieszyć.
W walce z głodem (ścisły post trwał cały dzień) doczekałem do północy, a demon przez kwadrans podsuwał jedzenie i picie wódki. Przełamałem się, padłem na kolana i ponownie odmówiłem całą cz. Bolesną Różańca. Po śmierci pokażą mi owoce tego wyrzeczenia…
APeeL