Przed dzisiejszą Mszą Św. napływał bój o Polskę…Wałęsa, Kwaśniewski, stanowiska i zdrada Judasza z jego samobójstwem. Moje myślenie szło w tym kierunku, ale to były znaki ustania w zaplanowanym dziele.

    Oto Marek Jurek (rzucił krzyż Pana Jezusa...załamał się w obronie dzieci nienarodzonych)…oto Izraelici, Egipt, Mojżesz. W czasie wymyślania intencji zawołałem do Matki Pana Jezusa o światło dla rządzących...

    Podczas konsekracji ból rozrywał serce, ciężko oddychałem z wołaniem; „Jezu, Jezu, Jezu!, bo już samo Imię „Tego, Który Zbawia” przynosi ulgę. W mojej duszy trwało działanie...pojawił się błogostan. Wówczas muszę zamknąć oczy, pochylić głowę, nie mogę wyjść, chciałbym tu zasnąć i obudzić się na progu Domu Ojca. To jest nieprzekazywalne.

   Pędzą samochody, trasa E-7, ustępuję miejsca fiacikiem, droga z fałdami asfaltu. Nagle coś wali, samochód trzęsie się; „w wielkim upale złapałem koło po stronie jezdni”? Wychodzę, kola dobre, może skrzynia (niedawno robiona), a może hamulce. Bałem się tego wyjazdu, bo z wiekiem traci się „odwagę” - zbyt wiele widziałem jako człowiek i lekarz.

    Ponadto mistyka ujawnia nicość tego bytu i nieodwracalność pewnych zdarzeń (złamiesz kręgosłup, stłuczesz głowę). Nie wiem ile mam czasu, ale pragnę być tylko i wyłącznie dla Deus Abba, który jest na wyciągniecie ręki. Po ponownym policzeniu kół jechałem normalnie, ale żona straciła pokój...w końcu była zadowolona.

   Tak niespodziewanie napłynęła intencja modlitewna dnia i zacząłem odmawiać moją modlitwę. Serce zalało pragnienie milczenia, łzy oczy, ponieważ przepłynął cały świat, a w drodze powrotnej dodatkowy smutek sprawił widok biedaków, którym nawalił samochód.

    Trudno jest uzyskać pomoc, a za chwilkę możesz sam ustać w drodze (pojazd, twoja słabość, złe zdrowie). To symbol ustania w różnych czynach, akcjach, celach…to tylko odpowiednik naszej wędrówki do Nieba.

                                                                                                                           APeeL