W śnie byłem homoseksualistą i miałem autentyczny popęd do mężczyzn. To była szatańska pokusa, ale Bóg ukazał mi zarazem cierpienia tych ludzi.

    Na Mszy św. o 6.30 w serce wpadły słowa z Księgi Samuela (1 Sm1,1-8) o  n i e d o l i  żony Anny Sufity z górskiej okolicy, która była bezpłodna. Dodatkowo dręczyła ją z tego powodu druga żona Peninna. Sufizm to była pewna forma mistycyzmu w islamie.

    Wieczorem, podczas odmawiania mojej modlitwy przepłynęły różne formy ludzkiej niedoli; małżeństwa bezdzietne, a zarazem rodziny wielodzietne i dzieci pozbawione rodziców, a właśnie spaliła się taka 12-osobowa z wcześniej zmarłą matką.

    Dodaj do tego braci na terenach objęte wojnami, ofiary wszelkich wypadków i chorób, inwalidów rożnego stopnia, biednych i będących w nałogach. Napłynęli Kurdowie nie posiadający własnej ojczyzny...opuszczeni teraz – po zaciętej walce z Państwem Islamskim – przez Donalda Trampa, bo Turcja jest ważniejsza.

    Na szczycie tych cierpień jest poszukiwanie Boga podczas bezpardonowych ataków Bestii znającej prawdę...oszukiwanych chwaleniem śmierci nagłej (właśnie świnie zjadły 72-letniego rolnika po zasłabnięciu), nie widzących cudu stworzenia, unikających Kościoła świętego, zapracowanych, porzucanych w małżeństwach, ofiary niesprawiedliwości i niezależnych sądów czekających na rożne formy pomocy. Piszę to, a w tej chwilce na świecie dochodzi do wypadków drogowych niosących śmierć i kalectwa...w tym u dzieci.

    A jaka niedolę miałem pokazaną dzisiaj? Zostałem sam w domu, bo żona poszła na spotkanie pań z koła radia Maryja. Znowu nie mogłem wejść na internetowe konto bankowe (uczę się), nie działa zreperowany bendiks rozrusznika (mam przyjechać ponownie do zakładu...także na szlifierkę po wyklepaniu stłuczki, dalej trwa krzywda zawodowa (czekam na spotkanie z prokuratorem), nie mogę dostać grosza ze spadku po rodzicach, bo siostrzyczki zasiedziały się i czekają na moją śmierć. Na dodatek - właśnie dzisiaj - wymacałem sobie maleńką przepuklinę w okolicy pępka (może uda się zszyć w znieczuleniu miejscowym?), a niedawno miałem operację przepukliny pachwinowej.

     Na ten moment Pan dał do ręki dwa moje listy do więźniów (poniżej). Napisałem też komentarz w Do Rzeczy pod art. Rafała A. Ziemkiewicza…

                                                                                                                             APeeL

 

19.08.1989(s) List do więźnia o imieniu Władysław...

Motto; Nic z Jezusem to wszystko!

                                                                    Panie Władku!

    Cierpisz i nie wierzysz, że ktoś przyjdzie z pomocą. Mylisz się, bo razem z tobą cierpi Pan Jezus ...dodatkowo z powodu tego, że nie zgłaszasz się do Niego, a nawet nie wierzysz, że On czeka na twoje odezwanie się!

   Zawołaj i poproś o pocieszenie, a zobaczysz. Zbawiciel zna twoje opuszczenie, bo Sam to przeżył na krzyżu. Naszej duszy nie pocieszy ten świat z wszystkimi miłymi wydarzeniami. Ja dopiero po 4 latach pełnej wiary odkryłem, że pocieszenie daje nam Duch Święty (Pocieszyciel).

   Na pewno nic nie wiesz o Tej Osobie Trójcy Świętej, ale zawołaj z głębi serca; "Przyjdź Duchu Święty” i „Panie Jezu pociesz mnie”. Nie poddawaj się zniechęceniu, które podsuwa Szatan sugerując, że jedynym wyjściem jest samobójstwo. Bestia nienawidzi nas i chce wpędzić każdego na krawędź przepaści. Natomiast Bóg kocha nas jako Swoje dzieci, a Ciebie bardziej...jak własne chore dziecko!

   Wciąż wołaj; "Przyjdź Duchu Święty. Jezu pociesz, pomóż i prowadź!” W poniższych myślach odpowiadaj;

  • Nic ci nie pomoże; Jezus mi pomoże!
  • Umrzesz; Jeśli umrę, to dla Jezusa, gdy On będzie chciał, a nie ty!
  • Wszystko na stracone; Wszystko z tobą szatanie - to nic, a nic z Jezusem to wszystko!

 

20.09.1991 List do więźnia i imieniu Grzegorz

Motto; „Byłem w więzieniu, a odwiedziliście mnie”...

                                                     Panie Grzegorzu!

   Moje serce, tak jak Serce Pana Jezusa jest wśród cierpiących. Los zetknął nas dwa razy...stałeś się mi bardzo bliski, a uczyniła to Miłość Boża. Ta miłość wlana w serce człowieka kieruje nas ku cierpiącym.

   My jesteśmy synami, dziećmi Jedynego Boga Wszechmogącego, a przez to braćmi także z Panem Jezusem! Ten Bóg, Ojciec Miłosierny wie wszystko o tobie i zna twój ból...cierpienie uwięzionego. Naprawdę Ojciec wie o twoim cierpieniu...nawet na próbę dał Ci wolne („zobaczymy co uczyni?").

    Czy wiesz, że w Niebie płakali, gdy wracałeś do więzienia? Bóg - Ojciec wyznacza nam różne ścieżki, a każda z nich może zakończyć się Niebem! Czy wierzysz, że istnieje? Przekazuję ci to, co wiem; wszystko jest prawdziwe w wierze katolickiej. Musimy wytrwać na tym wygnaniu...

    Proszę, abyś zawołał do Matki, prosił o znak i prowadzenie. Trzeba to zrobić w chwili słabości i wsłuchiwać się. Proszę Cię, drgnij w kierunku Matki Prawdziwej...otwórz Jej swoje serce! Nic nie jest ważne od naszego powrotu do Boga Ojca, który czeka w Niebie.

    Tak popłynęły te słowa do młodego chłopca, który 10 lat spędził w więzieniu i wrócił tam ponownie po krótkim pobycie na wolności. Wcześniej w liście prosił o dokumentację lekarską w sprawie renty, a to nasunęło natchnienie, aby tak go pocieszyć.

 

Oto mój komentarz... 

Do Rzeczy Rafał A. Ziemkiewicz; "Totalny tupolewizm". Ziemkiewicz o "wściekliźnie Owsiaka"

    Po wyjściu z niedzielnej Mszy św. o g. 8.00 na placu kościelnym - wprost przed drzwiami Domu Boga - trzech panów (ok. 20 lat) napastowało wiernych z puszkami WOŚP.

   Przegoniłem nachalnych Cyganów i zaprotestowałem u proboszcza, bo właśnie była "niedziela gospodarcza", a do kościoła przychodzą w większości emeryci. Przypuszczam, że zdrowi i silni żebracy z puszeczkami na pewno przyjechali ładnymi brykami.

   W kościele "sprzedają" też pisemko chwalące lokalną władzę (płaci się za to z moich pieniędzy na tacę). Władza ludowa (nie PiS) nadal obsadza także stanowiska kościelne. Powie ktoś, że krytykuję władzę i kapłana (jeden jest chwalony, bo dał całą tacę!), ale Pan Jezus wygonił takich ze Świątyni.

    Wychodzisz zjednany z Panem Jezusem, a tu serduszko i światełko do nieba + słowo o zbiórce świątecznej. Pasuje to bliżej 1- maja lub Rocznicy Rewolucji Październikowej...

    Pan Jurek w szmirowatej czapce i "mundurze" wyraźnie robił z siebie wodza. Można powiedzieć, że uwierzył w swoją wielkość i "niezastąpialność". Naprawdę nie widzi, że jest figurantem? Ile sam daje do puszeczki? Komu wcześniej służył i przy kim kręcił się ten dobrodziej?

   Przy tak wielkiej i precyzyjnej oprawie (wodza pokazywano jednocześnie w TVN i TVN24) w której biorą udział wrogie nam media ze zmuszaniem do żebrania dzieci jak u Cyganów...cała suma jest śmieszna. Wystarczyłoby kilku panów z walizkami i po co ta cała szmira z udowadnianiem...także za granicą, że nasz rząd wszystko olewa.

   W tę zgniliznę wpadł Jerzyk (gr. georgos czyli rolnik)...prawie święty za życia. Dzięki jego zbiórkom funkcjonuje reżimowa sł. zdrowia. Ciekawe z czego żyje i gdzie leczy się z rodzinką. W tym czasie napada na naszego prezydenta i rząd.

   Założę się, że jest szykowany na przyszłego senatora...chyba z Nowej Lewicy ze starymi działaczami + wiośniakami ojca Roberta. W tym czasie płacze się z pragnieniem robienia świętego z pana Adamowicza (25 kont, mieszkania), który pomagał w żebraninie.

   Specjalnie napisałem prawdę, bo nie słyszałem nawet jednego głosu sprzeciwu wobec aury "świętości" tej żenującej akcji za którą stoją tłuste miśki...