Pan Bóg kieruje moim losem każdego dnia, a jest to zgodne ze słowami Modlitwy Pańskiej; „bądź wola Twoja”. Wyraża to obraz dzieciątka idącego z ziemskim tatą, które płacze, gdy na chwilkę straci go z oczu. Tak właśnie mamy trzymać się ręki naszego Deus Abba. Zarazem jest to jedyna droga do świętości czyli warunku wejścia do Królestwa Bożego.

   Można powiedzieć, że jest to cały sens naszej wiary. Dla przykładu w państwach religijnych (islam) wolna wola jest zabierana przez ludzi (władzę). Z drugiej strony mamy dalej systemy małpujące komuny chrześcijańskie (bolszewizm).

    Spałem tylko dwie godziny, a przebudziłem się dokładnie na czas Mszy Św. o 7.00. Jak nigdy siedziałem po wielkim obrazem Trójcy Świętej w poczuciu bliskości Stwórcy Wszechrzeczy. Na początku spotkania z Panem Jezusem siostra zaśpiewała wstrząsająca pieśń z tekstem nieznanego autora, która zawiera jakby streszczenie mojej łaski.

<<Głoś Imię Pana, Króla Wszechmocy i chwały, złącz się z chórami niebios zastępów wspaniałych>>.

    Moje obecne życie to Bóg Ojciec i Jego Sprawy, Pan Jezus oraz Duch Święty. Zrozum, że Królestwa Bożego nie zniszczy człowiek, a nawet Szatan…chociaż jego opary krążą wszędzie.

<<Harfa i róg niech zagra: "Któż jest jak Bóg!" by krańce ziemi słyszały>>.

   Jest tylko Jeden Bóg Ojciec, który się Objawił, a Jego Syn Jezus („Ten, Który Zbawia”) otworzył Królestwo Niebieskie. Nie ma nic poza naszą wiarą...wszystkie inne drogi, bardzo atrakcyjne prowadzą na pustynię, gdzie czeka nas śmierć prawdziwa, bo duszy ludzkiej!

<<Głoś imię Pana, On twoim losem kieruje, na skrzydłach niesie, jak orzeł się opiekuje. Daj Mu swą dłoń, w przygodzie zawołaj doń, On cię od zła zachowuje>>.

    Natychmiast wiedziałem, że jest to dzisiejsza intencja modlitewna, bo „fiat voluntas Tua” (niech się wola Twoja stanie) to moja łaska, która prowadzi do świętości. Inaczej nie otworzą wąskich drzwi do Królestwa Bożego.

<<Głoś Imię Pana, razem ze wszystkim, co żyje, On twoim światłem, Jemu niech serce twe bije. On życiem twym, wdzięczności śpiewaj Mu hymn teraz i na wieki>>.

    To prawda, bo naszym Światłem jest Bóg Ojciec, a moje serce bije tylko dla niego. Łzy zakręciły się w oczach, bo dzisiaj jest śmiertelna pogoda (zmiana z niżu na wyż z wichurami) i kilka razy będę miał ból wieńcowy.

    Na ten czas „mój” prorok Izajasz przekaże (Iz, 58, 7-10), że czyniąc dobro („dzieląc się chlebem”) moje światło zabłyśnie jak zorza. Na każde moje zawołanie Pan odpowie: <<Oto jestem!>>.

    Natomiast Pan Jezus wskazał, że jesteśmy solą ziemi i światłem świata. Nie jest takim lekko, bo wskazując na łamanie praw narażamy się „panom tego świata”:

- Pan Jezus został zabity przez barbarzyńców i wg islamistów jest prorokiem mniejszym od Mahometa

- dla kaprysu ścięto Jana Chrzciciela

- męczennicy, także z naszych czasów, z których znany jest ks. Jerzy Popiełuszko...

     Podobnie postępuje bezbożna Unia Europejska, gdzie; odrzucana jest jedynie prawdziwą wiara katolicka, sprzyja się inwazji jej nieprzejednanych wrogów, chroni się sodomitów, którzy bezkarnie mogą popisywać się; przemawianie o. Biedronia w Częstochowie, Msza Św. z fałszywym biskupem i koncelebransem z durszlakiem na głowie oraz procesja Eucharystyczna z „boską waginą”. W islamie zostaliby zabici bez sądu.

    W tym czasie - z powodu „pogrożenia palcem” ważniakowi psychiatrze, który powalił krzyż Pana Jezusa - jego koledzy i czerwona agentura samorządowa zawiesiła mi prawo wykonywania zawodu lekarza. To, co czytasz jest wynikiem psychozy, bo zdrowi są tylko psychiatrzy, lisy i dworacy (ignoranci duchowi)...

   Korporacja ateistów-psychiatrów w Sowietach dalej jest na usługach władzy „ludowej”…u dysydentów rozpoznaje się tzw. "schizofrenię bezobjawową". Chorym podaje się leki po których sztywnieją, wychodzą im oczy i język…wielu w tym czasie umiera.

    Eucharystia utrzymywała się w ustach bardzo długo, a pokój zalewał serce i duszę. Potwierdzam stwierdzenie, że: „święci mistycy twierdzą, że gdybyśmy mogli ujrzeć i pojąc, jak wielką łaską jest udział w Mszy św. z przyjęciem Chrystusowego Ciała i Krwi w Komunii Świętej...moglibyśmy umrzeć, że szczęścia." Tak często jest po zjednaniu z Panem Jezusem...chciałbym odejść z tego świata czyli „umrzeć”.

    Po wyjściu na modlitwę przez 1.5 godziny wołałem w bólu do Boga Ojca za tych, których losem kieruje. Dziesiątkami powtarzałem wszystkie zawołania ze „św. Agonii Pana Jezusa” i nie mogłem się ukoić. My jesteśmy szczególnie atakowani…

                                                                                                                                  APeeL

 

Aktualnie przepisane...

06.11.2007(w) ZA WALCZĄCYCH O SWÓJ BYT

Słowo kluczowe; pajęczyna...

    Wczoraj, po Eucharystii wzrok zatrzymała pajęczyna, która jest bardzo wytrzymała i klejąca...wpadające w nią owady mają małą szansę na uwolnienie się i przeżycie. Wcześniej w telewizji widziałem precyzję działania tego symbolu działania Szatana…

   Napłynęło poczucie bezradności wobec zmowy ludzi złej woli. Błyskawicznie przepłynęły obrazy;

  • wrócił obraz pajęczyny z walczącymi o byt owadami z ostrzeżeniem dla mojej sytuacji
  • starszy pan przekazał swojej konkubinie cały majątek…teraz walczy o podstawy egzystencji, a bezprawni właściciele gnębią go na tysiąc sposobów (chyba trafi do szpitala psychiatrycznego)
  • młody chłopak, mistrz świata w tańcu sportowym uległ wypadkowi…stracił nogę i ponownie wraca do tej dyscypliny (P. Płocki)
  • właśnie płacze spalony i rodzina zabitego (dla okupu) chłopca
  • czerwoni zrobili przekręt i zawładnęli („zakup”) piękną kamienicą…płaczą ludzie, którzy mieszkali tam 50 lat. Z tego powodu pani Brzeska, obrończyni ofiar reprywatyzacji zostanie zabita i spalona w lesie
  • uwięziono redaktorów "Gaz. Polskiej„ z powodu polemiki na temat agentury
  • Sierra Leone…pokazano akcję odbijania zakładników, a dzisiaj, gdy edytuję ten zapis podobna sytuacja jest w Bangkoku 
  • ukarano wskazującego na wyłudzenia z NFZ, a więzieniu siedzi ten, który z serca pożyczył pieniądze sąsiadowi z czerwonej mafii
  • mnie zawieszono prawo bycia lekarzem... 

     Wcześniej napłynęli strażnicy naszych praw, a później red. Monika Olejnik będzie rozmawiała z prokuratorem. Na Mszy Św. ujrzałem dochodzenie swego, a Jezus właśnie mówił; „Błogosławieni jesteście, jeżeli złorzeczą wam z powodu imienia Chrystusa, albowiem Duch Boży na was spoczywa. /../ Kto nie nosi swojego krzyża, a idzie za Mną, ten nie może być Moim uczniem”.

    Kapłan wołał do Boga, a ja powtarzałem; „przepraszam Ojcze! przepraszam…przecież moja wola ma zawsze być Twoją! Przepraszam za małą ufność w Twoją Moc…przecież należy przyjąć cierpienie z pełnym zawierzeniem”.

    To prawda, bo mało dobra uczynisz jeżeli nie przyjmiesz cierpienia…jeżeli dochodzisz swego to nie przyjmujesz krzyża Jezusa, a w ten sposób nie czynisz nic dla dzieła zbawiania.  To tylko ładnie się pisze, ale trudno wykonać, bo nasze ciała i świat pragnie sprawiedliwości („śmierć za śmierć”).

    Gdyby Syn Boży tak postąpił nie otworzyłby Królestwa Bożego, a ja nie pisałbym o tym dla Ciebie. Stan na dzisiaj; Dom Boga Ojca jest już otwarty. Na koniec zostałem obdarowany, bo po Komunii Świętej pojawiła się nieopisana słodycz w duszy, a w ustach miałem smak mango z ptasim mleczkiem…

    Właśnie „spojrzał” grzbiet starej książki, która otworzyła się na słowach; „/../ albo przywiązanie do stworzeń, albo zjednoczenie z Bogiem /../”. To dwie sprzeczności, bo kto kocha ten świat nie nadaje się do Królestwa Niebieskiego! Napływa, abym zaprosił Cię do Domu Boga, gdzie Pan Jezus – czeka w otwartych drzwiach – na każdego. Podziękujesz mi w Królestwie Bożym...

                                                                                                                                       APeeL

 

05.11.2007(p) ZA PEŁNYCH POTĘGI

    Zły wiedział, że czekają mnie dobre przeżycia duchowe (nastawiłem budzik na późniejszą porę), ale obudzono z Nieba. Wczoraj byłem zniechęcony. Nie lubię wieczoru w niedzielę, ponieważ czeka mnie ciężka praca w poniedziałek.

   Pan zadziwił mnie od rana. Napłynęła niebywała moc po nocnych koszmarach z pisaniem do Izby Lekarskiej, ale wówczas nie wiedziałem, że przyszykowana dla mnie sowiecką psychuszkę.

    Moc nie wynika z wypoczynku, ale z Nieba…śpiewam w duszy i głośno do siebie; „Ja wiem w kogo ja wierzę /../ mój Pan w tym Sakramencie pełen potęgi Swej /../ Ty nam błogosław, ratuj w potrzebie”. To okaże się intencją. Dziwne, ale teraz ta pieśń popłynie też w kościele...

   Popłakałem się podczas Konsekracji. Wołałem za pracowników Izby Lekarskiej, aby Pan dał im Swoje Światło…Światło, które ujawni im powołanie do posługi. Może dam na Mszę Św.? Po Eucharystii znalazłem się pod obrazem Trójcy Św. z pająkiem i pajęczyną! Dla mnie jest to symbol działania Szatana czyli niewidzialnej sieci zła w którą wpadają grzesznicy, a także dobrzy ludzie!

    Dalej trwa „czerwona zaraza” z opętanymi przez władzę wodzami wszelkiej maści; od niezależnych sądów i samorządów poprzez korporację bolszewickich psychiatrów z lisami i dworakami w mass – mediach do dinozaurów i „leśnych dziadków” skumanych ze „spółkującymi inaczej”. Resztę zna każdy ze swojego otoczenia.

    Napłynęła postać „bezdomnego”, który śpi w WC naszego kościoła, a w dzień siedzi w świątyni (luty 2020 r.). Nie mam zaufania do agentów udających różne osoby...był taki w naszej piwnicy z zamiarem zabicia żony. Podłączył do sznura z bielizną przewody po wykręceniu żarówki; nie widzisz nic podczas wieszania mokrej bielizny i giniesz.

    Moc, moc, moc; „Przepraszam Jezu za moje słabości, za złe myśli i brak ufności…ma być Twoja moc, a nie moja, bo wszystko jest od Ciebie”. Ta moc trwała jeszcze po wyjściu z kościoła z pragnieniem głoszenia słowa, mówienia o Bogu, a także sprawiała radość z walki z wrogami wiary świętej i krzyża Pana Jezusa, którzy znaleźli sobie ciepłe posadki w samorządzie lekarskim!

      Pełni mocy własnej są władcy, bossowie mafii, gangsterzy, bogaci, a także mistrzowie sportu, siłacze…itd. Pełni mocy z Nieba to męczennicy, misjonarze w odległych krajach, „słabi” typu Matki Teresy z Kalkuty oraz podobnie do o. M. M Kolbe! Po Eucharystii powtórzona zostanie pieśń, którą śpiewałem wcześniej ze słowami, że; „w tym Sakramencie pełny potęgi Swej”...

                                                                                                                          APeeL

 

 

30.08.2002(pt) WDZIĘCZNY ZA URATOWANIE

     Zawsze zastanawiam się nad kontemplacją, a dzisiaj trafię na stronę ks. Józefa Pierzchalskiego SAC (wpisz: kontemplacja, a dostaniesz zawrotu głowy). Ja mam wielką łaskę i nie wiem jak można się skupić, aby wniknąć w Tajemnice Boże, gdy nie wspomina się Lucyfera („niosącego światło”) oraz Eucharystii.

   Gdzie dojdziesz sam szukając Boga i chcąc poznać Jego Tajemnice. Szatan wiedział, co oznacza Eucharystia i dlatego przez wieki racjonował Święty Chleb 2 x do roku, a proboszcz wstydzi się zaprosić ludzi na codzienną Mszę św.

   Jeżeli będziesz rozważał tylko słowo z Biblii (św. Jehowy, Ewangelicy i bibliści z prof. Joanną Senyszyn na czele), a nie drgniesz ku Eucharystii to Lucyfer nie będzie przeszkadzał...”studiuj, studiuj i rozważaj w swojej mądrości”.

    Bardzo trudno jest wrócić do Boga ludziom nie obudzonym w porę, zamkniętym do końca, wstydzącym się wiary, gdy całe życie byli normalni. Tak trzyma ich na uwięzi szatan. Dla mnie to jest bardzo proste, ale człowiekowi, który nie budzi się ku życiu wiecznemu jest trudno to przekazać.

    Wielu nie chce się nawrócić, bo wolą wróżki (w RP jest więcej niż kapłanów) oraz służenie panom ziemskim, bycie wśród „samych swoich”, zasiedzenie się na stanowisku i śmierć w pochwałach ze śledzeniem tych, co nie z nami, bo to wymóg państwa ludowego. Wielu woli iść za opętanymi. 

    Kończy się dzień, a w ręku mam artykuł z „Gościa niedzielnego” (17.02.2002) o grzechach. Ks. Robert Więcek pisze: ”Grzech /../ jest zawsze zerwaniem więzi z Bogiem i drugim bliźnim. /../[ Grzech ze swojej istoty dzieli ludzi. /../ żądza zysku i pragnienie władzy /../”. Człowiek wierzący nie może być kibicem wobec zła: aborcji, handlu bronią, terroryzmu, wyzysku, rozbijania rodzin...

                                                                                                                              APeeL

 

29.08.2002(c) ZA OFIARY DOBROCI SERCA

NMP Pocieszenia

Męczeństwo Jana Chrzciciela

    Bardzo męczą mnie sny o typie eksterioryzacji, a po obudzeniu atak szatana: „nie spiesz się, przecież pracujesz od 8.00, wolny dzień”. Bestia wiedziała, że czeka mnie wykańczająca praca i bardzo „dba” o mnie.

    Nie namawia wcale do złego! Zaleca potrzebny ciału wypoczynek, spokojne pójście na Mszę św. i pracę zgodną z wyznaczonymi godzinami. Dlaczego nie sprawi, abym nie był niewolnikiem, miał swoich chorych i mógł zgodnie z prawem?

   Nie posłuchałem. Zerwałem się i trafiłem na tłum ludzi, którym zrobiłbym wielka przykrość biorąc wolny dzień. Moje umęczenie jest wynikiem pewnej formy miłości do oddanych mojej opiece:

  • drugi raz z odległej miejscowości przybył kandydat na kierowcę, ale nie miał dowodu osobistego
  • wielu potrzebujących, moich pacjentów, którzy przybyli właśnie dzisiaj
  • obcy, starszy kierowca z migotaniem przedsionków i nadciśnieniem tętniczym...naprawdę żal takiego.

    Przeważyła dobroć serca i świadomość, że starzy kierowcy jeżdżą ostrożnie. Przy zwyrodnieniu kolan z trudem się porusza, a pojazdem dotrze tam, gdzie potrzebuje, do kościoła i lekarza. Nawet jego żona błaga o to.

    Później w bólu będę wołał do Matki Bożej, która pragnie dobra każdego. Poprosiłem o ochronę nas obu, bo on – tak jak ja – właśnie wymieniał prawo jazdy. Też musiałem prosić kolegę o ”podbicie” badania, bo mam wadę serca i zbliża się 60 lat. Nie da się przekazać bólu, który towarzyszy takim wołaniom. To sekundowe błyski z moim oddaniem i pełnia zaufania.

    Też mógłbym pozostać bez samochodu i nie zawsze trafiłbym rano do kościoła. Na ten moment przybył syn i wziął mój samochód. Wracam pieszo, łzy w oczach, umęczenie. Dzisiaj dla kaprysu Herodiady zamordowano Jana Chrzciciela. Wraca dobroć serca...namiastka dobroci Serca Boga naszego, która jest wykorzystywana i marnowana...

                                                                                                                              APeeL

 

 

22.04.2002(p) ZA ZWIEDZIONYCH PRZEZ FAŁSZYWYCH PASTERZY

   Kapłan to Pan Jezus, który podaje nam Swoje Ciało, mówi do nas, a my patrzymy w Jego Twarz oraz Jego podniesione Ręce...to wieczna powtórka Ostatniej Wieczerzy. Wg lefebrystów kapłan powinien stać do nas tyłem, a Msza Św. powinna odprawiać się po łacinie.

    Mój szacunek dla Boga wyraża moje serce, a nie gest bez znaczenia. Właśnie Obama nie pochylił się prawidłowo cesarzowi Japonii...jak to zmierzyć?

    Boję się dzisiaj pracy, poniedziałek, będzie nawał chorych. Przesuwają się biedni nie mający na leki, starający się o rentę. Z drugiej strony potworni bogacze. Z trudem uciekłem...

    O 15.00 w telewizji natknąłem się na obraz buddystów. Teraz, gdy szykuję się na Mszę św. wieczorną:

  • w telewizji pokazują oszukanych przez budującego hotel
  • oszukali sąsiada, który wykonał pracę
  • moja synowa bez grosza leczy się „prywatnie”
  • pani profesor z SLD uważa, że trzeba badać płody i usuwać uszkodzone
  • delikatna kobieta, wybiera się na badanie okolic bieguna północnego
  • „Big Brother”.
  • dzisiaj, gdy to opracowuję znamy już ofiary „kościółka” Amber Gold!

     Na Mszy św. wieczornej po przyjęciu Ciała Pana Jezusa z serca wyrwała się intencja: „za zwiedzionych przez fałszywych pasterzy”. Popłakałem się, bo właśnie popłynie: „Zmartwychwstał Pan”. W kilka minut stałem się innym człowiekiem. Wracałem omijając ludzi odmawiając - ze łzami w oczach - koronkę do Miłosierdzia Bożego.

   W domu zastałem list od „Readers Digest”. To oszuści, a wielu im odpowiada. Chętnie spotkam się, aby pogadać o Bogu Ojcu oraz prawdzie naszego Kościoła Katolickiego. Ponadto przez cztery godziny dyskutowałem ze św. Jehowy…nie wiedziałem, gdzie jest różnica, bo nie przeczytałem Biblii.

    Przed snem (w pogotowiu ratunkowym) zawołałem do Ducha Świętego o wyjaśnienie. Zobacz, co napłynęło w błyskach; nie uznają Trójcy Świętej, nie ma osoby Ducha Św. a Pan Jezus jest zwykłym człowiekiem...dodatkowo nie mamy duszy, nie ma Kościoła Świętego, Eucharystii, Matki Bożej i Objawień…”od kogo wy jesteście?” pytam teraz.

    Istnieje ponadto zasadnicza różnica pomiędzy katolikiem normalnym, a nominalnym (czyli z nazwy); katolikiem niewierzącym, wierzącym niepraktykującym, wierzącym w Boga, a nie w księży, modlącym się „w komórce” czyli bez Kościoła Zbawiciela…itd.

   Pasują tutaj słowa z mojego listu do Przeoratu Św. Piusa X, ks. Anzelma Ettelta. <<Pan skierował mnie do Szanownego księdza…szkoda, że nie dojdzie do naszego spotkania. Dam świadectwo wiary, bo właśnie napłynęła refleksja;

    Bóg Ojciec mówi do każdego z nas w znanym nam języku. Bóg nie chce tajemniczości, której jest za dużo wokół Niego. A to nasz Ojciec…niepojęte, ale Ojciec! Jaki ojciec ziemski chce być tajemniczy i mówić do nas po chińsku? Tradycja czyli tajemniczość jest błędem.

    Bóg Ojciec mówi do mnie Twarzą w twarz…nie jest odwrócony. Kapłan to Jego „przekaźnik”. Nie liczy się postawa, ale serce. Ja pragnę widzieć kielich, wzniesione do Nieba ręce kapłana. Nie wypowiem tych przeżyć. Na pewno błędem jest wycięcie barier oddzielających miejsce święte…to uczyniono.

   Kapłan skalany nie kala tego, co czyni…zawsze podaje mi Ciało Zbawiciela (odpowiedzialność osobista). W ten sam sposób rozpoznam kapłana przebranego lub takiego, który nie wypowie formuł>>.

                                                                                                                           APeeL