Bardzo często biskup czyta teksty innych, a namaszczeni słudzy nie mówią o swoich przeżyciach, nie dają świadectwa wiary. Dzisiaj mam wolny dzień w pracy, ale na Poletku Pana Boga nie ma przerw, bo każdą nadarzającą się sytuację trzeba wykorzystywać do szerzenia wiary.

    Pan Jezus zaprowadził mnie do pewnych kobiet. Mówię do nich, że w braku wiary...trzeba modlić się o ten dar, nic nie szukać, od wszystkiego odrywać się, pamiętać o istnieniu świata niewidzialnego. Ten świat jest ukazywany w cudach oraz w objawieniach. Czego szukać daleko, gdy Pan Jezus jest stale przy nas. Zawołaj i patrz na znaki!

- To dlaczego cierpią ludzie dobrzy?

- To pytanie podsuwa Przeciwnik Boga, który zna Prawdę i kieruje naszą uwagę na zdrowie ciała i cierpienia. Nasi prarodzice zgrzeszyli i zostali wygonieni z Raju (zostali zawstydzeni nagością, bo otrzymali ciała fizyczne). Szatan wie jak w każdego uderzyć, zna pani słabość i budzi zwątpienie oraz niewiarę!

    "Niech pani wierzy, że Jezus jest, istnieje świat nadprzyrodzony, zły i dobry z pełnym naszym odkryciem i bezbronnością. Bezbronność nasza polega na czytaniu w naszych myślach i podsuwaniu przez demony różnych pokus...w pierwszej osobie ("pośpię", "do kościoła zacznę chodzić od przyszłej niedzieli", itd.).

    Na zły świat najsilniejszą bronią jest modlitwa, a szczególnie za innych. Kto to czyni będzie atakowany z wielką siłą różnych pokus. Wielu twierdzi, że "praca także jest modlitwą!”

  • Znajomy organista pięknie gra w kościele, jesteśmy na wczasach, wyciągam go na Mszę świętą.
  • Ja jestem blisko Boga, przecież gram codziennie.
  • Zapłacili? Czy Pan gra Bogu na rogu ulicy bez kapelusza?
  • No, no…
  • Widzisz bracie, zobacz nasza nędzę!

    W sprawach wiary nie wolno dyskutować, ale trzeba dawać świadectwo wiary. To moja refleksja w wielu lat kontaktów z pacjentami różnej maści. Kiedyś zapytał mnie taki;

- Jaka jest pana wiara. W co pan wierzy?

- Jak to w co? Ja wierzę w Pana Jezusa!

     Odpowiedziała mi cisza, bo większość wstydzi się dać takie świadectwo.

     Wiele osób to Amelie („pracowite”) do końca...wpadają w taki nałóg. Panią po 70-ce zapraszałem do Domu Boga, bo od rana do wieczora siedziała w sklepie ogrodniczym. W końcu nie było klientów i splajtowała, ale do kościoła nie wróciła.

    Dzisiaj, gdy to przepisuję (początek marca 2020 r.) zaprosiłem podobną, która mieszka kilka kroków od świątyni.

- Tak wiara to wszystko, bez Boga ani do proga. Właśnie modliłam się podczas jazdy samochodem i w wypadku nic mi się nie stało!

- Jaki znak otrzymała pani do Boga?

- Znowu pięknie mówiła, a ja zacząłem machać ręką, że nie chcę słuchać bełkotu Szatana...na co oburzyła się, bo nic z Szatanem nie ma!

- Jak znak odczytuje pani ze względu na moje zaproszenie, bo - jak nigdy - wyszedłem do kościoła godzinę wcześniej?

- Niuniuś, ja wszystko rozumiem, naprawdę mam ochronę, modlę się, naprawdę...

- Ja zapraszam panią na codzienną Mszę Św. a pani mówi o naszej wierze!

        W tym czasie zaczęły bić dzwony kościelne, a ja zapytałem jaki jest to znak dla niej?

- Tak, Msza Św. to wielka łaska…wiem, wiem, ale jeszcze nie zamknęłam sklepu przy cmentarzu…

- Bóg pyta; zamiast Mnie wybierasz sklep?

    Jeszcze nie było zakazu handlu oraz odwiedzania cmentarzy. Myślę, że - jak poprzednia - też splajtuje, ale do kościoła nie wejdzie...

                                                                                                                                 ApeeL