Wcześniej przybyłem do gabinetu lekarskiego, ale serce zalewał wielki niepokój. Okazało się, że zablokowany jest wyjazd z miasta, ponieważ na moście wywrócił się samochód z syczącymi butlami gazowymi. Żona płakała, ponieważ syn nie mógł pojechać do pracy.

   Po trzech godzinach pośpiechu do gabinetu weszła pielęgniarka z wielką ilością kart chorobowych oraz wezwaniami na wizyty domowe...tak jakbym sam przyjmował w przychodni. W proteście uciekłem za parawan! Bunt! „nie!” „nie!!”. To okazało się słuszne, bo mimo buntu pracowałem do 14.30!

    Prosiłem chorych, aby wchodzili do każdego lekarza. „Patrzył” Pan Jezus „gliniany”, którego wykonała dla mnie - pacjentka z reumatoidalnym zapaleniem stawów - w Instytucie Reumatologicznym w W-wie. Ona już nie żyje, a Pan będzie mi towarzyszył do końca pracy (emerytury).

    Na tej „płaskorzeźbie” ulepionej z gliny Pan Jezus trzyma się za głowęCzęsto ostrzegał „patrząc”, a dzisiaj wprost prosił, abym nie buntował się. To była próba w której upadłem. Na ten czas z radia popłynie informacja o buncie rolników (w Warszawie) oraz strajku pracowników służby zdrowia. Wielu nie przyjąłem, ale na tym skorzystała babcia, której poświęciłem całą godzinę.

   Na Mszy św. wieczornej przepraszałem Pana, a w tym czasie przepływał cały świat buntujących się, żądnych odwetu i niepokornych. Podczas Komunii św. wstydziłem się spojrzeć Panu Jezusowi w oczy, bo dzisiaj miałem pokazane do czego może doprowadzić bunt...mógł nawet umrzeć jakiś pacjent! Dlatego „patrzył” Pan Jezus podczas przyjęć.

   Tak będzie w przyszłości, gdy strajki lekarzy porażą działalność wielu szpitali. Bunt kojarzy się z Szatanem. Teraz, gdy to opracowuję z telewizji płyną słowa o robotnikach, którzy „odważyli się buntować” w grudniu 1970 roku...

    Zapaliłem lampkę pod krzyżem Pana Jezusa. Przykro mi, bo ktoś ukradł świeże kwiaty. Następnego ranka - w przedsionku naszego kościoła - przytulę się do Pana Jezusa na krzyżu i przeproszę za bunt, a łzy zaleją oczy...

                                                                                                                               APeeL