Żona zerwała syna, który bez modlitwy wyjeżdża do Zakopanego. Tłumaczyłem mu, że to pachnie szatanem! W mały plecak nabrał książek do czytania, aż kręciliśmy z żoną głowami.
Wróciły wczorajsze demoniczne krzyki pod oknami, napłynął obraz młodocianych gangów pod auspicjami zepsutych przez ruskich. Z prasy patrzyły tytuły; „Z Nieba do aresztu” (sekta), „zawód łowca ludzi”, zawodnicy na koksie, ukraiński zbrodniarz wojenny Demianiuk stał się biznesmenem. Przypomina się masoneria i jej struktury.
Nie wiedziałem, że będzie to dzień ataku Bestii. Opiszę go dla poszukujących, ponieważ jest to istotne w boju duchowym. Prawidłowo odczytałem, że nie pojedziemy do odległego kościoła, ale to zezłościło żonę, która była nastawiona na wyjazd. „Słuchaj się żony i rób odwrotnie”...
Nawet Matka Boża dała natchnienie; „przecież pragniesz przyjechać do Mnie, a nie na uroczystości”. Przypomniało się zapytania Jana Pawła II do młodzieży w Denver; czy mnie pragniecie czy Słowa?
Nie mogłem wejść do ubikacji, bo syn „pluskał się” w wannie, a w samochodzie zacięły się drzwi. W złości chciałem wrócić do domu. Nie mogę też dojść do pojemnika z wodą święconą, bo stał tam pilnujący tego „punktu kontaktowego” dla szpiegów. Na chórze spotkałem „śpiewaka”, a na dodatek próbowała podejść do mnie „towarzyszka”...aż cofnąłem się pełen wzburzenia.
Kapłan nie wspomniał o Matce Królowej, nie docierały czytania, słowa pieśni, Psalmu i Ewangelii, bo moje serce stało się zaćmione przez Szatana. Padłem na dwa kolana, a podchodząc do Eucharystii błagałem Boga Ojca o łaskę dla braci z org. szatańskich z trzykrotnym powtarzaniem; „Panie nie byłem, nie jestem i nigdy nie będę godny, abyś przybył do mnie”. Po zjednaniu z Panem Jezusem odeszła cała złość i pustka.
Pozostałem w kościele i w bólu wołałem za tych braci, którzy nadal chętnie służą dwóm panom! Uniesienie modlitewne sprawiło zaśnięcia i sam zostałem w pustym kościele!
Teraz we mszy radiowej kapłan nie wspomniał o szatanie (mówił tylko o zagrożeniach naszej duszy). Po godzinnym śnie wzrok zatrzymał porcelanowy Pan Jezus i Jego figurka w koronie (cierpienie). Pojawiła się nawet dziwna radość, a to rozproszenie i chwilka nieuwagi.
Zły podsunął regulację zegarków...popsułem własny, powstała złość, a w tym czasie - bez powodu - atakowała mnie żona! Wiem, że to czyni mój nieprzyjaciel. W takim ataku kompletnie nie wiesz, co masz robić!
Powstaje rozdrażnienie, łatwa wybuchnąć i przeciętny człowiek kieruje się na innego („winnego”). Dzisiaj dzień nalotów...na działkę poszedłem przez pola. Dopiero w takiej samotności płynęła modlitwa w intencji tego dnia. Napłynął obraz świadomych masonów oraz wszelkiej maści wrogów Boga Ojca.
W budce przywitał mnie Pan Jezus pod krzyżem, a w drodze powrotnej pod krzyżem - w mojej modlitwie - wypadnie moment śmierci Pana Jezusa...aż zawołam; „Jezu mój! Jezu!”, a łzy zalały oczy. Pojawiło się pragnienie oddania życia dla Pana Jezusa...może nie dosłowne, ale w sensie życia tylko dla Niego! Z miłością ucałowałem figurkę Zbawiciela oraz obraz Jezusa Miłosiernego...
Na ten czas Pan powiedział do mnie przez Vassulę Ryden; "Spróbuj zrozumieć, jak nienawidzi cię szatan z powodu tego dzieła, które dzielisz ze Mną /../ uwielbiasz Mnie przyciągając do Mnie dusze /../ uwielbiasz Mnie, a to go obraża /../ prowadź do Mnie swymi modlitwami wszystkie dusze, proś o ich zbawienie. Raduj Moje Najświętsze Serce przebaczając tym, którzy cię odrzucili”.
W Brazylii, poszukiwacze złota wymordowali całą wioskę Indian, a u nas mafia lewicowa zorganizowała „próbne wybory” - wygrała i teraz głosi to w swojej telewizji! Smutek zalewał serce, bo córka właśnie biegnie do ubikacji i po drodze wymiotuje (prawdopodobnie zażywa już śmiertelne dawki leku przeczyszczającego)!
Uciekłem na spacer, ale dzisiaj jest dzień udręk, a tak jest zawsze w dniach „maryjnych” (Matki Boga, Królowej). Serce bliskie Pana Jezusa pragnie ciszy, pokoju, skupienia i odosobnienia. W tym bólu znalazłem takie miejsca...skuliłem się na schodkach sali gimnastycznej, gdzie wołałem; „Matko proszę Cię o pomoc w intencji zdrowia córki”.
Późno. Wyświęciłem całe mieszkanie...nastala cisza z błyskami wyładowań atmosferycznych. „Patrzy” Pan Jezus z Sercem, a także z Całunu i Zmartwychwstały. Podziękowałem za wszystko, a teraz czytam; "Prawdziwe Życie w Bogu". Tam Pan Jezus mówi, że; „Czas poświęcony na czytanie Mnie nie będzie stracony”.
Ja wiem o tym i nie interesuje mnie nic poza Panem Jezusem...nawet chciałbym chodzić od wsi do wsi i chwalić Pana! Może Matka sprawi, że będę miał więcej czasu na modlitwy? Jakże ciężkie jest życie mistyka w tym świecie...J. W. Dawid pisał nawet o pragnieniu śmierci w tych stanach.
Jakby na potwierdzenie Pan Jezus mówi; ”Oderwij się zupełnie od tego świata, aby Mnie odczuwać i w taki sposób być całkowicie Moim”. Napłynął obraz pola słoneczników, ponieważ Pan Jezus zawołał; "Bądźcie jak kwiaty w słońcu”.
Tuż przed północą zerwała się burza z piorunami. Zgasiłem światło i siedziałem w ciemności po dwóch lampkach koniaku. „Dziękuję Ojcze...dziękuję Panie Jezu...dziękuję Matko za ten dzień”.
APeeL