Po krótkim śnie w pogotowiu zrywają na wyjazd podczas którego płyniemy karetką do wioski o nazwie...Wola Boska! W radości serca zacząłem odmawiać różaniec Pana Jezusa w którym wypada; „Zmartwychwstanie i zwycięstwo nad szatanem”. Ponadto bardzo lubię schodzenie się zawołań do Matki Bożej z przejeżdżaniem obok przydrożnych kapliczek.
Na miejscu trafiłem do pokoiku młodej dziewczyny, dość pogodnej z dwójką niemowląt (ich tata siedzi w więzieniu). Bieda wchodzi do tej chatki...nawet przez brakującą szybę w oknie! Nie wiem, co oznaczało to spotkanie, ale po powrocie do bazy posłuchałem natchnienia, aby włączyć radio, gdzie w angielskiej piosence zwróciło słowo; w o l n o ś ć.
Dzisiaj, gdy to przepisuję (16.05.2020) trafiłem na blog Jana Hartmana, gdzie 08.05.2020 napisał link; „Polacy nie lubią wolności”.
<<Dla Polaków „wolność” to przede wszystkim byt państwowy niezależny od ościennych mocarstw. Wolna Polska to Polska rządzona przez Polaków ./../ wolna Polska to taka, w której rządzi Polak katolik, a nie „Ruski”. Rodzi się więc pytanie: czy my w ogóle na wolność zasługujemy, skoro pozwalamy tak sobą pomiatać?>>
Profesor jest wrogiem naszego narodu (mason. Żyd), a ponadto jako bezbożnik nic nie wie o Wolności Bożej, która nie ma nic wspólnego z wolnością w jego rozumieniu.
W tamtym czasie Jelcyn walczył w Moskwie z towarzyszami swojej partii, a Wałęsa wyleci z prezydentury dzięki kopniakowi lewej nogi, którą podpierał z Matką w klapie! Przez chwilkę rozmawiałem z kolegami bojącymi się lustracji (jak w NRD), gdzie wszyscy byli zaprzedani (agentura), a u nas było to samo...i dalej trwa, gdy to przepisuję (16.05.2020).
Moje serce wówczas śpiewało; „niech zawsze będzie słońce”, ale nie wiedziałem, że na dyżurze w przychodni czeka na mnie mina od Szatana. Okazało się, że nie ma pediatry, a oprócz nawału dzieci, kłótni, urazu oka zbytego w pogotowiu, a nawet załamana...wpadnie „umierająca” z napadem migreny.
W środku tego nawału, telefonów i pretensji zatrzymałem się na śr. pokoju lekarskiego, złożyłem dłonie i zawołałem; „Panie Jezu pomóż” i stałem tak w ciszy przez chwilkę. Po 10 minutach zaczął napływać pokój, wszystko układało się, wróciła chęć do pomagania z zakończeniem męki o 12.00!
Popłynie „Anioł Pański”, a z radości rozpierającej serce zawiozę kwiaty pod krzyż Pana Jezusa. Później Pan powie ("Praw. Życie w Bogu"); „niewielu uwielbia Mnie tak jak ty /../ Weź moja Rękę! Jeśli cię prześladują, prześladują Mnie. Jeśli wyśmiewają się z ciebie, wyśmiewają się ze Mnie; Miłość cierpi."
To prawda, bo większość uśmiecha się, gdy mówisz o Panu Jezusie...śmieją się z Tego, który przynosi pokój, radość i wolność, a fakt otworzenia Nieba to bajki! Napicie się wódki to „przyjecie komunii!”
Bóg Ojciec ma dla nas bezmiar darów na których szczycie jest Eucharystia, ale większość woli chleb powszedni. Wyłoniła się intencja; „za odrzucających Dary Boga Ojca”!
W domu padłem na kolana odmawiając moją modlitwę oraz zawołaniem; „Ojcze! Przepraszam za wszystkich odrzucających Twoje Dary...w tym Wolność Prawdziwą, Sprawiedliwość, Miłość i Dobro oraz Słowa Prawdy”.
Podziękowałem za ten dzień…
APeeL