Na dzisiejszej Mszy św. o 6:30 Eucharystia pękła na pół. To była zapowiedź bardzo ciężkiego dnia w pracy. Nie mogłem wyjść z kościoła, łzy zalały oczy, a serce pragnienie powrotu do nieba...  

    Dziwne, bo z kościoła wziąłem pozostawioną książeczkę misjonarza Serca Jezusowego o. E. Tardif „Radość uzdrawiania braci”, którą czytałem zadziwiony, bo już wcześniej pytałem Pana o ten dar. Wówczas napłynęła odpowiedź, że przecież uzdrawiam d u c h o w o. To prawda i to potwierdza moja radość uzdrawiania braci.

     Obecnie wiem, że nie nie można leczyć samego ciała...szczególnie przez kolegów psychiatrów, bo wówczas ludzi traktujemy jako zwierzęta na dwóch nogach. One mają cierpienia podobne do nas...właśnie kotka chodzi pod oknami i płacze, bo zginęła jej czwórka dzieci.

    W moim wypadku posługa rodzi się z Eucharystii. Dzięki jednaniu duchowym z Panem Jezusem jestem „człowiekiem duszą”, a tego stanu nie można przekazać. Uzdrawianie jest jednym ze znaków ewangelizacji (ludzie potrzebują cudów).

    Pacjenta musimy traktować jako całość; psycho-fizyczną i duchową. Poprzez skierowanie pacjenta ku Bogu wyzwalamy go od złych wpływów. Wielu kapłanów nie rozumie tego i nie wskazuje na Dobrego Lekarza lub MB Dobrego Zdrowia.

   Ty, który to czytasz zapamiętaj, że leżąc w szpitalu masz prosić o uzdrowienie. Może nie wyleczą cię z chorób ciała, ale w tym czasie natkniesz się na kapłana. Podczas mojego pobytu na chirurgii był tam młodzieniec, który sam sobie zaszkodził (nagrzewał miejsce zapalenia wyrostka robaczkowego, który pękł). Przekazałem mu, aby natychmiast wołał do Boga Ojca, przystąpił do Sakramentu Pojednania i ofiarował to cierpienie.  

    Ze świadectwa o. Tardifa "Radość uzdrawiania braci” dowiedziałem się, że uzdrowiony może być także niewierzący i negujący uzdrowienia, a uleczenie takiego jest wezwaniem do wiary. Bóg Ojciec bardziej kocha takich (mogą się w ten sposób obudzić), a nawet negujących cud takiego działania (wezwanie do wiary).

    Posiadanie charyzmatu nie świadczy o świętości danej osoby. Charyzmat uzdrawiania nie świadczy o naszej świętości. Moje działania polegają na wołaniach do Boga w odczytanych intencjach ...o ich owocach dowiem się po śmierci. To są Msze św. z Eucharystią, ofiarowywanie cierpień z umieraniem podczas modlitw (współcierpienie z Panem Jezusem w Bolesnej Męce).

    W oddziale wewnętrznym miałem chwilkę spokoju, bo trwało śniadanie.  Zapiski robię w konspiracji, a dzisiaj mam ciężki dzień, ponieważ trwa Sejm RP. Wówczas - jako zagrażający porządkowi publicznemu - podlegałem nasilonej inwigilacji "łowców szpiegów"! Koledzy reprezentujący psychiatrię radziecką określają to „urojeniem prześladowczym”. "Panie Jezu ilu jest tak wiernych Tobie? Ilu marnuje swoje życie służąc opętanej ideologii".

   Nie ma lekko, bo pracuję na dwa fronty (zastępstwo w oddziale wewnętrznym i w przychodni). Właśnie trwa zamieszanie, a w tym czasie wchodzi pacjent z napadem kolki, który wymiotuje. Bezlitośnie odesłano go z pogotowia, które jest na dole budynku.

    Wpadli też od rodziny umierającego u którego też było pogotowie. Kolega nie zabrał go do szpitala, ale zalecił wizytę domową (brak serca i spychoterapia)...i tak bez wytchnienia do 18:15...

    Nie denerwowałem się i nikomu nie odmówiłem pomocy, bo pracowałem z łaską Pana Jezusa. Zważ, że w środy i piątki pościmy z żoną w intencji pokoju na świecie i zamiast o 10:35 wychodzę do pracy o 7:00, bo w takich dniach mam wielu umówionych pacjentów...

                                                                                                                     APeeL