Rano sprawdziłem, że ukazał się mój komentarz (Teista) na blogu Jana Hartmana (www.polityka.pl) pod jego wpisem w dniu 30.07.2020; Tęcza i krzyż. Kto tu profanuje? To wielka łaska mocnego świadectwa i mężności w obronie wiary...aż do oddania życia.
1. W moim stanie pragniesz pisać i mówić o Bogu oraz cudzie stworzenia wszystkiego ze szczytem jakim jest Eucharystia (Cud Ostatni)...żadnego większego już nie będzie.
Zważ, że uczeni nic nie wiedzą o strukturze słońca dającego życie na ziemi. Napłynął czas, gdy „krążyło wokół ziemi”, a faktycznie my się kręcimy i to wg naszej osi (465 m/sekundę)!
2. Nie planowałem Mszy św. porannej, ale wsłuchując się w natchnienie płynące od Boga znalazłem się na ławeczce przed kościołem. Tak spotkałem znajomego, który przekazał, że cierpi z powodu choroby nowotworowej.
Powiedziałem mu, że spotkanie nie jest przypadkowe i w kilku słowach wskazałem na posiadanie przez nas duszy i zaleciłem ofiarowanie swojego cierpienia za zmarłego syna.
Dzisiaj doszło do starcia proroka Jeremiasza z fałszywym prorokiem Chananiaszem (Jr28, 1-17). Jest zrozumiałe, że miłe są proroctwa zapowiadające pomyślność. Natomiast Jeremiasz głosił prawdę, aby naród zmienił swoje postępowanie i uchronił się od zapowiadanego nieszczęścia. Dlatego chcieli go zabić. Prorok przekazał od Boga, że Chananiasz umrze w tym roku za głoszenie buntu przeciw Bogu. Tak się tez stało.
Psalmista w tym czasie zawołał w Ps 119(118); „Nie odbieraj moim ustom słowa Prawdy”, a w śpiewie przed Ewangelią padną słowa; „Nie samym chlebem żyje człowiek, lecz każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych”. To sprawiło odczyty intencji modlitewnej tego dnia...
3. Po drodze trafiłem na matkę z maluszkiem w wózku zaciekawionego tym światem. Wskazałem na proszenie o Opatrzność Bożą, bo świat jest pełen niebezpieczeństw. Młoda pani potwierdziła, że wczoraj przeżyła to ze swoją córeczką.
4. Wzrok zatrzymał inny, który - robił pierwsze kroki na rozstawionych nogach - jak starcy dla utrzymania równowagi. Przy okazji zapytałem jego matkę i znajomą; czy Panu Bogu udała się starość? Wszyscy odpowiadają, że nie.
Wskazałem, aby zawsze pytać; co Pan Bóg chce przez to pokazać? Osobiście nie lubię życzeń; „stu lat”, ponieważ jesteśmy wieczni (jako dusze). W przychodni wszystkim skarżącym się babciom zalecałem przywalenie laską tym, którzy życzyli im długiego zesłania.
5. Natknąłem się na trzy panie prowadzące dysputę o zakończeniu życia. Przekornie zapytałem, bo „napieraj w porę i nie w porę”;
- Czy nasze życie kończy się śmiercią czy życiem?
- Jaki jest ostateczny cel naszego życia?
- Jaka jest dobra śmierć i co z nami później?
- Gdzie trafiamy po śmierci?
- Czym kierować się w naszym postępowaniu?
Jednej z pań - z otwartym sercem - zaleciłem przybycie na nabożeństwo w ten piątek (do Serca Pana Jezusa) z przystąpieniem do Sakramentu Pojednania (przekazaniem cierpień z całego życia) z prośbą o prowadzeniem przez Boga...
6. Do dwóch znajomych mówiłem o życiu pozagrobowym.
7. Wnuczkowi wskazałem na grzeszność gadania o niczym.
Źle się czułem, ale po boju duchowym pojechałem na ponowną Mszę św. (wieczorną), którą ofiarowałem Bogu Ojcu z odmówieniem całej mojej modlitwy...
APeeL
Aktualnie przepisane...
05.09.1991(c) Akt oddania się Matce Bożej...
Po głębokim śnie myśl uciekła do wczorajszego czytania o Matce Bożej. Padłem na kolana z wołaniem; „Mateczko Niepokalana na Twoje Ręce przekazuję - w tym miesiącu - wszystko co posiadam od Boga. Czyń ze mną, co uważasz...dla dobra ludzi i Boga”.
Odmówiłem litanię Loretańską i ponownie zajrzałem do tej książki, gdzie trafiłem na słowa nawróconego; „Ona wspaniałomyślnie - razem z Jezusem - zaczęła mnie odrywać (...) nawet od siebie samego, pokazując skarby ukryte w Bożym Sercu”…
Tam były też słowa, że dała nam Pana Jezusa, Zbawiciela. Ona kocha mnie i będzie przy mojej śmierci.
W drodze do pracy zabrałem koleżankę, której matka „jest chora na śmierć” (wiek). Zaleciłem jej sprowadzenie kapłana, bo na nią spada odpowiedzialność, ponieważ jej matka jest niesprawna i na pewno boi się Pana Jezusa w Eucharystii. Ten strach wpuszcza Szatan wskazując na nadchodzącą śmierć, a Sakrament Pojednania jest przepustką do Nieba…
Nastawiłem się na odpoczynek, a tu wyjazd do; „chyba już zmarłej”. Po przybyciu do wiejskiej chaty trafiłem na siną i zimną staruszkę klęczącą z twarzą w pierzynie. W tym czasie zaczęła płakać rodzina i jej wiekowa matka, a od demona napłynęło, że „nie wolno mi wydać karty zgonu” (tak jest faktycznie, ale wówczas musi przyjeżdżać lekarz rejonowy)...
Szatan nienawidzi Matki Bożej. Podczas jego ataku pojawia się rozdrażnienie, ucisk w klatce piersiowej, niemożność wypicia kawy i złapania oddechu. Ponadto niemożliwa jest modlitwa, a dodatkowo złapała mnie śmiertelna senność z błyskami w sekundowych snach;
1. Twarz młodzieńca z czarnymi bruzdami w miejscu spływających łez. Teraz wiem skąd płyną natchnienia dla „artystów”...
2. Kapłan w kapelusiku góralskim na głowie!
3. Niby św. Oblicze Pana Jezusa, ale wykrzywione w zbliżeniu, co obecnie czynia w zatrzymywanych kadrach telewizyjnych, aby ukazać czyjąś brzydotę lub zrobić z kogoś frajera. Krzyknąłem tylko; „Jezu mój! Jezu!”
Po czasie wrócił Pokój Boży i przez godzinę odmawiałem moją modlitwę i to w cieniu zieleni oraz szumie brzóz pod błękitnym niebem z wiewiórką biegającą po płocie. Nagle poczułem moc Matki Bożej nad szatanem, niezwykle podłym wrogiem, który atakuje nas z furią w różnych sytuacjach...nawet w czasie defekacji może podsuwać święte obrazy lub słowa duchowych zawołań.
Szatan nie lubi mnie i naszych modlitw...właśnie wokół mnie zaczęto kosić trawę oraz zerwano na wyjazd do szaleńca. Chory chodził po mieszkaniu, odmawiał zabrania do szpitala, w złości włączył radio na cały regulator, pralkę i przewracał garami w zlewie. Nawet bałem się o nagły atak widelcem lub nożem.
Usiadłem na lepce...spojrzałem na obraz Jezuska ze świecącym krzyżem i zawołałem; „Matko przyślij tutaj 10 aniołów do pomocy, złagodź jego serce i odmień go”. W tym czasie spokojnie zacząłem mówić do niego po imieniu.
Nagle pacjent założył czapkę, pocałował żonę w rękę, wsiadł do karetki i zaczął ładnie śpiewać. Przed odjazdem zauważyłem, że z podwórka widać wielką figurę Jezusa z Najświętszym Sercem. Zawołałem w podziękowaniu; „Pani moja, Niepokalana Mateczko, Panno Czysta dziękuję za Twoją Obecność. Wiem, że Jesteś”…
ApeeL