Na wczorajszy dyżur w pogotowiu zabrałem cudowny wizerunek Boga Ojca. To był dobry dzień, trwała prawie święta cisza i miałem czas na czytanie „Poematu Boga - Człowieka” Marii Valtorty.

   Przytoczę fragment z Księgi czwartej (Część druga 44. Chleb z nieba). Tłum szukał Pana Jezusa, aby iść za Nim (po cudzie rozmnożenia chleba). Tam Szczepan wyjaśnił im, że to nie oznacza spożywanie w obfitości dobrego chleba, ale;

   „Ból, prześladowanie i męczeństwo. To nie są róże, lecz kolce; nie pieszczoty, ale policzkowanie. Nie chleb, ale kamienie przygotowane dla „chrystusów". I nie bluźnię, kiedy to mówię. Jego prawdziwi wierni staną się „namaszczonymi” (…), aby stać się ofiarami (…)”.

   Dalej Pan Jezus powie, że wielu szuka Go dla chleba oraz z powodu niezdrowej ciekawości, a do tego dołącza się zmysłowość z pragnieniem rzeczy niezwykłych. Pan wskazał, że powinniśmy dążyć za Nim dla pokarmu duchowego (wiem dzisiaj, że jest to Eucharystia), a nie tego, który napełnia brzuch.

  „Przecież jesteście duszami. Ciało jest szatą, a bytem nieśmiertelna dusza”. Wszędzie to rozpowiadam budząc zdziwienie, że wierzę w bajki. Zobacz ile troski wkłada się dla tego, co zmarnieje. Tak było wówczas i tak jest teraz.

    Zapragnąłem Mszy św. o 7.30 i z niepokojem oczekiwałem na zakończenie dyżuru, a w tym czasie trafił się nagły wyjazd. Nieraz pędzisz do umierającego, a na miejscu okazuje się, że „już mu przeszło”. Łzy zalały oczy. Boże mój! Ile jest przeszkód, aby trafić do Twojego Domu”...

   Dobrze, że wcześniej przybył zmiennik i udało się wyrwać z bałaganu, który zawsze towarzyszy zmianie dyżuru! Lepiej wówczas nie chorować. Opisuję to, aby pokazać działanie Opatrzności Bożej…

    W sercu pojawili się ludzie cieleśni, których nazywam "ziemianami". Tacy wypełniają nasz Kościół Święty („wierzący, ale niepraktykujący”)...często są to także wrogowie wiary, którzy machinalnie żegnają się przed jedzeniem lub odmawiają modlitwę wieczorną z przyzwyczajenia - jak mycie zębów!

    Tacy ludzie pragną nieśmiertelności...na świecie jest wielu zamrożonych w ciekłym azocie (-196 st. C.), a trzeba czynić to jeszcze na żywych. Jest to krionika w odróżnieniu od naturalnej hibernacji (sen ze spadkiem temperatury)...u naszych niedźwiedzi. Zamrożeni oczekują na ożywienie. To jest odwrócenie śmierci...wiara w ciało. Zobacz;

Ciało (hebr. bafar, gr. sarks, soma) to psycho-soma

Dusza (łac. anima), czynnik, który ożywia ciało, stanowi o tożsamości człowieka i jest źródłem ludzkiego poznania; w niektórych religiach także subtelny składnik osobowości ludzkiej, oddziela się od ciała po śmierci.

Duch (hebr. ruah, gr. pneuma) to dosłownie powiew czy wręcz wiatr, któremu nic nie jest w stanie się oprzeć (Ez 13,13; 27-33), ale także oddech...jako tchnie Boga w człowieku.

    W cichym kąciku kościoła serce zalała moc, pokój i radość Boża...tego nie wypowiesz żadnym językiem. Eucharystię przekazałem w intencji tego dnia...

                                                                                                         APeeL