Wczoraj Maryla Rodowicz śpiewała o balu na który nie zaproszą nas wcale. Popłakałem się, bo pomyślałem o Domu Ojca, gdzie czekają cierpliwe na przyjęcie takiego zaproszenia. Nie obchodzi to 99% ludzkości, a dowodem jest moje zapraszanie do kościoła. Każdy uśmiecha się, siostry cudzołożnice zarzucają mi mówienie „wciąż o tym samym”, do tego córka jest odwrócona od Boga...pasowałoby opuścić to miasto.

   Kiedyś marzyłem o wędrówkach podobnych co Cyganów. Powoduje to brak przyzwyczajenie do miejsca i tego świata. Nadal chciałbym mieć taką samotnię w tym zapędzonym świecie.

   W nocy czytałem przekaz do Vassuli Ryden (Prawdziwe Życie w Bogu) o duszach umiłowanych przez Boga, które modlą się i są balsamem i pieszczotą dla Serca Pana Jezusa. Powiem ci, że jest to resztka Pana. Większość przybywa do świątyni z obowiązku, a dzisiaj, gdy to przepisuję proboszcz nie chce zaprosić (tych, którzy mogą) na codzienną Mszę św., "bo jest to dodatkowy obowiązek”.

    Zrozum teraz jak raniony jest Bóg Ojciec, gdy spotkania z Nim w Eucharystii są traktowane jako obowiązek. Ciekawe jak często spotykają się kapłani ze swoimi rodzinami, gdy mieszkają w niedalekiej odległości, czy tęskną za najbliższymi i czują ból rozłąki? Zdziwienie moje jest tym większe, że proboszcz wykładał teologię w Seminarium Duchownym i ładnie mówi podczas kazań.

    Dzisiaj, gdy to przepisuje (17.08.2020) wielu jest ładnie mówiących. Wśród nich jest bardzo groźny Szymon Hołownia (teolog świecki) „zrobiony” przez Tuska i Giertycha „politykiem”. Po wyborach prezydenckich uwierzył w swoją wielkość, a nie nadaje się na takie stanowisko...po gwiazdorzeniu w mass-mediach wrogich naszej ojczyźnie i wierze katolickiej.

    Naczytasz się o naszej wierze, a mając dar pisania i możliwości wydawania książek siejesz zamęt. Podczas spotkania zapytałbym go jak się modli i o co? Na pewno stwierdziłby, że jest to sprawa osobista pomiędzy nim, a Bogiem Ojcem.

    Po koszmarnych snach i boju o duszę, która ma wrócić do Stwórcy wyszedłem na Mszę św. Dodam, że ten bój jest śmiertelny i będzie trwał do ostatniego uderzenia serca. Eucharystia pękła na pół, bo będę pracował 11 godzin bez wytchnienia (w środy i piątki pościmy z żoną w intencji pokoju na świecie).

   Tylko garstka stałych parafian przychodzi na codzienną Mszę św. i wykrusza się. Ta grupa jest często chora...w tym na układ ruchu, są to normalnie starzy ludzie. Dla młodych ważne są śluby i pogrzeby.

    Dzisiaj za Panem Jezusem poszedł mój imiennik Andrzej. Płacząc zawołałem; „Jezu mój! Jakże chciałbym Ciebie pocieszyć...spraw to!” Napłynęła Twarz Zbawiciela, który nigdy nie śmiał się z poczuciem, że mam pozostać w cieniu, milczeć, nie sprzeczać się o wiarę, bo to może sprawić tylko zaparcie się…

                                                                                                                    APeeL