MB Częstochowskiej

     Moim Prawdziwym Ojcem jest Sam Bóg, a pełne zaufanie Stworzycielowi mojej duszy oznacza życie danym dniem i nie martwienie się o jutro.  Pragnę ofiarować Mu z miłością i dziękczynieniem każdy dzień mojego życia. 

    Życie w miłości z Bogiem sprawia Jego ochronę...tak też mogą być chronione całe narody, ale garstka w to wierzy. To jest pokazane na małych dzieciach, które są pełne ufności do swoich rodziców i nawzajem mówią, że się kochają.

    Po wstaniu o 4.30 podziękowałem za wczorajsze zapisy dziennika, bo teraz mam radość w duszy i sercu. Podczas wychodzenia do garażu (wyjazd na Mszę św. o 6.30) łzy zalały oczy. Podziękowałem za samochód, który polubiłem. Pomaga mi w dojeżdżaniu do kościoła, bo - podczas przejścia i modlitwy - znajomi przeszkadzają w intymnym zjednaniu z Bogiem.

    Nie wiedziałem, że dzisiaj jest święto MB Częstochowskiej, ale popłynął „Anioł Pański” z uniesieniem podczas wołania „Pod Twą Obronę” do której zawsze dodaję „Pod Twą obronę Ojcze na niebie”.  Pod kościołem wzrok przykuła figura św. Józefa z Dzieciątkiem i przywitał mnie „Anioł Pański” grany na dzwonach oraz pieśń siostry „Z dawna Polski Tyś Królowa Maryjo”.

    Gdy kapłan zaczął mówić o MB Częstochowskiej zorientowałem się, że jest to uroczystość.  W drugiej pieśni Matka Pana Jezusa wołała do każdego z nas; „Przyjdźcie do Mnie moje dzieci”...

   W tym czasie duszę zalewała bliskość Boga Ojca oraz Matki Zbawiciela, a dodatkowo wzrok zatrzymała; figura Pana Jezusa z Sercem, wizerunek Ducha Św. oraz obraz s. Faustyny. Tego nie można przekazać, bo są to doznania duchowe. Krótko mówiąc; znalazłem się w Królestwie Bożym na ziemi. 

   Od Ołtarza św. popłyną słowa (Prz 8,22-35) o Mądrości Bożej. „Więc teraz, synowie, słuchajcie mnie, szczęśliwi, co dróg moich strzegą. (…) Błogosławiony ten, kto mnie słucha (…), bo kto mnie znajdzie, ten znajdzie życie i uzyska łaskę Pana”. Ja wiem, że mądrość nasza jest marnością z której szczycą się zakochani w sobie racjonaliści.

    Na ten czas św. Paweł pisze do Galatów; „Na dowód tego, że jesteście, Bóg wysłał do serc naszych Ducha Syna swego, który woła: <<Abba, Ojcze>>. Natomiast dzisiaj Pan Jezus przemienił wodę w wino na prośbę Matki podczas wesela w Kanie Galilejskiej.

    Eucharystia zwinęła się w węzełek i zamieniła w „mannę z nieba” (czeka mnie praca). Tuż po powrocie do domu - podczas przerzucania programów telewizyjnych - trafiłem na błogosławieństwo z kaplicy Matki Bożej w Częstochowie! Działanie Ciała Duchowego Jezusa w mojej duszy trwało jeszcze podczas zapisywania tego świadectwa (9.00).

    Zdziwiłem się uzyskaną pomocą w odczycie w/w intencji...tuż przed wyjściem na mecz piłki nożnej oldbojów, gdzie wołam do Boga w mojej modlitwie. Łzy zalewały oczy, a serce rozrywał ból, bo przeciętny człowiek nie docenia macierzyństwa Matki Bożej. Wielu szydzi z Niepokalanego Poczęcia...myląc Narodzenie Matki bez grzechu pierworodnego z poczęciem Pana Jezusa z Ducha Świętego.

   Podczas godzinnej modlitwy napłynął obraz starca Symeona, który w Świątyni Jerozolimskiej powiedział do Matki Pana Jezusa, że czeka ją płacz i morze boleści. Jednak Bóg Ojciec da Jej moc i stanie się „największą Niewiastą pośród stworzeń”.*

                                                                                                                                 APeeL

*Maria Valtorta "Poemat Boga - Człowieka" tom 1, rozdz. 53; "Ofiarowanie Jezusa Bogu w świątyni"

 

Aktualnie przepisane...

09.01.2006(p) REFLEKSJE O NASZEJ ŚMIERCI

    Po przebudzeniu w sercu pojawiło się poczucie; „memento mori” (pamiętaj o śmierci) oraz „non omnis moriar” (nie cały umarłem). Jest odwrotnie, bo śmierć jest krokiem ku nowemu życiu z Bogiem! Tutaj powstaje rozdźwięk uczuć, bo bliscy rozpaczają z powodu smutku rozstania, a dobra dusza otrzymuje nagrodę, największą radość jaką można sobie wyobrazić…

    Udało się wyskoczyć z pogotowia na Mszę św. o 7.30. Zdziwiłem się, bo podawano symbole tego czasu: obrazek, krzyżyk, chleb, rybę i winogrona.

     Musisz przyjąć następujące prawdy, a nie piszę tego od innych tylko to, co wiem;

1.  mamy nieśmiertelną duszę, która jest stwarzana przez Boga Ojca myślą i jest wcielana po naszym poczęciu (połączeniu plemnika z jajeczkiem). Nie wiem w jakim czasie się to odbywa. Nie wolno tworzyć całej serii ciał (In vitro) i wybierać najlepszego, bo reszta będzie przechowywana (nowoczesne ludobójstwo). Przecież tak czyniono w obozach; najsłabszy do gazu, a mocniejszy do jakichś prac...

2. nasze ciało jest tylko opakowaniem (zdziera się jak ubranie) lub niszczeje jak najlepiej zabezpieczony samochód. Bóg Ojciec w ten sposób ukazuje marność wszystkiego na tym zesłaniu (nawet skały kruszeją). Przez to mówi; nie pokładaj ufności w ciele, bo najbardziej pielęgnowane zamieni się w proch...nawet - chora na młodość - Magda Gessler.

3. nasze życie nie oznacza czasu od narodzenie ciała do jego śmierci, ale jest wieczne, bo dusza nie ginie nawet w Piekle!

    Wówczas w oddziale wewnętrznym, gdzie zastępowałem ordynatora stwierdziłem, że umarł pacjent, który był przywieziony wczoraj wieczorem (po kolacji zasnął na zawsze). Nawet mnie nie zawiadomiono, a w oddziale nie ma lekarzy dyżurnych...

    Pojawiła się rozpaczająca córka zmarłego. Podszedłem do niej na koryta­rzu i powiedziałem, że nie ma niczyjej winy w tym, że jej ojciec zmarł tutaj...to Wola Nieba i Mądrość Ojca. Może mieliśmy się spotkać i miała pani usłyszeć te słowa, że nie ma  ś m i e r c i, pani ojciec (lat 80) jest i wymaga teraz modlitw, a nie rozpacza­nia! 

   Bóg Ojciec decyduje, gdzie i kiedy się rodzimy; wielu obmyśla sobie Warszawę, a rodzi się na wsi zabitej deskami...tak też jest z naszą śmiercią. Pan odwołał ojca ziemskiego, a w tym, co mówię nie ma nic mojego - to Światło Boże, które mam szerzyć jako niezasłużony dar. Właśnie trafia pani do mnie!

   Zauważyłem, że w cichości zaczęła odmawiać różaniec, a ja poprosiłem ją, aby za ojca ofiarowała na Ręce Matki nabożeństwo pięciu pierwszych sobót…

    Na początku nawrócenia miałem intencję (20.09.1991); „Nasza nadzieja jest w śmierci” (dałem poniżej dla przypomnienia). Wówczas w telewizji był wywiad ze starszym kapłanem, który „męczył się” z pytaniem retorycznym: co ksiądz ma powiedzieć umierającemu?

    Zapomniał biedak, że śmierć rozpoczyna życie wieczne duszy. Jego przyciągnęła ziemia, bo chciał dać jakąś nadzieję...jak dobrze opłacony doktór, ponieważ ludzie pragną tego życia. To głupota od Szatana!

                                                                                                                          APeeL

 

Przypomnienie zapisu...

20.09.1991(pt) Nasza nadzieja jest w śmierci...

    Wczoraj w telewizji była dyskusja o prawach człowieka z obecnością kapłana. Jakże bliscy mojemu sercu są ludzie uduchowieni. Wówczas widzisz kontrast; Światłość Niebieską i zaćmienie mądrych tego świata.

  W tym czasie Zły uderzał co chwilkę; właśnie wpuścił mi obraz spółkujących homoseksualistów...aż zawołałem „Matko Boża!” Pomoc nadeszła natychmiast, bo w sercu popłynie pieśń; "Ojcze nasz, który Jesteś w Niebie i na ziemi. Wszędzie Twój Duch”...kto mi to śpiewał?

   Przed wyjściem do pracy przeżegnałem się wodą poświęconą od Faustynki i zacząłem cz. bolesną różańca. Duchowo znalazłem się w Jerozolimie; w ogrodzie oliwnym domu, tam gdzie modlił się Pan Jezus. „Nie byłem dzisiejszej nocy z Tobą Panie Jezu, ale Ty nie zwątpiłeś we mnie”.

   W oddziale wewnętrznym miałem chwilkę spokoju, bo trwało śniadanie. Ból ściskał serce, które wołało; „Jezu mój! Nigdy nie doznam nasycenia bez Ciebie...tym życiem! Tak chciałbym pisać o Tobie, Jezu mój, Niewinny z Niewinnych, Czysty z Czystych...Święty ze Świętych!"

    Teraz, tuż po ubiczowaniu popycham Ciebie, poszturchuję, wyśmiewam i poniżam, kłaniam się jak królowi posadzonemu na pieńku...w szkarłatnym, podartym i brudnym płaszczu. Nie kto inny, ale ja wciskam Ci na głowę koronę cierniową, czując się zwycięzcą! "Jezu mój wybacz! Jak to wszystko zniosłeś?"

    Zapiski robię w konspiracji, a dzisiaj mam ciężki dzień, ponieważ trwa Sejm RP. Wówczas - jako zagrażający porządkowi publicznemu - podlegałem nasilonej inwigilacji, którą koledzy reprezentujący psychiatrię radziecką określają „urojeniem prześladowczym”. "Panie Jezu ilu jest tak wiernych Tobie? Ile życia zmarnują ci bracia!"

   To mój ostatni dzień zastępstwa ordynatora oddziału wewnętrznego. Właśnie przybył pacjent, który umiera z powodu przerzutów nowotworowych. Wielkie guzy utrudniają mu siedzenie i leżenie (pobiera narkotyk). Jakże marzyłem o rozmowie z nim, ale Matka Boża przysłała go dzisiaj...

- Czy ja z tego wyjdę?...zapytał, a ja zaleciłem, aby poczekał, bo trwa wizyta. W tym czasie poprosiłem Ducha Św. o przeprowadzenie tej rozmowy. Nie wiem jak mu powiedzieć, że jego dni są policzone?

      Oto treść mojego m o n o l o g u...

   "W naszym środowisku istnieją dwie szkoły informowania ciężko chorych...od czasu wojny i rządów ateistów nie wolno było zabierać nadziei! To było oszustwo, ponieważ wg nich śmierć ciała fizycznego oznaczała koniec!

    Ile dzisiaj zapłacono by za pana jako niewolnika? Czy ktoś kupiłby pana? Pobiera pan narkotyki - czy  jest to decyzja błaha, aby komuś podawać takie leki? Sam pan wie jaka jest pana sytuacja.

    Istnieje jednak dusza, drugie doskonałe ciało, które zostanie uwolnione w momencie śmierci (z larwy wyleci motyl)! Część duchowa po wyzwoleniu wraca do Boga Ojca! Przepustką do Nieba jest Sakrament Namaszczenia Chorych. Od tego momentu nie będzie mógł pan powiedzieć, że nie wiedziałem”.

- Tak, miałem taki znak po śmierci matki! Na moich oczach zrzuciła ze stołu papierosy i popielniczkę!

- Dodam jeszcze, że tę pracę przyjąłem w celu zbawiania pacjentów. Nawet prosiłem Matkę Bożą o rozmowę z panem. Czy to przypadek, że został pan przysłany do mnie ostatniego dnia zastępstwa?

   Dzisiaj, gdy przygotowuję ten zapis do edycji serce ścisnął ból i po latach popłakałem się, a u mnie jest to znak prawdy…

                                                                                                                            APeeL