W nocy wszedłem na YouTube z filmikiem Jerzego Urbana: „Nagroda dla Obajtka”, gdzie dałem wpis:

     „Panie Jurku - jako lekarz pierwszego i ostatniego kontaktu - stwierdzam, że kostucha puka do drzwi pańskiego dworku ziemskiego. Jako mistyk świecki informuję Pana, że jesteśmy po śmierci. Może Pan skontaktować się z matką Joanna od demonów (prof. Joanną Senyszyn), która przeżyła "życie po życiu". Mnie takie dowody są niepotrzebne. Dobrze byłoby spotkać się w naszej Ojczyźnie Prawdziwej…

    Proszę zauważyć, że Bóg tak uczynił, że Pan może przede mną...wejść przez wąską furtę, bo "ostatni będą pierwszymi". Czy wie Pan jaka radość rozległaby się w Królestwie Bożym?

   Bardzo chciałbym porozmawiać, bo ciągnie mnie do wrogów Boga i jedynie prawdziwej wiary katolickiej, ponieważ zdrowi nie potrzebują lekarza. Na początek zamówię za Pana kilka Mszy św. o nawrócenie i będę wołał o Światło Boże.

   Przekażę część mojej łaski...stanę się w tym czasie wrogiem wiary, a Pan nagle dowie się, że jesteśmy po śmierci. Nie zakopują nas jak padlinę. Ciało odpada, a my jesteśmy.

    Proszę wspomóc moją stronę (tam jest konto). To wielka szansa dla Pana. Zrobimy eksperyment i ogłosimy na cały świat...świadectwo nawrócenia Jerzego Urbana. Tylko proszę nie żartować z wiary, a w żadnym wypadku nie szydzić...szczególnie z Osoby Ducha Świętego (nie wiem dlaczego, ale ten grzech jest niewybaczalny).

  Proszę przed wysłaniem wsparcia (mam kilka lat dziennika do przepisania...koszty) przemyśleć sprawę...będzie miał Pan udział w dziele zbawiania”…

    O tym mówił już Apostoł Piotr (1P3): Chrystus (…) umarł za grzechy, sprawiedliwy za niesprawiedliwych, aby was do Boga przyprowadzić; zabity wprawdzie na ciele, ale powołany do życia Duchem”.

    Nie wierzyłem, że dzisiejszej nocy uda się edytować cztery świadectwa (cztery dni). Skończyłem o 3.00, ale na Mszy św. o 7.15 byłem drętwy, nie docierały czytania. W serce wpadły tylko słowa Pana Jezusa z Ew (Łk 15,1-3.11-32) na szemranie faryzeuszy i uczonych w Piśmie, że „przyjmuje grzeszników i jada z nimi”.

   Powiedział im znaną przypowieść o synu marnotrawnym, który roztrwonił majątek z nierządnicami, ale wrócił do ojca ziemskiego z przeproszeniem. Ten wskazał jego dobremu bratu: „Moje dziecko, ty zawsze jesteś przy mnie i wszystko moje do ciebie należy (…) trzeba się weselić i cieszyć z tego, że ten brat twój był umarły, a znów ożył, zaginął a odnalazł się”.

    W intencji tego dnia przyjąłem Eucharystię oraz wołałem za zadających się z grzesznikami (czyli także za mnie). Nie chodzi tutaj o czas, gdy krążyłem po barach, szukałem znajomych na rogach ulic oraz oczekiwałem na „zespół” w pogotowiu...czyli pragnących gry w pokera ze wzmacnianiem się.

   Teraz pragnę trafiać do takich jako niegodny sługa Pana Jezusa z pragnieniem: mówienia o jedynie prawdziwej wierze katolickiej. Musisz wiedzieć, że taki stan koledzy psychiatrzy nazywają mesjanizmem (z greki Christos – Mesjasz), a już na pewno chorobą jest mesjanizm apokaliptyczny.

   Apokalipsa już trwa, ale ciasne mózgi specjalistów od głowy uważają, że ten który głosi Prawdę naszej wiary żyje w świecie nierealnym (psychoza). Popularnie jest to fiksum dyrdum czyli szalenie za czymś (obsesja na punkcie czegoś), niezrównoważenie, a nawet obłąkanie...u ludzi prostych to bzik.

   Nawet nie bronię się i potwierdzam, że mam to na piśmie. Niech się wstydzą specjaliści od psychuszek głaskani przez samorząd lekarski. W pewnym okresie w tej strukturze był ich desant. Czasami są przydatni w drugą stronę...

   Pani, która wjechała Mercedesem do przejścia podziemnego w W-wie była niepoczytalna. Wypijesz lub zażyjesz „coś tam, coś tam” i zawsze możesz liczyć na pomoc psychiatry partyjnego (biegłego sądowego). Kto podważy jego wyrok, gdy struktura jest mafijna.

   Jeżeli ja to widzę to Pan Bóg na pewno. Tacy jednak nie boją się, bo rozumowo doszli do tego, że Tam Nic Nie Ma, a wiara w coś czego nie ma jest chorobą. Proste? Proste!

    Żal mi tych kolegów, bo mógłbym zostać królikiem doświadczalnym w pracy doktorskiej: „mistyka, a psychoza”. Musieliby jednak mieć zezwolenie na takie badanie od Grupy Trzymającej Władzę. Ci znowu nie wiedzą, „że nie ma nic zakrytego”...

    Panie Jurku najwyższy czas przebudzić się, bo Belzebub już zaciera łapska...

                                                                                                                       APeeL

 

Aktualnie przepisane...

17.05.1990(c) Wiosną ludzie umierają…

    W piwnicznej izbie, a właściwie norze - czyli „pokoju lekarskim” dla dwóch dyżurnych - w środku nocy zrywają do młodej dziewczyny z bolesnym miesiączkowaniem. Dotykam jej brzucha i w tej sekundzie wiem, że trzeba badać całą, ale z lenistwa nie czynię tego.

  Zlecam schematyczny zastrzyk z szarpaniem się o zapłatę. To wszystko, a gdzie pytanie o uczulenie na pyralginę (częste), uszkodzenie wątroby i o jaskrę (atropina). Tuż przed zakończeniem dyżuru stwierdzam zgon, a żona zmarłego pyta naiwnie czy jej mąż mógłby żyć, gdyby dbał o siebie i leczył się?

- Pani należy do osób, które nie interesują się śmiercią...przecież Jezus powiedział, że sami nie możemy przedłużyć swojego życia!

   Teraz, gdy to przepisuję (06.03.2021) łzy zalewają oczy, bo Krawczyk śpiewa: „to, co dał nam świat, niespodziewanie zabrał los, dobre chwile skradł niosąc bagaż zwykłych trosk”. Chodzi jednak nie o słowa, ale o nagle zmarłą córeczkę (1 rok) w szpitalu, gdzie pracowałem. Zlekceważono jej ciężki stan, bo to dziecko lekarza. Wróciły też moje działania w ramach ogólnej bylejakości i naszej nędzy.

   Siostra żony chorowała na boreliozę (laborantka), krążyła z różnymi objawami (była u sześciu lekarzy). Żona dała na Mszę św. i wołała do Boga...dopiero ostatni postawił diagnozę i po długotrwałej terapii wyzdrowiała. Tak będzie też ze mną, bo wpadłem w alkoholizm, a Bóg cudownie odejmie mi ten nałóg.

    Daję te przykłady, aby każdy zrozumiał, że nasze życie może przedłużyć tylko jego Stwórca. Ja będę mam dodane 15 lat, a nie chcę tu być, ale mam przepisać dziennik duchowy. Na początku nie wiedziałem dlaczego go prowadziłem i nawet nie myślałem, że będziesz to czytał oraz inni na całym świecie.

    Po powrocie do ludzkiej nory trafię na nagrane słowa piosneczki, że „wiosną ludzie umierają”. Z humorem biorę wolne i mówię do kolegi wiernego władzy ludowej, że jadę na „pikietowanie” Sejmu RP w czasie obrad.

    Złamałem postanowienie milczenia i zrobiło mi się przykro. Sam nigdy nie pokonam tej wady, a po zjednaniu z Panem Jezusem, gdy pragnę ciszy i samotności zawsze ktoś przeszkadza. Pociesza czytanie i  rozmyślanie o wieczności (św. Tereska z „Wielkimi prawdami religijnymi”).

   „Za wierność łasce otrzymasz następne dary, bo kto ma temu będzie dodane”. Piętnastoletnia Tereska pisze o sprawach, które dopiero odkrywam:

- Komunia św. tworzy niebo w naszej duszy

- Pan Jezus pragnie trafić do naszej duszy (świątyni)

- Niektórzy nie potrzebują pośredników, bo Bóg działa w nich bezpośrednio.

    „Jezu, mój Jezu jakże pragnę to czytać”, ale trzeba przyjmować pacjentów (zważ na cierpienie nawróconego). Dołóż do tego obrady Sejmu RP, prawo, życie codzienne i nasze słabości.

    Teraz wracamy z działki, a ja lubię żartować politycznie. Właśnie mówię do córki, że;

- dobro wszystkich czyli niczyje

- lud pracujący to my, a kto przeciw nam to wróg ludu pracującego

- bezpartyjny to zapisany do partii, której nie uda się wykryć

- czyste ręce to regularnie myte

- dodatkowy zarobek...to dodatkowe wydatki (w sumie strata)!

                                                                                                                         APeeL

 

19.05.1990(s) Rodzina ludzka...

    Potrafię odbierać złą i dobrą energię od ludzi, a także ze świata nadprzyrodzonego. Ludzie często określają to złem, które wisiało w powietrzu. Telepatia – ogólnie pojęta możliwość komunikacji pomiędzy formami życia bez użycia żadnych znanych człowiekowi zmysłów. Nazwa pochodzi od greckich słów tele (daleki) i patheia (uczucie).

    Telepatia polega na możliwości porozumienia się z drugim człowiekiem wyłącznie za pomocą myśli i emocji, bez użycia któregokolwiek ze znanych człowiekowi pięciu zmysłów – dotyku, wzroku, słuchu, smaku i węchu. To dziedzina zdiagnozowana, ale lekceważona.

   Nie wiem jaka jest technika natchnień od Boga i Belzebuba, ale wszystko odbywa się w naszym centralnym układzie nerwowym. Doświadcza tego rodzic, którego dziecko znalazło się w opałach nawet na końcu świata. Nie interesuje się nią nauka (raczej parapsychologia, magicy)...

   Wskazuje się na podobieństwo do fal radiowych. Naukowcy negują ludzkie promieniowanie elektromagnetyczne, a psychiatrzy ateiści natchnienia. A przecież przeczuwamy, że ktoś bliski zadzwoni. To wymaga pewnego ćwiczenia: w jakiej odległości jest żona?

    Zastępuję ordynatora oddziału wewnętrznego, na sali jest sześć niewiast. Jedna z nich pyta o lilie na klombie, który pielęgnuje, a ja mówię o ich symbolu czystości duszy. Dlatego św. Józef na obrazach trzyma ten kwiat. Chore słuchają moich słów w ciszy. Ile dobra mogłaby wywołać ich wspólna, głośna modlitwa z ofiarowaniem swoich cierpień.

   Teraz jestem w wiejskiej, glinianej chatce. Całkowicie nie pasują do niej młodzi ludzie z dziećmi. Na ścianie jest piękny wizerunek Jezusa z Gorejącym Sercem, a w moim nadbrzuszu (splot słoneczny) wówczas pojawia się promieniująca na zewnątrz słodycz i pokój. Podczas rozmów z chorymi wykorzystuję dogodną sytuacje do ewangelizacji.

- Ciężkie życie było, dwa razy spaliliśmy się...mówi 80-letnia babcia. - To jest Sprawiedliwość Boża czy nie ma...pytam zaczepnie.

- Czy ja wiem, chyba jest!

- Proszę nie mówić chyba jest, bo jest i nie ma nic wspólnego z naszą....jest na pewno i każdy jej podlega! To bardzo ważne dla wahających się i niewierzących.

Na stole leży książeczka, tak samo stara jak babcia (duże litery, piękne słowa),

- Mówi pani zmarnowane życie, a co to znaczy? Ja wiem, że pani nie poradzi, bo zmarnowane życie to odrzucenie Boga, zbawienia i powrotu do Królestwa Bożego! To jest zmarnowanie życia…

                                                                                                                                 APeeL

 

20.05.1990(n) Szczelina w mózgu…

    Środek nocy, moja pacjentka ma bóle brzucha. Podaliśmy zastrzyk, w ciszy, bieli i jasności czekam na jego działanie. Siedzę obok niej i rozmawiamy.

- Wnuczek ma dzisiaj Komunię św. Przeżywał spowiedź, bo siostrzyczce ukradł pieniądze, ale oddał.

- Proszę przekazać mu, że dzisiaj stanie się „synem Bożym", w Niebie będą oklaski. To zarazem oznacza, że największe diabły będą się go obawiać!

   Opowiedziałem jej sen „małej Tereski” (w wieku 11-12 lat) w którym miała pokazanych dwóch diabełków z kajdanami na nogach, które przestraszone skakały z wielką lekkością! Takim niewinnym jest każdy przystępujący do Komunii św.! Tak wielka jest siła czystości dziecka...

- Dziękuję...prawie płakała.

    Położyłem się, nie można spać z powodu zimna. Na kołdrę rzuciłem kożuch: „Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo...Panie Jezu pociesz wszystkich samotnych, smutnych, pomóż moim chorym z nowotworami, którzy teraz umierają...pomóż im, aby nie zwątpili w ostatniej godzinie życia”.

   Napłynął głód Eucharystii, ale kuszenie przerwało wszystko, bo demon podsunął obraz agresywnej seksualnie kobiety (z filmu). Kuszenie wstrzymałem w myśli z prośbą, którą jest Modlitwa Pańska („Ojcze nasz”) ze słowami: „i nie wwódź nas na pokuszenie”.

   Nie można usnąć, a to znak, że będzie wyjazd. Tak się stanie i dodatkowo trafię na daleki. Wreszcie mam ciepło (w nowej karetce)...szybkość, cisza z modlitwą za rodząca do której jedziemy. Czeka na nas dwóch mężczyzn, a to znak, że jest niedobrze.

   Faktycznie miała krwotok porodowy. Ciężarna siedziała na krześle zalana krwią z kałużą pod stopami. To groźna dla jej i dziecka sytuacja (podejrzenie pęknięcia lub rozerwania macicy). Często jest to u rodzących po przebytym już cięciu cesarskim (rozerwanie blizny pooperacyjnej). Czasami jest to „łożysko przodujące”.

    Pędzimy 140 km/godz.! Nigdy nie jechałem z taką szybkością, której całkowicie nie czujesz. Jakże Pan wszystko pokazuje. Mamy już rakiety, ale cóż oznacza ich szybkość w stosunku do poruszania się naszej duszy. Radość, bo udało się dowieźć do szpitala, gdzie stwierdzono, że dziecko żyje.

   Teraz skręcają nas do chatki za wsią z dwójką bardzo starych ludzi. Babcia jeszcze niedawno przychodziła do mnie...teraz jest unieruchomiona i zdana na łaskę dziadka, który właśnie upadł i złamał sobie nos. Znaleźliśmy rodzinę.

   Po takiej nocy mam tylko jedno pragnienie: „wpaść pod kołdrę do żony”. Tak się stało, ale wyczytała, że jest to grzech. Przy moim małym świetle nie odczuwam tego, bo ona jest mi dana, a właściwie jesteśmy sobie dani i połączeni przez Boga. Najlepszy Ojciec nie odmawia nam przyjemności...tak jak ja nie odmówiłbym ich swojemu synowi. Nie mogą być to kontakty grzeszne.

   Przepłynie całość zesłania: praca-wypoczynek, dzień-noc, sen-czuwanie, udręki i pocieszenia, przykrości-przyjemności! Bóg dał nam ciała (ala zwierzęce), które mają swoje prawa i słabości („ciągnie ich ziemia”).

   Musisz tylko ujrzeć nieskończoną Dobroć Boga Ojca i za wszystko dziękować. Często w chwili spełnienia dziękuję z krzykiem w duszy: „Pan jest dobry”. Tak, bo wielu nie ma żony...innych żony nie chcą, a wiele małżeństw jest rozdzielonych.

   Z radością idę na Mszę św. Przechodzi zmęczony kanonik, a ja wołam za niego do Boga z prośbą o światło wiary. Dzisiaj Filip (Dz 8), który widział cuda...głosił Chrystusa. On sam je czynił (złe duchy wychodziły z opętanych, sparaliżowani i chromi byli uzdrawiani, itd.).

   Apostoł Piotr (1P3) zalecił, aby być gotowymi do bronienia wiary przed oczerniającymi. „Lepiej bowiem - jeżeli taka wola Boża - cierpieć dobrze czyniąc, aniżeli czyniąc źle”.

    Pan Jezus w Ew (J14, 15-21) obiecał zesłanie Ducha Świętego. Ja dzięki Jego mocy zapisywałem to wszystko dla Ciebie („tłukłem na maszynie”)...nawet nie wiem jak to wytrzymała żona.

    W filmie o Biblii archeolog szukał prawdy dotyczącej Grobu Pańskiego. Znalazł szczelinę w skale...nawet można włożyć w nią rękę. Zobacz do czego sprowadza się łaskę wiary z bezmiarem cudów. „Badacze” szukają niejasności i wywołują zwątpienie. Ten przestał wierzyć...szkoda, że za Panem Jezusem nie chodziła telewizja!

                                                                                                                     APeeL