Córka postanowiła być na codziennej Mszy św. i nie wykonuje tego. Żona posłuchała natchnienia, aby zrealizować to za nią. Właśnie zerwał ją budzik...ziąb i deszcz, a ona z pełną pokorą wykonuje Boże zaproszenie. Przy okazji napływa do mnie: „zobacz wyrzeczenie żony!” Zważ jak Bóg zamienia zło w dobro...
Wstałem, płynie modlitwa przed przebłagalna „za oziębłych”. Ruszam do pracy po urlopie z pragnieniem skupienia oraz czystości (nie chcę podarunków plamiących biały fartuch). Kilka babć próbuje płacić, ale nigdy nie szarpią się, a jedna z nich prawie płacze (może miała oddać mi ostatni grosz?).
Przykrość, ponieważ umiera moja wieloletnia sprzątaczka trzymana w zakłamaniu, bo chce żyć i boi się śmierci. Mam trafić do niej i na osobności powiedzieć jej w Imieniu Jezusa: „córko moja Ja jestem z tobą i czekam na ciebie...nie bój się, wołaj do Mnie...przygotowuj się do naszego spotkania (Sakrament Pojednania). Pragnę twojej ufności!”
Większość śmiertelnie chorych zachowuje się podobnie w obliczu śmierci, a działanie demona (straszenie śmiercią) przynosi skutek! Jezus zostaje odsunięty wówczas na dalszy plan!
- Jak ma pani na imię?
- Maria…
- To najpiękniejsze imię świata!
Nie wiem w jakim celu ta pani przyszła do mnie, ale płynie od niej energia, która daje siłę. Wiele moich zdarzeń nie jest przypadkowych. Jak się okaże jest poszukującą duchowości, ale poprzez uzdrawiaczy, poprawiaczy energii, różdżkarzy oraz posługujących się wahadełkiem. Sam pragnę opanować tą umiejętność umiejętność, co się stanie, ale nie wolno używać tej metody do „czarów”.
Mówię jej, że ludzie jadą przez całą Polskę, aby stracić pieniądze u szarlatana, a mało wierzących zgłasza się po darmową pomoc do Jezusa. O tę pomoc trzeba prosić w każdej sytuacji np.; podczas zmywania podłogi!
Ja doszedłem do Pana dzięki modlitwom pacjentek i żony, a ona tkwi w poszukiwaniach i wpadła na manowce. Dziwne, bo dzisiaj, gdy to przepisuje (04.04.2021) mam intencję: „za poszukujących Zbawiciela, nie tam, gdzie trzeba” (modlitwa wypadła także za nią, a nie wiem czy jeszcze żyje)..
- Jeżeli pani odnajdzie Jezusa nic już pani nie będzie szukała!
Tak piękny dzień, zbliża się ósma godzina ciężkiego dnia, a szarpie się ze mną młoda emerytka (wciskając koniak). „Jezu mój, Jezu jakże jest mi smutno”.
Napłynęło natchnienie, aby „przekazywać Panu Jezusowi każdą ciężką pracę...wówczas otrzymasz za to odpocznienie!” Pomyślałem o pozytywnym handlu, ale dzisiaj (04.04.2021) to jest "uświęcenie cierpienia".
Wówczas tłumaczyłem to sobie na relacji: ja i syn. Jeżeli wywiązuje się dobrze ze swoich obowiązków otrzymuje nagrody, ale nie wie, że płyną ode mnie.
Jednak w relacja ja i Pan Jezus chodzi o świadomą łączność z ofiarowywaniem wszystkich cierpień, a takze całego dnia. Pan Jezus działa z niezwykłą delikatnością, a otrzymane dobro musimy zauważyć i rozgłaszać (świadectwo wiary).
Ludzie normalni (ziemianie) uważają, że wszystko jest wynikiem ich zapobiegliwości. To zaślepienie sprawia pychę aż do odrzucenia Boga (samowystarczalność). Jakże odwrócona jest konstrukcja naszych światów! Jeżeli ktoś postępuje wg praw Bożych to jest dziwakiem, chorym, pukniętym, fanatykiem i dziwakiem!
Wracam do domu z pochyloną głową, ale z sercem zalanym radością. Zarazem napływał smutek i tęsknota za Jezusem: „Jezu mój, Jezu...to dla Ciebie!"
Pragnę ciszy, uciekam od dyskutujących, bo „dusza gadatliwa nie wejdzie do Królestwa Niebieskiego”...to zarazem jest realizacja prośby o skupienie. Więcej zrobisz dla Jezusa poważną pracą, cichością, milczeniem niż tłumaczeniem spraw Bożych. Trzeba wyczuć chwilkę sposobną. Bardzo rzadko zdarza się dusza bliska sercu.
Nagle zobaczyłem siebie jako apostoła, zbliża się północ, a my dyskutujemy o powoływaniu świętych: muszą dokonać cudu po śmierci. Czy pisma Faustynki nie tworzą cuda w mojej duszy, w duszy żony i innych?
W myślach jestem na kongresie lekarzy, gdzie wskazuję - jako lekarz ciała i duszy - na błąd, że śmiertelnie choremu nie wolno odebrać nadziei! Jakiej nadziei, przecież katolik jest człowiekiem nadziei, ale na życie wieczne!
APeeL