Tuż po obudzeniu pojawiła się osoba Jana Pawła II oraz naród żydowski: dlaczego nie wracają do Boga? Przecież wszystko jest wyłożone! Nawet komputer odpowie po wpisaniu: co miało się zdarzyć, że Pan Jezus jest Zbawicielem!
Na ten czas wzrok zatrzymała książka Tomasz Manna „Józef i jego bracia”...tam jest opis wędrówki narodu wybranego przez Boga. Wychodzę do garażu i płaczę z wołaniem: „Tato! Tato!! Tatusiu!!"...do mojego Prawdziwego Ojca.
Zaczynam różaniec Pana Jezusa: „Ojcze mój, który Jesteś w Niebie”, a podczas tych słów wzrok zatrzymał utykający pies, który biegł za gospodarzem na targ.
Zobacz jego wierność, a przecież przegonią go, a zarazem bezduszność pana, któremu służył całe życie. Już wiem, że jest to znak wierności...wierności do końca życia („duchowość zdarzenia”), a zarazem intencja modlitewna tego dnia.
Serce i duszę zalała tęsknota za Bogiem Ojcem z pragnieniem samotności...nie wyrazisz tego żadnym słowem. Dzisiaj jestem w przychodni sam, ale jest mało ludzi. Spokojnie wyskoczyłem i załatwiłem sprawę zęba: jakże pomagają z Nieba!
W południe płynie „Anioł Pański” oraz chęć odmawiania mojej modlitwy, ale demon podrzucił mi sprzątanie, oraz prace na działce. Później napłynie obraz św. Andrzeja Boboli, który został zamęczony w bestialski sposób...wierny Bogu do końca!
Zarazem napłynęło zwątpienie (straszna broń szatana), że mogę nie iść do kościoła, bo mam migrenę i potrzebna jest chwilka (wymówka). Demon dba o nas w takich momentach, a wymówek jest nieskończony repertuar.
Łzy zalały oczy podczas czytania (Dz 20, 28-38): św. Paweł odchodził z Efezu z ostrzeżeniem, ze „po moim odejściu wejdą między was wilki drapieżne (…) Także spośród was samych powstaną ludzie, którzy głosić będą przewrotne nauki, aby pociągnąć za sobą uczniów”.
Po tych słowach upadł na kolana i modlił się razem ze wszystkimi. Wtedy wszyscy wybuchnęli wielkim płaczem. Na ten czas psalmista wołał w Ps 68: „Śpiewajcie Bogu wszystkie ludy ziemi (…) On sam swojemu ludowi daje potęgę i siłę.
Niech będzie Bóg błogosławiony”.
Natomiast Pan Jezus w Ew (J 17) podczas Ostatniej Wieczerzy zawołał: „Ojcze święty, zachowaj ich w Twoim imieniu, które Mi dałeś, aby tak jak My stanowili jedno. (…) Jak Ty Mnie posłałeś na świat, tak i Ja ich na świat posłałem”.
Dzisiaj poszczę w intencji pokoju na świecie, a właśnie trafię na relację misjonarza, którzy przebywał w krajach objętych wojnami. Nie odpowiedział na natarczywe pytanie: dlaczego tacy się nie boją?, że Bóg Ojciec jest z nami...
W ręku znajdzie się artykuł „Księże Jerzy, Twój Testament wypełnimy” („Gazeta polska”) ze wspomnieniami osobistej lekarki ks. Jerzego Popiełuszki dr Barbary Jarmużyńskiej – Janiszewskiej, która przekazała, ze: „Szukał zawsze kontaktu z potrzebującymi”...
Natomiast 30 kwietnia 1994 r. napisałem do Katolickiego Stowarzyszenia Filmowego im. św. M. M. Kolbego, gdzie przygotowywano film o świętym: „Życie, działalność i dzieło św. M. M. Kolbego”. Tam wskazałem na przykłady kontaktu z o. Kolbe.
Niewierzący lub teolog pomyśli o cudach, a jest to tzw. „duchowość zdarzeń”. Bez mojej łaski nie zauważysz tego. W piśmie zaleciłem, aby film zakończyła się słowami do Boga Ojca, które Pan Jezus kazał powtórzyć Vassuli Ryden:
"Niech Pan i Bóg Wszechmogący będzie błogosławiony.
Niech Jego Królestwo panuje w Wiecznej Chwale.
Niech Jego Święte Imię będzie uwielbione.
Niech Jego Słowo wniknie do wszystkich serc i niech w nich spocznie. Amen”.
APeeL