Padłem na kolana wołając: "Ojcze! Dziękuję ci za rodzinę, dom, za to miejsce na ziemi i za wszystko, co otrzymałem z Twojej łaski!"

  W "Drodze do Chrystusa" trafiłem na słowa o szatanie, który zawsze chce nas pozbawić "iskierki nadziei"...w tym jest niezmordowany! Przypomniała się rozmowa z synem, który zapytał: czy przy moim świetle zostałbym kapłanem? To jest oczywiste odpowiedziałem, nawet napłynął rok mojej czystości w okresie pokwitania. 

  Teraz czytam artykuł o Annie Frank, gdzie nie było opisu jej doznań duchowych...jakże brak jest świadectw wiary wskazujących na życie wieczne! Jestem pewien, że mam opisywać własne przeżycia...dla innych, ku chwale Boga Ojca! 

  Tuż po przebudzeniu czułem się chory i smutny, a  pustka zalewała duszę...z powodu upadku, a to zrywa łączność z Panem Jezusem. Nagle z nieba w serce wlano chęć do pracy, a na pocieszenie popłynie piękna muzyka, co będzie powtarzane w ciągu dnia.

    W takich momentach pojawia się pragnienie uciekania do Matki Bożej...tak jak u dzieci. Każda matka  wówczas przytuli  i pocieszy. Ona zna nasze słabości oraz  moc szatana...

- Proszę przekazać wszystkie cierpienia Matce Bożej...powiedziałem do starszej otyłej pacjentki, która płakała.

- Podobnemu wiekowo, którego matka powiesiła się (wstyd, ponieważ jego brat jest w zakonie) wskazałem na zasadzki demonów.

  Dzisiaj mam dzień postu w intencji pokoju w b. Jugosławii i na złość szatanowi dodatkowo nie piję kawy. Przed dyżurem w telewizji trafiłem na ofiary poprzedniego systemu...skazane na śmierć.

   Wrócił wczorajszy reportaż "Moment", gdzie o życiu i śmierci w obozie decydowały sekundy (słowo, oszukanie, prośba). Wzrok zatrzymała także książka "Za 5 godzin ujrzę Pana Jezusa" (Jacques Fesch)...relacja z celi śmierci.

   Natomiast po wejściu do pogotowia trafiłem na relację z zamachu na Jana Pawła II. Napłynął też obraz takiego skazańca: Pana Jezusa...na szczycie tej piramidy zbrodni. To sprawiło odczyt dzisiejszej intencji.

    W pokoju lekarza dyżurnego padłem na kolana i odmówiłem koronkę do Miłosierdzia Bożego. Jakby na znak wezwano do badania aresztanta, a po chwilce zacząłem moją modlitwę, która będzie trwała dwie godziny. W tym czasie krążyliśmy karetką, dobrze, że trafiłem na zespół małomówny. Chwilami odczuwałem wielką pewność naszego dalszego istnienia.

    Podczas modlitwy przy zawołaniu: "Odnalezienie Pana Jezusa w świątyni" zatrzymaliśmy się blisko kościoła (nabieranie benzyny). Później przy słowach: "Pan Jezus podniesiony na krzyżu" przejeżdżaliśmy obok krzyża.

    W tym czasie Podczas miałem łzy w oczach, a to była zarazem radość z poczucia obecności Boga Ojca. To wszystko było niby przypadkowe, ale w tym czasie wyszło słońce, które sprawiło radość w sercu.

    To chwilki, bo już pędzimy do chłopczyka po urazie głowy. Jakże kruche jest nasze ciało, a większość pokłada ufność w tym życiu. Wczorajszy upadek sprawdził moje upokorzenie z wielkim pragnieniem modlitwy.

   Dzisiaj piję tylko wodę, a największą pokusą było spróbowanie kawałka pachnącego chleba. Dodatkowo szatan kusił, że "dzisiaj mam dyżur i mogę jeść" (dla zmyłki podsuwał to w pierwszej osobie). Zawsze dba o mnie, a wczoraj nie przeszkadzał w drinkowaniu.

    Płynie informacja, że Jugosławia kupi każdą ilość trumien, a wzrok zatrzymało zdjęcie z Powstania w Getcie. To był przykład niewinnie skazanych na śmierć... 

    W tamtym czasie odmawiałem cały różaniec, właśnie wypadła część radosna i wyjazd do  porodu. Serce przeniknęło uczucie, że Pan Jezus urodził się dla pokoju...ten pokój właśnie przenikał moje serce, a dodatkowo wołałem o pokój w Jugosławii.

    Po drodze wstąpiłem do pacjenta z kolkę nerkową, gdzie trafiłem na wieki i piękny obraz Pana Jezusa w wieku 8-10 lat z kulą ziemską i krzyżem. Błyskawicznie podaliśmy zastrzyk i dalej transportowaliśmy poród. Napłynęło poczucie naszego wygnania z obrazami usuwanych z Izraela...tak jak u nas na ziemiach odzyskanych. Pokazuje to nasz pobyt tutaj po utracie Królestwa Bożego z wygnaniem na swoje ("czyńcie sobie ziemię poddaną").

   Jeszcze wybuch z gwałtownym pożarem pomieszczeń sekty religijnej w USA (zginęło 87 osób...w tym 5 kobiet w ciąży i 17 dzieci). Jakiś fanatyk, zbrodniarz spowodował śmierć niewinnych...

   Na zakończenie modlitw w sekundowym śnie pojawił się medalik z krzyżykiem, a z radia popłynie pieśń "Eli, Eli lama sabachtani". Padłem na kolana i w ciemności  wołałem: "Dziękuję Ci Ojcze! Dziękuję Ci za Pana Jezusa. Dziękuję ci za Matkę! Dziękuję za wszystko"...

                                                                                                                     APeeL