Podczas wyjścia do do przychodni...w zimnie i mgle z bólu zawołałem:"Tato! Tato!" W oczach zakręciły się łzy, a tęskna miłość falami zalewała serce, które jest zbyt słabe do tak wielkich uniesień duchowych. 

    Mojego stanu nie można przekazać, tak jak poczucia macierzyństwa mężczyźnie. Zresztą jak miałaby to przekazać kobieta? Bardzo przykry jest konflikt uniesienia duchowego ze światem (nawet kłanianiem się), a tu nawał chorych, ale dzisiaj nie ma już wczorajszego pokoju.

   Na szczycie przyjęć o 12:30 przebywali pacjenci, którzy powodowali demoniczne zamieszanie, a ja potrafię to odróżnić. W pewnym momencie w gabinecie były cztery osoby...

- babciu pomyliły się recepty, wszystkie miała i były prawidłowe

- zgłoszono zgon (zmarł dziadek w wielodzietnej rodzinie)

- przybył pacjent z zawałem, który powinien wezwać karetkę "R"

-  dużo było poddenerwowany i pytających.

   Na Mszy św. kapłan będzie mówił o Królestwie Bożym i naszym pragnieniu powrotu po powołaniu przez Boga. Natomiast Pan Jezus wskażę na drogę, którą można powrócić: jest to pełnienie Woli Boga Ojca!

Prorok Izajasz zawoła (Iz 26-1-6): "Otwórzcie bramy! Niech wejdzie naród sprawiedliwy, dochowujący wierności (...) Złóżcie nadzieję w Panu na zawsze, bo Pan jest wiekuistą Skałą!" To wciąż jest aktualne...

Psalmista dodał w Ps 118: "Lepiej się uciec do Pana,
niż pokładać ufność w człowieku (w książętach). Naprawdę trzeba wzywać Boga, który jest przy każdym z nas (Iz 55, 6)...sprawdź to, a będziesz wiedział!

Pan Jezus upomina swoich uczniów (Mt 7,21.24-27): "Nie każdy, który Mi mówi: Panie, Panie!, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie". To jest moja wielka łaska: odczytywania tej Woli.

    Po Eucharystii...w zjednaniu duszy z Bogiem milknie ciało (dosłownie); trzeba zamknąć oczy, człowiek pragnie „śmierci” czyli powrotu do Ojczyzny Niebieskiej. Te doznania są nieprzekazywalne (namiastką jest zwielokrotniona pierwsza miłość).

    W nadbrzuszu trwało ciepło, a Miłość Boża sprawia, że najgorszego wroga przytulisz…to urywek z moich przeżyć. To działanie podobne do używek (np. alkoholu), ale różnice są zasadnicze, ponieważ Komunia św. działa w duszy, której odpowiednikiem jest serce. Ekstaza trwa różnie długo, ale nigdy nie kończy się złym poczuciem, a alkohol sprawia różne cierpienia (niedosyt lub nadmiar).

    Na ten czas s. Faustyna pisze podobnie: „pisząc używam zmysłów, a tam w tym zjednoczeniu zmysły nie działają (...) nie da językiem to wyrazić (...) muszę zamilknąć, bo to, co dusza przeżywa nie umiem tego opisać”.

   Po takich przeżyciach demon poróżnił mnie z żoną, która chce zatrzymać mnie w szerzeniu Dobrej Nowiny, a to jest moje ostateczne powołaniowe. Jeżeli otrzymasz moją łaskę będziesz chciał krzyczeć na cały świat. 

    Nie jest lekko prorokom we własnym kraju, a szczególnie pragnących pełnienia Woli Boga Ojca z powrotem do Królestwa Bożego...na ich szczycie są męczennicy. Właśnie w tym momencie znalazł się przy mnie Belzebub, który podsunął "dobre" rady:

- na złość żonie, jutro (pierwszy piątek) nie pójdę do kościoła!

- Bestia wie, że w każdy piątek pracuję od 8.00 - 18.00!

- "możesz wyskoczyć na Mszę św. w przerwie", a często nie mogę wyjść do WC.

- właśnie w przerwie od 13-14.00 będzie szczyt nawału chorych!

    Rano wstaliśmy normalnie i pojechaliśmy na Msze św. o 6.30. Wyobraź sobie taki atak na właśnie nawróconego...często odwracają się od wiary! 

                                                                                                            APeeL