Trafiłem na Mszę św. o 6.30, ale kapłan zaspał (zastąpił go proboszcz). Moje serce zalała demoniczna słabość, złość na chorych i świat, niechęć do pracy w przychodni z pomaganiem potrzebującym. Zapamiętaj, że takich myśli nigdy nie podsunie Bóg Ojciec, ale zawsze wzmocni podczas nawału pracy, abyś nikomu nie odmówił! Na szczycie tego ataku miałem wyjść z kościoła.

   Dzisiaj, gdy to przepisuję (listopad 2021) stwierdzę, że Szatan nie ma zakazu Boga do wchodzenie w to miejsce święte. W odwrotności do naszego myślenia atakuje szczególnie w świątyni Boga Objawionego na ziemi i to na mających łaskę wiary...szczególnie kapłanów!

   Przed wyjściem zatrzymało mnie "spojrzenie" (zatrzymanie wzroku) Stacji: Pan Jezus przyjmujący krzyż, figura św. Józefa z Dzieciątkiem oraz Pan Jezus Miłosierny!

    W Słowie będzie relacja z wędrówki ludu wybranego w kierunku Morza Czerwonego (Lb 21,4-9). Izraelici zaczęli się buntować ściągając na siebie dodatkowe kary (kąsanie przez węże).

    Natomiast Pan Jezus (Ew. J 8,21-30) powiedział do faryzeuszów okrutną prawdę: "Wy jesteście z niskości, a Ja jestem z wysoka. Wy jesteście z tego świata, Ja nie jestem z tego świata. Powiedziałem wam, że pomrzecie w grzechach swoich. (...) Gdy wywyższycie Syna Człowieczego, wtedy poznacie, że Ja jestem i że Ja nic od siebie nie czynię, ale że to mówię, czego Mnie Ojciec nauczył".

    Eucharystia pękła na pół, co oznaczało zapowiedź cierpienia w którym Pan Jezus będzie ze mną ("My"). W kilka minut moje serce zostało całkowicie odmienione: wróciła chęć do pracy z pragnieniem niesienia pomocy, ponieważ wiele jest ludzkich krzywd. Ci, którym pomożesz bezinteresownie rozgłaszają to i w ten sposób przybywają inni. Całkowicie zmaltretowany padłem w kilkugodzinny sen i tak wróciłem do życia.

    Wyjaśniło się zatrzymanie wzroku na stacji, gdzie św. Weronika ocierała Twarz Pana Jezusa. Podczas podchodzenia do Komunii św. właśnie "patrzyła"! Tak jest, bo Pan Jezus wspiera mnie w pracy, a ja ocieram Jego Twarz w mojej Ostatniej Miłości! Łzy zalały oczy!

   W powrocie pragnienia pomagania, pocieszania i dawania - ze łzami w oczach - zawołałem: "Jezu! Jezu! Tak chciałbym wykrzyczeć moją miłość do Ciebie i wynagrodzić wszystkie krzywdy, których dokonałem w moim życiu"! Dziwne, bo kapłan właśnie będzie mówiło potrzebie wyrównywania krzywd!

    Poprosiłem Mateczkę Najświętszą z Lewiczyna, aby pomagała mi w tym działaniu, bo:

- nie podziękowałem panu, który namalował i podarował mi piękny obraz Matki Bożej Pokoju z Medziugorie

- tej, która kupiła mi zamówione organki, a ja jej nie zapłaciłem!

- tym, którzy postawili krzyż pozwolony na trasę E7, a ja ich za to nie wynagrodziłem!

   W przychodni był bałagan, kłótnie, pomogłem wielu, wypisałem wniosek na rentę (długo schodzi, bo trzeba wszystko ułożyć i wydrukować na maszynie).

   W telewizji pokazano Wałęsę obrzuconego kulkami śnieżnymi oraz wygwizdanego. Pokażą też reportaż z kościoła św. Jacka w Słupsku, gdzie byłem w śnie przed tygodniem i widziałem tłum wiernych przed świątynią. Chodziło o zdjęcie MB Pokoju z "zabytku" (SLD tak określa katedrę!).

    W bólu zawołałem: "Boże mój! Spraw, aby się przebudzili. Nawet Twoi słudzy czasami zasypiają". Na ten czas trafię na rozłożone w ławkach kościelnych pieśni i Ps 62 ze słowami o pogrążonych w śnie.

    Dobrze, że byłem na Mszy św. porannej, bo wnuczek u nas szalał, biegał i walił w bębny, a mnie przed wyżem złapała migrena. A ty powiesz: jaka jest różnica bycia na Mszy św. porannej lub wieczornej?

                                                                                                      APeeL