Zaczynam dyżur w pogotowiu, a kolega nie zwolnił mojego pokoju (był na wyjeździe) i prosił, abym zajął drugi, a tutaj mam wszystko (nawet małą maszynę do pisania). Dodatkowo sam mam wyjazd do dziadka, który wypił za dużo i zjadł za mało...wywrócił się na rowerze. Podczas badania powiedział, że jest kłopotantem zamiast kombatantem (narobił kłopotów sobie i córce oraz nam).

   Przypomniało sie "zatrzymanie" wzroku na dużym wizerunku Judy Tadeusza - patrona spraw beznadziejnych. W "Poemacie Boga - Człowieka" uczniowie Jezusa i pasterze chcieli uwolnić uwięzionego przez Heroda św. Jana Chrzciciela. Wróciła też sprawa uwięzienia Polaka, mistrza szermierki w więzieniu tureckim. Jeszcze dysortografia premiera J. Kaczyńskiego: "obiat, uprzejmnie".

   Wielkie kłopoty sprawiają "śmieciarze"...jeden zawalił całe mieszkanie świństwem i nie można tego pokonać. W naszej miejscowości podobnie czynił były komendant policji! Smród, karaluchy, bezsilność sąsiadów...coś strasznego! 

   W kościele zdjęto obraz "Jezu ufam Tobie", a ja zauważyłem, że niszczą go korniki...dałem środek aerozolu. Podczas podchodzenia do Eucharystii popłakałem się z wołaniem o "zamknięcie moich ust", ponieważ pragnę powagi i milczenia.

   Nie mogłem wyjść z kościoła, serce zalał pokój, a usta słodycz. Pożegnały mnie gołębie - znak zapowiadanego pokoju, a pod blokiem pies łasił się prosząc o jedzenie.

   Teraz zaczyna się "młyn w przychodni" od wyjazdu do stwierdzenia zgonu. Oprócz nawału chorych nie mogę włączyć klimatyzacji, nie piszą długopisy, nękają telefony, wpadają pacjenci z różnymi prośbami...idzie jak po grudzie! Właśnie "patrzy" reklama: "masz problemy"?

   Przepływa cały świat: pożar na podwodnym okręcie atomowy, zmarły ojciec kierowcy karetki, który śpiewał całe noce...zapił się na śmierć. Na ten czas zgrywny sanitariusz stwierdzi, że na nagrobku będzie miał napisane: "zajebany na śmierć".

   Jeszcze lustracja Zyty Gilowskiej, terroryści, ścieki, zatrucie środowiska, kłopoty ze sprzedażą produkcji, wdowieństwo, biada i budowa domu, brak na leki, umierający na raka w domu, psychoza starcza z terroryzowaniem rodziny, nachalnie zakochany. To cierpienie nie ma końca. Tuż przed zakończeniem przyjęć badam moją babcię, która leczyła gardło, a to rwa kulszowa.

   Teraz mam ukazane kłopoty pierwszego polskiego rządu. "Boże! Boże mój". Dyżur jak nigdy spokojny, ale w środku nocy mamy poród, a jakby na znak krążymy koło domku z piękną figurą Matki Bożej.

   Nagle zrywa się straszna ulewa, która towarzyszyła nam do szpitala. W tym czasie odmówiłem całą moją modlitwę. Popłakałem się, bo w tym deszczu ludzie błagali o zabranie, machając parasolami, ale z całego ciągu pojazdów nikt się nie zatrzymał.

   Rozumiem ich cierpienie, bo tak właśnie stałem za Krakowem!am byłem w takiej sytuacji za Krakowem. Jakie natchnienie otrzymał jeden z kierowców, aby mnie zabrać?

    W tym czasie napływały ofiary nałogów i ich rodziny! Jeszcze całe masy udręczonych obawą o zdrowie (hipochondryków), oczekujących na operacje, wyroki, a także pacjentka z zaburzeniem poczucia smaku (wyobraź sobie, że nie czujesz, co spożywasz).

   Dodatkowo musiałem poratować kolegę, który ma dyżur w pogotowiu, a musi jechać na szkolenie...dało się, ale jego kłopoty spadły na mnie! Cóż to oznacza wobec ofiar powodzi, pożarów i klęsk żywiołowych, a nawet przegranych na giełdach, w kasynach, tracących konia, krowę (jeden z tego powodu powiesił się), okradzionych lub nagłego zgonu małżonki lub małżonka!

   Trafię na relację w TVP 3...na działkach zmarł bezdomny, a jego towarzysze niedoli wymienili nazwisko żyjącego (powiedzmy twoje); tracisz ubezpieczenie, możliwość korzystania z bankomatu, prawo jazdy, dowód, mieszkanie...odwracasz wszystko! Marnujesz czas, pieniądze i zdrowie. Nigdy nie będziesz pewny, że przejedziesz przez granicę! Proś o Opatrzność Bożą i zauważ pomoc z podziękowaniem...

                                                                                                             APeeL