Trwa dyżur w pogotowiu. O północy wróciłem od pacjenta z napadem astmy. Podczas zaśnięcia trwały koszmary senne związane z pokazaniem różnych alkoholików z osobistym pragnieniem napicia się alkoholu.
W przychodni przywitał mnie „czarny dzień”. Właśnie zmarła „święta" babcia...ta, która nie mogła umrzeć, a tej nocy obudziła się, usiadła i poprosiła o oranżadę, wypiła i zmarła. Takie nagłe przejaśnienie jest częste u śmiertelnie chorych. O taką śmierć dla niej poprosiłem Pana Jezusa.
Trwał napór ludzi, a dzisiaj trafiają się sami mocni, co nie ustępują innym, spieszący się. Tacy ludzie emanują złą energię, którą odbieram. Wówczas mam ucisk w nadbrzuszu, a to sprawia rozproszenia i pracę w niepokoju, a nawet złości (odwrotność działania Ducha Świętego przynoszącego pokój).
Przyniesiono ryby, poprosiłem, aby przybył ktoś z kim się podzielę. Tak się stało, bo weszła inwalidka, która nigdy nie narzeka, zawsze jest pogodna i cieszy się kątem...traktuje to jako dobrodziejstwo i jeszcze pomaga rodzinie na wsi.
Bardzo musiałem ją prosić, aby przyjęła ten podarunek, bo mam już podobne w domu. „Proszę nie płacić i nie krępować się”. Najśmieszniejsze było to, że po niej niespodziewanie wrócił ten, który ofiarował mi te ryby – na pewno poznał swoją siatkę! Może pomyślał, że je sprzedałem?
Dalej mam dyżur w pogotowiu, gdzie padłem nieżywy. Lekarze często umierają z przepracowania. Stała się cisza, kawa, a z radia popłyną piękne słowa o Eucharystii: „Chleb uświęcony...Życiodajna Hostia”. Sam w tym czasie zawołałem: „Spraw Jezu, abym otworzył się cały na Ciebie i na Twoją Wolę”.
Z DTV popłyną dwa obrazy: wojska nad Zatoką Perską i pomoc charytatywna z RFN dla dzieci w szpitalach radzieckich. Łzy zakręciły się w oczach.
Na ten czas babcia prawie umiera z powodu duszności sercowej. W tym czasie usłyszałem chrapanie za piecykiem, gdzie spał piesek z otwartymi oczami i głową przy głowie kota. Teraz oglądam piękny film o upośledzonych, którzy prowadzą normalne życie...w tym religijne. Jak wielki jest ich rozrzut...
APeeL