Niepokalanego Serca 

Najświętszej Maryi Panny

     Proszę cię nic nie planuj, bo nie znasz dnia ani godziny. Powiem więcej: nie wiesz nawet, co stanie się za chwilkę. Tak właśnie będzie dzisiaj, bo przed Mszą św. o 7.15 kapłan poprosił mnie o zabezpieczenie pielgrzymki rowerowej (20 km) dzieci i młodzieży do Sanktuarium MB Pocieszenia Strapionych w Lewiczynie. Nawalił towarzyszący pielgrzymce (trzeba mieć przyczepę na zepsute rowery i itd.).

    Doznałem szoku, bo po Mszy św. z nabożeństwem do Serca Pana Jezusa planowaliśmy śniadanie...ponadto dzisiaj jest masakryczny upał (można nagle umrzeć z przegrzania). Ja taką eskapadę odwołałbym dla bezpieczeństwa swojego i podopiecznych. 

   Po krótkiej jeździe zorientowałem się, że czwórka dzieci musi wrócić, zawiadomiliśmy rodziny, a jedną dziewczynkę wziąłem do samochodu (rower wcisnęliśmy na tylne siedzenie).

   Naprawdę można narobić sobie kłopotów. Zaskoczony poprosiłem Boga o ochronę, a wszystkich oddałem Matce Bożej, aby okryła ich swoim płaszczem. Po czasie ujrzałem, że jest to także moja pielgrzymka, bo w tym upale musiałem jechać na światłach ostrzegawczych jako zamykający kolumnę.

    W tym Sanktuarium ostatecznie wróciłem do Boga, co jest w świadectwach...

1.  Za pragnących spowiedzi (18.07.1988)

2.  Za powracających do Boga Ojca (15.08.1988).

    Na Mszy św. o 11.00 w Ewangelii będzie zapis zagubienia się 11-letniego Pana Jezusa w Świątyni Jerozolimskiej. Kto z ludzi miał takie zdarzenie może zrozumieć to cierpienie Św. Rodziców...

 

                                       Pan Jezus w Światyni Jerozolimskiej

 

  Zobacz moje zadziwienie, ponieważ chciałem zrobić zapiski dzisiejszych przeżyć, a karteczka była pociętą stroną zapisu na maszynie z 21.05.2005 z moimi słowami, które pasują tutaj...
   "Pan Bóg mówi do nas przez wszystko, ale my opieramy się na swoim rozumie. Nie ma czegoś w Dobrej Nowinie to traktujemy to jako świętość (np. brak wzmianki o duszy). Właśnie z półki "spojrzał" gruby tom"Braci Karamazow"Fiodora Dostojewskiego,gdzie trafiam na fragment dotyczący wspierania potrzebujących ze słowami obdarowanego:

-  nie wart jestem dobrodziejstw pani, a ja przyjmuję do do siebie w sensie obdarowywania mnie przez Matkę Bożą.

nędzny śmieć jestem (...)

-  lepiej by pani zaopiekowała się kimś potrzebniejszym ode mnie.

    Nie mogłem czytać dalej, ponieważ popłakałem się. To były sekundowe błyski...nawet teraz nie mogę pisać, ponieważ łzy zalewają oczy. "Mateczko Najświętsza! Matko Zbawiciela, który otworzył Niebo...tylu jest naprawdę potrzebujących, a ja mam wszystko i jeszcze więcej, ponieważ wiem, że Jesteś, Matko!"

    Obdarowująca, która wspierała Polaków w straszliwej biedzie odpowiedziała, że "każdy jest potrzebny (...) i czy można wiedzieć kto potrzebniejszy"?

   Nie dziwią słowa Jana Pawła II (ze starej taśmy) o macierzyńskiej Obecności Matki Zbawiciela,Jej Macierzyńskiej Trosce (...) o każdego człowieka,który żyje na tej ziemi (...) pracuje (...) zmaga się z sobą (...) przyzwyczaili się Polacy (...) mówić o wszystkim swojej Matce, która jest obecna dla wszystkich i dla każdego!"

   Po Eucharystii zamówiłem modlitwę u proboszcza (Msza św. o 18.00 w każdą sobotę), gdzie przyjedziemy z żona. Wracaliśmy ponownie jadąc 10-12 km/godzinę, a pod naszą świątynią przywitały nas oklaskami matki tych dzielnych dzieci.

    Kapłan, który organizował wszystko chciał umówić się ze mną na podobną pielgrzymkę do innej miejscowości...za rok! Odpowiedziałem, że żyję tylko daną chwilką (był tego świadkiem)...dodając, że jego mogą przenieść do innej parafii, a mnie do Królestwa Bożego!

                                                                                                                        APeeL