Od rana śpiewałem: "Idzie mój Pan. Idzie mój Pan", ale bałem się powiedzieć żonie, że na w pogotowiu będę miał dyżur na karetce "R"...wbrew mojej woli ("chłopiec na posyłki"). Z tego powodu pod kościołem poprosiłem o pomoc świętego Michała Archanioła. 

    Przecież nie jestem przeszkolony, a do tego anestezjologiem - to zagraża życiu innych i jest niebezpieczne także dla mnie. Co odpowiesz prokuratorowi na pytanie: dlaczego zgodził się pan na to?

    Ja bardziej czuję się ratownikiem duchowym, bo ludzie pragną wody zwykłej, a nie wody życia. Przepłynęło powiedzenie: "ni pies, ni wydra" oraz obrazy: chrześcijanina - marksisty, św. Jehowy, neokatechumenatu, protestantów oderwanych od papieża (nie ma tam Eucharystii)!

    Od Ołtarza Świętego padną słowa prośby: "Książę Wojska Niebieskiego chroń mnie przed sprawami, które przerastają moje możliwości!" Tak dziś będzie, a nie ujrzysz tego bez łaski wiary i Światła Boga.

    Jakże jestem obdarowany, bardziej niż prorocy, którzy nie doczekali nadejście Zbawiciela! On jest prawdziwym moim wypoczynkiem, a pasuje tutaj litania uwielbienia Jezusa. Popłakałem się w cichości i z powodu tęsknej miłości nie mogłem odezwać się do żony.

    Pan Bóg powiedział przez proroka Jeremiasza (Jr 2,1-3.7-8.12-13): "Ja wprowadziłem was do ziemi urodzajnej, byście spożywali jej owoce i jej zasoby. Weszliście i zbezcześciliście moją ziemię, uczyniliście z mojej posiadłości miejsce pełne odrazy. (..) Uczeni w Piśmie nie uznawali Mnie; pasterze zbuntowali się przeciw Mnie; prorocy głosili wyrocznie na korzyść Baala i chodzili za tymi, którzy nie dają pomocy, (...) podwójne zło popełnił mój naród: opuścili Mnie, źródło żywej wody (..)".

    W przychodni nie było wielu pacjentów, każdemu pragnąłem pomóc, szczególnie ciężko chorym...

- oto niepełnosprawny alkoholik, którego ratuję zastrzykiem  oraz wsparciem finansowym (na leki)

- pocieszam żonę operowanego z powodu raka nerki z prośbą aby przekazała za niego cierpienia zastępcy

- odwiedziłem bardzo "starego człowieka", który tak zawsze mówił o sobie...

    Tam wisiał lep na muchy, a chory mówił, że dzieci mu posprzątały (rozłożyły stary dywan na wizytę lekarską). To psia buda, ale gospodarz jest pogodny, miłośnik gołębi. Właśnie opowiada jak się zalecają: samica daje partnerowi ptasie mleczko, a on chodzi wokół i grucha, współżycie powtarzają.  

Teraz zaczęła się pomoc dla mnie:

- kolega zgodził się na zamianę karetek, bo na "R-ce"płacą więcej

- natenczas ściągnięto lekarza do ambulatorium i ja miałem całą noc spokojną

- wezwana do zgonu dziadka,  odbiłem stratę 

- sanitariusza bolało kolano, poprawiając recepty w aptece pobrałem dla niego lek do wykonana blokady

- postawiłem personelowi lody i kolację.

Było tylko kilka błahych wyjazdów: babcia po omdleniu, chora na dializę i transport dwóch pacjentek do szpitala.

    Na szczęście wyspałem się smacznie, wypiłem kawę i wszystko było na czas. Przy mnie nie pomogli staruszkowi z dwoma kulami, a po drodze zauważyłem dwóch ludzi pchających "Fiacika". To okazało się intencją dzisiejszego dnia o którą wcześniej pytał chirurg, który zna moją łaskę wiary. Dodatkowo zauważyliśmy prostytutki machające do nas przy trasie...oferujące pomoc w męskich zachciankach.

   Piszę to, a właśnie w ręku ma artykuł o standardach postępowania w zdarzeniach naglących: zawał w kopalni, pożar, masowy wypadek, itd. Nawet w ożenku mówiono o roli swata.

    Rano pragnąłem być na Mszy świętej o 7:30, ale właśnie był wyjazd. U chorego który mieszkał na ziemi mojego dziadka, gdzie zmarł był wielki obraz "Jezu ufam Tobie" od sufitu do łóżka. Bardzo lubię domy rodaków, bo po takich chodził Pan Jezus, a lud błogosławił z łodzi!

    Na Mszę świętą trafiłem wieczorem, a to dobrze bo w dzień był upał. Nie wyszły postanowienia: kupiłem wódkę personelowi oraz gadałem jak najęty...

                                                                                                                     APeeL