Wielki Czwartek

    Świta, przeżegnałem się pod kołdrą. Nadal trwa umęczenie, żona wysyła złą energię...przyjęła dzieciątko, ale ze złością! Ja widzę nawet łóżeczko cieszę się...chociaż jestem zdziwiony zmianą planów życiowych. Nawet nadchodzą strachy: "a jak się urodzi z wadami...z zajęczą wargą?"

    Po sekundowym śnie ujrzałem obraz błękitu, a po pewnym czasie żona ma radość, wystąpiła menstruacja. Jak pięknie wszystko czyni Mądrość Boża - ile spraw można przebadać taką przez taką próbę: tutaj gotowość do zabicia własnego dzieciątka.

    "Dobry jest Pan. Dobry jest Pan" śpiewam w duszy. Wszystko zostało odmienione w jednej sekundzie. Smutek i radość, aby nam się nie nudziło. Napłynęło natchnienie: "wejdź do kościoła". Napłynęło pragnienie wędrowania w Wielki Piątek - szukania Jezusa po różnych kościołach dużego miasta". Po załatwieniu swoich spraw wstąpiłem do kościoła i w ciszy podziękowałem za Dobro Pana.

    Teraz wykorzystuję moment i mówię do znajomego: "Stwórca mówi do pana - Tadziu przesunąłem moment twojej śmierci, wrócisz do mnie - pamiętaj o tym! Jezus umarł także za ciebie. Porzuć dla Niego palenie tytoniu - tylko w piątek! Dałem ci usta i co one mówią...czy pochwaliłeś Mnie dzisiaj?"

   Wolny czas biegnie - czy dobrze, że zadzwoniłem do radia w sprawie manipulacji: wykonałem listę biednych (przekaz do Holandii, bo dary rozkradają). Wiem, że miałem to zrobić w Imieniu Jezusa. W drodze do kościoła spotkałem trzech zawodowych żołnierzy (znajomi z pracy w Jednostce Wojskowej). Jeden z nich pracuje "na mojej fali", ale to całkowity ateista. Teraz wykorzystuję swoją moc i modlitwę!

    "Mądrość Boża dała panu rozum...ku pana zgubie - z nim będzie pan błądził po świecie, ale nie będzie można nic zarzucić Przedwiecznemu, bo otrzymał pan zarazem wolną wolę, wybieraj: - tutaj Saddam Husejn i Gorbaczow, a zarazem Jan Paweł II oraz o. Kolbe. Pan zarazem nie wie, że Bóg kocha pana bardziej ode mnie, bo ja już jestem Jego! Nie ma co szukać, niech pan idzie za mną!"

    Nie wolno rozpraszać się przed Św. Hostią - teraz muszę koncentrować się już na początku Mszy św.! Napłynęło natchnienie, aby Eucharystię przyjąć w ich intencji. Lud śpiewa, a ja modlę się za nich i proszę Jezusa o objęcie ich opieką. Powstała więź miłosna, szukając dojścia do kapłana natknąłem się na żonę.

    Pan połączył nas w kościele i teraz razem poszliśmy do Komunii Św.! Minęło 1.5 godziny, a nie chce się wyjść z kościoła. Napełniony miłością i radością pojechałem i zapaliłem lampki na krzyżu. Napływa, że za "te lampki będę jeździł lepszym samochodem".

   Natychmiast odpowiadam: "wiesz Jezu, że robię to z potrzeby serca, a nie dla zapłaty!". Pod drzwiami czekała córka...z niecierpliwości obgryzła wszystkie paznokcie.

     Późno. Przesłuchuję nagraną audycję poetycką: "Tak mi ojczyzny mojej żal" wg wierszy Tadeusza Micińskiego. Jak piękne rzeczy istnieją na świecie - głos główny i pogłosy, głos inny na tle głównego, głos męski i kobiecy oraz chór mówiący szeptem.

"Modlę się po raz ostatni przed czarnym krzyżem nie tyle za ciebie, co za lud mrący.

Polska - bezmierna ruina. Dziś Żyd chałatny mówi - Polak to lichota.

Straszny jest zgon bez zmartwychwstania.

Chwała Bogu na Niebie i dobrym ludziom na ziemi.

To wy Piasty? To wy? Boże osłoń!

I dobrym ludziom na ziem i

wszystkim ludziom cierpiącym za miłość konającym.

Polska..w zamurowanym lochu blask witraży".

Przechodniami jesteśmy na ziemi ojczyzny szukając."

    To wszystko było "rzucone" na smutny podkład muzyczny...och, gdyby autor doczekał tego czasu! Tej Ojczyzny! Zbliża się północ - muszę ułożyć Adorację Nocną i Modlitwę Przebłagalną.

                                                                                                              APeeL