Wczoraj oglądałem film dokumentalny o Syberii, gdzie ewangelizowano, a teraz przed Mszą świętą "spojrzała" święta Głowa Zbawiciela w koronie cierniowej z krwawiącymi ranami! W tym czasie dowiedziałem się, że wczoraj wieczorem został zabity brata Roger ze wspólnoty w Taize! 36-letnia kobieta z Rumunii wbiła nóż w jego słabe i schorowane serce.

    Krzyknąłem tylko: "Jezu mój!", a wzrok zatrzymała rzeźba w drzewie. W duszy popłynęła pieśń: "serce moje weź, niech rozbrzmiewa cześć, serce moje, duszę moją, Panie Jezu weź".

    Trafiłem na Mszę św. poranna, ponieważ dzisiaj pracuję od 10:35 do 18:40! Dziwny dzień, ponieważ przybywali namaszczeni przez Boga: modlący się całe noce, kapłan z badaniami i po leki, a wieczorem będzie wspomnienie z pogrzebu ks. Jerzego Popiełuszki (zamordowanego 3 listopada 1984 r.). Kupię też album o Janie Pawle II.

     Dzisiaj Pan Jezus w Ewangelii przekaże nam informację o Królestwie Bożym (Ewangelia: Mt 20,1-16a) porównując go do winnicy z pracownikami. Właściciel zapłacił najętym tak samo...pierwszym i ostatnim.

     "Gdy więc przyszli pierwsi, myśleli, że więcej dostaną; lecz i oni otrzymali po denarze. Wziąwszy go, szemrali przeciw gospodarzowi, mówiąc: Ci ostatni jedną godzinę pracowali, a zrównałeś ich z nami, którzyśmy znosili ciężar dnia i spiekoty.

    Na to odrzekł jednemu z nich: Przyjacielu, nie czynię ci krzywdy; czy nie o denara umówiłeś się ze mną? Weź, co twoje i odejdź! Chcę też i temu ostatniemu dać tak samo jak tobie. Czy mi nie wolno uczynić ze swoim, co chcę? Czy na to złym okiem patrzysz, że ja jestem dobry? Tak ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi."

     Zarazem pomyślałem o sobie, że jestem takim najętym pracownikiem (zawołanym, wziętym z rynku). Padłem na kolana z płaczem i wołaniem: "Jezu! Przepraszam Cię za moje ciało, wciąż upadam. Przecież trzeba nad sobą panować...tak jak nad samochodem. Jakże mało ludzi pełni Twoją Wolę i żyje dla Twojej Chwały z pragnieniem Królestwa Niebieskiego!"

    Przeprosiłem także Najświętszego Tatę z pocałowaniem Jego wizerunku. Nie byłem dzisiaj sługą, ale ważniakiem i to zdenerwowanym! Tak jest u większości. Jakby na znak trafiłem na wizycie do śmiertelnie chorej siostry zakonnej...

                                                                                                                                  APeeL