Niewolnik musi wstawać, a właśnie wzrok przykuł Pan Jezus porcelanowy w koronie cierniowej. Czeka mnie jakieś cierpienie. W sercu słowa: "Sakrament milczenia"! To wprost do mnie, bo "mowa jest srebrem, a milczenie złotem"...tak właśnie jest w zjednaniu z Panem Jezusem w Eucharystii.

    W pracy napadli na mnie ludzie (nie mam wyznaczonego rejonu), a złość zalewała serce...nawet nie mogłem napić się kawy! W bałaganie wiem, gdzie co mam, a teraz- po porządkach - nie mogę znaleźć nożyczek i druków! To typowy atak demona (zamieszanie).

    Na ten moment wpadła córka zmarłej i napierała mówiąc złośliwie: "ja wiem, że żywi mają pierwszeństwo". Okazało się że pacjentka zmarła 3 godziny temu, a przepis mówi o wydawaniu karty zgonu po 12 godzinach! Uległem namowie i jedziemy stwierdzić zgon.

    Po drodze mówiłem do niej ("napieraj w porę i nie w porę"): o Panu Jezusie i śmierci czyli uwolnienie duszy z ciała z rozpoczęciem życia wiecznego. Dodałem słowa o Eucharystii oraz o błędach św. Jehowy, którzy mówią o Szatanie, ale właśnie ich oszukał.

    W mieszkaniu zmarłej moje serce zalała dobra energia, która będzie trwała jeszcze po powrocie do gabinetu. W duszy pojawiło się poczucie, że wszyscy jesteśmy braćmi, a ja jestem jednym z chorych potrzebujących pomocy. W tym współcierpieniu każdemu chciałem pomóc. 

     Dalej falami napływała wzmacniająca słodycz oraz światłość. Prawie chciało się wołać: "Och! Jezu! Jezu!" Po latach będę wiedział, że było to działanie Ducha Świętego...słusznie nazywanego Pocieszycielem! Błysków Jego działania nie można przekazać, bo musisz sam to przeżyć! Wówczas widzisz, że nieistotna jest żadna zapłata. W radości i pokoju załatwiłem wielu chorych kończąc pracę o 16:00!

    Biegnąc do Domu Pana z odmawianiem Koronki Pokoju nie czułem głodu, a moje serce zalewała niewysłowiona słodycz z nieba: "Jezu! Jezu! Jezu!" W sercu podziękowałem za rodzinę i żonę oraz za Kościół św.! Poprosiłem o pokój w ojczyźnie i na świecie. Wszystko wydawało się bardzo bliskie...nawet zniknęła brzydota oraz nasza bylejakość. Cała ludzkość w Oczach Boga to nasze serca."Boże. Mój Boże"...

    W kościele trafiłem na klęczącą żonę, a serce dalej zalewała miłość Boża z pragnieniem przyjęcia św. Hostii. Każde słowo kapłana rozrywało serce dopełnione zawołaniem psalmisty: "Niech imię Pana będzie błogosławione teraz i na wieki."

     Natomiast Słowa Pana Jezusa (Ewangelia: Łk 11,29-32) dotyczyły narodu wybranego: "To plemię jest plemieniem przewrotnym. Żąda znaku, ale żaden znak nie będzie mu dany (..)". To wszystko jest trudno opisać! Nagle odczytałem intencję modlitewną tego dnia, ponieważ dzisiaj ciężko pracowałem.

     Wrócili załatwiani pacjenci, w tym starsza pani pochylona po załamaniu kręgosłupa oraz skrzywdzony przez komisję lekarską z ZUS-u, któremu - w jego imieniu - napisałem błagalne pismo do Sądu Pracy.

    Teraz, przede mną do Komunii świętej podchodzi staruszka. Eucharystia sprawiła poczucie sytości (mimo głodu) z niesamowitym smakiem w ustach i nie chciało się wyjść z kościoła. To trwało aż do 19:30, a chwilami łzy zalewały oczy. Cóż można przewidzieć? Czy tak planowałem ten dzień? Dobrze, że napisałem podanie o urlop 11 i 12 października 94 r.

    Wieczorem odmówiłem koronkę do Miłosierdzia Bożego w intencji tego dnia, a w przekazie do Vassuli Ryden ("Prawdziwe Życie w Bogu") przeczytałem ostrzeżenie Pana Jezusa przed wielkim uciskiem, który wisi nad Jego Domem. Dzisiaj, gdy przepisuję to świadectwo wiary (10.10.2023)...to ostrzeżenie zaczyna się spełniać.

    Jakby w uzupełnieniu tego Matka Boża żaliła się, że niewielu jest wspominających Ją w modlitwach. To prawda, bo z mojego doświadczenie lud woła tylko w swoich sprawach, a szczególnie o zdrowie. Bardzo często są to zdrowi...straszeni przez Szatana, aby nie dziękowali Bogu za ten dar i "latali" po lekarzach!

     Jakże Pan Bóg szkoli mnie każdego dnia. "Dziękuję Panie Jezu za ten dzień"...

                                                                                                                                      APeeL