Na wczorajszym dyżurze w pogotowiu...około północy trafiłem z pacjentką do szpitala. Na korytarzu uwagę zwróciły klosze wypełnione muchami...zgubiło ich światło! Przypomniał się kolega z którym rozmawiałem wieczorem, a który chce ogarnąć sprawy nadprzyrodzone swoją mądrością!

    Po powrocie do bazy w ambulatorium zastałem dziadka z zatrzymaniem moczu...w pierwszym zdarzeniu nie cewnikuję (zawsze jest ryzyko zakażenia), ale daję zastrzyk po którym chory sam oddaje moczu.

     Przed powrotem do łóżka wzrok zatrzymał obraz Pana Jezusa z Całunu (okładka "Prawdziwego życia w Bogu"), gdzie będą słowa do Vassuli Ryden (t. VI str. 197), a w tej chwilce do mnie: "Ach! Moja reszto, nigdy nie ustawaj w modlitwie, nigdy nie przestawaj patrzeć na Mnie (..) Twoi prześladowcy, dziecko, są Moimi prześladowcami."

     Kręciłem głową z zadziwienia patrząc w święte oczy Zbawiciela. W tym czasie z telewizora popłynie rada alkoholika: jak skończyć z nałogiem? Oni stawiają na wzajemne spowiadanie się z ćwiczeniem siły woli, a to wszystko bez najmniejszej prośby do Boga Ojca!

    Zerwano jeszcze o 4:00, w sercu miałem niechęć, ale po chwilce będziemy jechali obok mojego Krzyża z płonącą lampką. Podziękowałem Jezusowi za tę łaskę. To daleki wyjazd do biednej, 53-letniej kobiety z niewydolnością serca. Pomyślałem o bestialsko zamordowanym księdzu Jerzym Popiełuszce...10 lat temu o tej właśnie porze!

    Pomyłkowo obudzono mnie o 6:00, ale w sercu miałem radość i chęć wcześniejszego rozpoczęcia przyjęć chorych w przychodni (na piętrze)! Faktycznie będzie nawał chorych z towarzyszącymi piosenkami: "szukam kogoś...szukam kogoś...na długą drogę w dal". Łzy pojawiły się w oczach, ponieważ całym sercem i duszą znalazłem się przy Bogu Ojcu i Panu Jezusie!

1. Pacjent, którego nazywałem "świat nie widział" prosił - ze strachu przed śmiercią - o leki na ratowanie życia. Zaprosiłem go do Domu Boga Ojca ("Ja Jestem") czyli tam gdzie dzwonią! Dodałem, że nie mam władzy nad czasem zesłania każdego z nas!

2. Kulturyście wyjaśniłem, że celem naszego życia jest powrót do Ojczyzny Niebieskiej. Ciało fizyczne może osiągnąć mistrzostwo, a ciało duchowe świętość!

3. Barmance wskazałem na grzeszność jej pracy: „bary” nie serwowały wówczas jedzenia, ale rozpijały naród.

4. Szykującej się na studia zaleciłem odczytanie Woli Boga Ojca (poświęcenie w tej intencji Mszy świętej z Eucharystią).

    Straszliwy nawał chorych, trudno było wytrzymać, ale litość budził umęczony lud, bieda i krzywdy. W domu padłem na kolana, z trudem popłynie koronka do Miłosierdzia Bożego, a w tym czasie Szatan będzie podpowiadał z mocą: "prześpij się, nie idź do kościoła, bo dodatkowo przyjmowałeś podarunki". Ja wiem, że jest to od niego, ale sam nie mogę pokonać pustki, lęku i zwątpienia, którymi zalewał moje serce. Nawet zawołałem: "Boże! Dlaczego tak jest?"

      Św. Paweł powiedział (Ef 3,2-12) o przekazaniu przez Ducha Świętego Tajemnicy Boga Ojca. On i ja staliśmy się sługami..."z daru łaski udzielonej mi przez Boga na skutek działania Jego potęgi". Mamy głosić "Dobrą Nowinę" czyli wydobyć na światło tajemniczy plan ukryty przed wiekami w Bogu.    To trudny język mistyka mistyków. Słuchałem zadziwiony, ponieważ rozumem tego nie pojmiesz...nawet daje on zaćmienie! Dodam tylko, że prorocy nie doczekali tego, co my. To, co było zapowiadane zostało wypełnione.

        Właśnie prorok Izajasz dodał (Iz 12, 2-5):

"Oto Bóg jest moim zbawieniem. (..) Chwalcie Pana. Wzywajcie Jego imienia. (..)

 Śpiewajcie Panu, bo uczynił wzniosłe rzeczy. Niech to będzie wiadome po całej ziemi."

    Pan Jezus (w Ewangelii: Łk 12,39-48) wskazał na potrzebę naszego czuwania i oczekiwania na Jego Przybycie...jak słudzy pana ziemskiego.  

     Pierwszy podszedłem do Komunii św. w intencji tego dnia. W mgnieniu oka serce zostało odmienione z pragnieniem ukojenia w mojej modlitwie.

     Ogarnij mój ból z powodu...

- zaślepionych braci i sióstr mających poczucie bycia guru: Michnika, Kuronia i Urbana. Każdy z nich jest inny, ale podobnie gubiony! To, co jest od Boga jest dla nich głupstwem. Ja też takim byłem...

- działaczy, redaktorów, mentorów, gadających głów w telewizji

- masonerii, wykształconych, którzy uważają, że ich zdanie jest najważniejsze w ocenianiu wiary

- politycy w b. Jugosławii oraz terroryści w Palestynie

- mądrzy, ale przestraszeni, a zarazem odwróceni od Prawdy

- żyjący ciekawostkami (pismo "Nie z tej ziemi")...

    Moje odmienione serce uciekło do ludzi w Sarajewie (ziąb), a moją modlitwę ("św. Agonię") zakończyłem w ciemnym pokoju. Pomyślałem o rocznicy zamordowania ks. Jerzego oraz o książce Jana Pawła II, który doszedł do tego, co wiem, że nas jest garstka!

    Refleksja z tego dnia: nie będzie kompromisu między ciałem i duszą, a także pomiędzy światem przyrodzonym i nadprzyrodzonym. Wiem też, że Pan Jezus wróci (Paruzja), a ja mam czekać i otworzyć Mu drzwi.

            Podziękowałem za ten dzień...

                                                                                                                        APeeL