Tuż po przebudzeniu pomyślałem, aby zmienić hasło strony internetowej, ale zapomniałem jak to się robi...napłynęła pomoc: trzeba wejść na zaplecze.
W tym momencie wyjaśnię słowo „napłynęło”, które oznacza natchnienie, a nie uznają tego ateiści, racjonaliści oraz koledzy psychiatrzy. To jest bardzo sprytna sztuczka szatana, który w ten sposób „mówi przez nich”, bo negują Istnienie Boga, a zarazem świata ciemności.
Oni są pewni, że od siebie nienawidzą Kościoła świętego, który kojarzą z ciemnogrodem oraz pospólstwem („moherowymi beretami’). Z tego wynika, że - człowiek wykształcony, a szczególnie lekarz dający świadectwo wiary - nie może być normalny.
Wróćmy do otrzymanego znaku dotyczącego naszego bezpieczeństwa. Większość ludzi szuka go w firmach ochroniarskich i zbrojeniu się, a to prowadzi do zagłady, a nawet samozagłady.
Ja opiekę i prowadzenie przez Boga widzę w mojej codzienności i pragnę to podkreślić, bo w kazaniach usłyszysz ogólne zalecenia, że trzeba być dobrym i kochać nawet wrogów.
Trudno jest to ujrzeć bez łaski wiary, ale dam przykład z moją stronę internetową, którą udało się odtworzyć w trzy dni po upadku firmy Vel.pl. Nawet zostałem zmobilizowany, bo dokończyłem instruktaż, dałem „dwa zdania o sobie” i napisałem o mojej duchowości.
Jakiś spec zwróci uwagę na jej bylejakość, ale wiedz, że informatyka jest w ręku władzy, która na całym świecie walczy z Prawdą.
Przypomniało się przeciekanie dachu nad garażem, który „naprawiałem”...nawet przez odpowiednią brygadę, ale dopiero prośba do św. Józefa sprawiła, że wiatr zerwał źle ułożoną papę u sąsiada. Wszystko wróciło do normy po ponownym jej ułożeniu na naszych garażach.
To przepłynęło w błyskach i wstałem w dziękczynieniu na nabożeństwo roratnie, aby pójść z zapaloną gromnicą wokół kościoła.
Na ten moment wzrok zatrzymał Pan Jezus z Najśw. Sercem, a na ulotce z obietnicami przeczytałem, że czciciele tego wizerunku Zbawiciela będą pocieszani w utrapieniach.
Po Eucharystii, która była „lekka” padłem na kolana przed Panem Jezusem Miłosiernym. Napłynęli koledzy z samorządu lekarskiego, którzy zamiast służyć niszczą mój pokój w Adwencie. Poprosiłem Pana Jezusa, aby pokazał im, co to oznacza.
Wracałem do domu niewyspany, trochę odurzony i zauważyłem jak łatwo jest zrobić stłuczkę. Po powrocie pocałowałem wizerunek św. Michała Archanioła („Któż jak Bóg”), który wożę w samochodzie. Ludzie autentycznie nie wierzą w Opatrzność Bożą, a przecież Jan Paweł II bez żadnej dywizji spowodował rozpad ZSRR i dlatego decydenci "na złość" nie wybudowali Świątyni Opatrzności Bożej.
W drodze do centrum handlowego miałem pokazane zagrożenia, bo tuż po wyruszeniu, na skrzyżowaniu koło domu mógł uderzyć we mnie samochód z ulicy podporządkowanej, a podczas powrotu w tym samym miejscu ja nie zauważyłem pojazdu z pierwszeństwem.
Demon może zaatakować nas także podczas radości z pomocy Bożej, aby ją zepsuć. Poprzednio kupiony regał był od Boga za 60 zł, a dzisiaj żona kupiła niepotrzebną półkę „do kompletu” też za 60 zł! Nic nie mówiłem, bo nie chciałem być „chytry”...chytry był, ale demon. Takie niezmordowanie w szkodzeniu opanowali bolszewicy...naprawdę są w tym precyzyjni.
Pojechałem na Msze św. wieczorną, a w ten sposób otrzymałem zdjęcie na którym całowałem relikwie Jana Pawła II, który był przykładem człowieka pełnego ufności Bożej... APEL