Zerwałem się o 7.00 i pisałem do 12.00, a potrafię ujrzeć pomoc Boga, która faluje i jest przeplatana napadami pustki. Wówczas widzisz, że sam z siebie nic nie możesz uczynić.

    Na Mszy św. byłem trochę senny...nawet na sekundę zasnąłem podczas, a to jest wielka łaska, bo wówczas na pewien czas wraca stan czuwania. Po Eucharystii padłem na kolana i klęczałem do zakończenia Mszy św.

     Po wyjściu z kościoła napłynęło, abym wspomógł młodzież zbierającą środki na jakieś potrzeby. To był wielki znak Boga, bo wzrok zatrzymały świece z napisem „Caritas”...powinienem kupić wszystkie i później stawiać Panu Jezusowi w intencji biedaków z całego świata! Wiem to dzisiaj, ale wówczas nie zareagowałem, a młodzież stała w zimnie i na wietrze.

   Po chwilce moje serce zalało poczucie wygnania i zesłania...myśl uciekła do ludzi pozbawionych domów, ciepła, środków do życia. Wczoraj przy trasie do Warszawy spotkałem robotników wycinających drzewa z pięknymi  domami przeznaczonymi do rozbiórki!

    Poczułem wielki ból rozłąki z Bogiem i znalazłem się wśród cierpiących z powodu wygnania, osamotnienia oraz wśród ubogich błagających o miłosierdzie. Chciało mi się płakać z powodu zesłania ludzkości, ujrzałem od Boga cały świat potrzebujących pomocy, żebrzących i czekających na wsparcie.

    W zimnym wietrze szczególnie pragnąłem swojego ciepłego mieszkania, a właściwie świętego kącika,  gorącej strawy i łóżka. W sercu miałem bezdomnych, którym brak ubrania i środków do życia. Przepłynęły obrazy i ofiary zbrodniczych przesiedleń oraz sytuacja biedaków na Ukrainie, którzy zostali bez niczego w domach bez szyb.

   TVN pokaże w święta obrazy zbrodniczych czystek etnicznych podczas wojny w  b. Jugosławii. Wprost słyszałem krzyki tych ludzi. Przechodziłem obok sklepu, który otworzyło młode małżeństwo i odczułem ich rozczarowanie, bo nie sprzedali sprowadzonych choinek. Powinienem kupić od nich wszystkie i postawić w kościele.

    Zza winkla wpadł na mnie (niby przypadkowo) proszący o wsparcie na wódkę...ale nie dałem mu dojść do słowa, bo „nie, nie, nie” i uciekłem tracąc pokój. Nie wiem czy to był znak od Boga...czy ten człowiek został nasłany od demona.

    Nie znałem intencji, ale w takim stanie moją dusze może ukoić tylko wołanie do Boga. Nie mogłem dojść do siebie jeszcze w domu, pojękiwałem i odmawiałem w smutku moją modlitwę.

    Jakby na znak w telewizji trafiłem na dzielenie mięsa bawołu, którego zakupiła wieś...biednym dano trochę więcej. Dzisiaj, gdy to opracowuję zrobiło się zimno, a myśl uciekła do powybijanych szyb na terenie Ukrainy objętej wojną. Także u nas wichury i śnieg spowodowały zerwania linii elektrycznych i ludzie siedzą w ciemności i zimnie.

    Nie wiedziałem, że podczas opracowywania tego zapisu (26.12.2014) wypadnie 10 rocznica tsunami, które uderzyło wówczas nad ranem  w wybrzeża kilkunastu krajów. Największe spustoszenia poczyniło w Indonezji, Tajlandi, Indiach i na Sri Lance.

   Moc fali uderzeniowej przekraczała uderzenie 23 tys. bomb, które spadły na Hiroszimę, a fala sięgała 30 metrów (zginęło 230 tys. ludzi). Pokazano rybaków z Indonezji, którzy do dnia dzisiejszego nie mogą wyjść z ubóstwa po stracie łodzi.

    My nie zdajemy sobie sprawy o Istnieniu Nieba, Domu Ojca, gdzie wiesz, że będziesz żył wiecznie, bezpiecznie, gdzie nie będziesz już łaknął i pragnął...tam nigdy nie będziesz się nudził. Nasze przyjemności cielesne nie mogą zadowolić duszy.

   Ja przekazuję Ci, że Bóg dał mi łaskę...wiem, że jest Królestwo Niebieskie, a przedsmaku Nieba doznaję już tutaj. Ktoś, kto nie wie o tym może być zdziwiony, że prowadzę takie nudne życie.

     Wiedz jedno, że jest całkowicie odwrotnie, bo Bóg daje każdemu to, co jest dla niego dobre, a ja pragnę tylko Jego obecności i to będzie trwało do końca życia.                                       APEL