Kończy się dyżur w pogotowiu, a zrywają do pacjentki z bólem głowy. Wzrok zatrzymała Twarz Pana Jezusa z Całunu z pragnieniem noszenia tego obrazka, a z "Prawdziwego życia w Bogu" popłynie rada, że mam rozmawiać z Panem Jezusem i "nie zapominać o Jego Obecności".

    Zdziwiłem się, ponieważ nigdy nie rozmawiam z Panem Jezusem...tylko o coś proszę i dziękuję. Padłem na kolana z pięknie złożonymi dłońmi. Natchnienie podpowiedziało, że mam wziąć "wolny dzień", a wzrok zatrzymał krzyżyk.

    To zapowiedź czekających mnie kłopotów z załatwianiem sprawy spadkowej oraz w urzędzie skarbowym. Dziwne, bo kościele latał ptaszek i zbierał okruchy, a moje serce przeniknął ból, gdy spojrzałem na kapłana wznoszącego kielich.

    Wrócił obraz z wczorajszej relacji z cerkwi prawosławnej, gdzie kapłani wnoszą - z wielki m dostojeństwem - różne insygnia. Tutaj kapłan całuje Stół Ofiarny, a "nie ma kto pomóc!" Popłyną czytania...

     Jasny dla mnie przekaz (Rz 7,18-24) o tym, że mamy dusze pragnącą uświęcenia z powrotem do Boga Ojca oraz grzeszne ciało, które przyciąga ziemi. Mimo, że pragniemy dobra czynimy zło, którego nie chcemy. "Nieszczęsny ja człowiek! Któż mnie wyzwoli z ciała, [co wiedzie ku] tej śmierci?" Wówczas nie było mowy o duszy, nawet teraz, gdy to przepisuje (03.11.2023) jest podobnie.

     Psalmista będzie wołał (Ps 119,66.68.76-77.93-94): Naucz mnie, Panie, mądrych ustaw Twoich. Naucz mnie trafnego sądu i umiejętności, bo ufam Twoim przykazaniom. Natomiast Pan Jezus w               Ewangelii (Łk 12,54-59) zalecił: "Gdy idziesz do urzędu ze swym przeciwnikiem, staraj się w drodze dojść z nim do zgody (..)".

     Wyłoniła się intencja modlitewna, a w jej odczycie pomogła osoba pacjenta, który do końca swojego życia sądził się z własną siostrą. Mnie to też spodka podczas podziału spadku po rodzicach...trzy siostry i córka zmarłego brata zagarnęły wszystko w oczekiwaniu na moją śmierć.

       Eucharystia była w intencji tego dnia i za dusze takich. W mojej modlitwie błagałem Boga Ojca o miłosierdzie nad takimi ofiarami. Poprosiłem Pana, aby otworzył "serca spadkobierców". Tak się stało, a w momencie przejeżdżania obok pięknej figury Pana Jezusa, który prawą ręką błogosławił, a lewą trzymał w okolicy Swojego Serca!

      Ból zalał duszę, popłakałem się z wołaniem: "obnażono Cię Jezu, a Ty przyjąłeś to poniżenie z godnością dla nas i także dla mnie". Sprawa w sądzie załatwiona, a dodatkowo udały się zakupy, sprzątanie i planowane reperacje.

       Z wdzięczności kupiłem kwiaty i zapaliłem lampki pod "moim" krzyżem Zbawiciela. W drodze po żonę, ponieważ zaczęła się ulewa od strony szkoły płynęła głośnia muzyka. Nawet dzieci uczące się religii przyzwyczają się do piątku, że to "normalny dzień". Tak czyniłbym na miejscu Szatana...

     Smutek Pana Jezusa zalał moje serce: "Nie chcą Ciebie, Panie Jezu tutaj! Jakże cierpisz Panie, a ja mam namiastkę tego z pragnieniem powrotu do Prawdziwej Ojczyzny. Mimo poświęcenia własnego życia...po udręce wcielenia w ciało ludzkie oraz wydaniu na pastwę Szatana...nadal jest odrzucany i poniżany. Jakże chciałbym Cię pocieszyć!"

     Wolno popłynie cz. chwalebna różańca ze Zmartwychwstaniem!" To było jedno wielkie wołanie do Boga Ojca za odwróconych, przecież ja też takim byłem"! Napłynęła osoba o. Pio współcierpiącego z Panem Jezusem. Wstąpiłem do pustego kościoła...jakże chciałbym tutaj pozostać sam na Sam z Panem Jezusem.

     Dlaczego ludzie kochają ten świat pełen niebezpieczeństw, brudów moralnych i ateizmu...cała księgarnia zawalona "atrakcyjnymi" książkami na które szkoda nawet jednej minuty życia ziemskiego.

      Po powrocie do domu padłem ledwie żywy...bez podziękowania na kolanach za ten dzień. Tacy właśnie jesteśmy...

                                                                                                                        APeeL