Przed świtem rozmyślałem o większości służących panom ziemskim, którzy dają wszystko, a to oznacza nic! Tylko garstka przyjmuje służbę Bogu Ojcu, który nie daje nic...oprócz Eucharystii sprawiającej nasze uświęcenie z powrotem do Życia Prawdziwego.

     Wróciło moje "kazanie" do personelu, że służą tym, którzy dysponują wszystkim, co prowadzi do śmierci! Niektórzy z nich dostają bardzo mało ("w tej szatańskiej równości"), ale są wierni...do końca! Niektórym wystarczy sam fakt służenia "dla dobra fałszywych szefów"! Padłem na kolana z odczuciem, że nie chce się ładnie klęczeć!

     Po błyskawicznej decyzji mam być na Mszy św. o 6.30. Natychmiast demon zalewał mnie niechęcią do sług panów ziemskich, którzy prowadzą ludzkość do śmierci! Dzisiaj, gdy to przepisuję (03.11.2023) wszystko się potwierdza. Zaczyna się podpalanie świata z oczekującą nas zagładą! Dla zniewolonych istnieje tylko ich świat, czują się mocni z mocarzami i wiarą, że im nie zdarzy się krzywda. Gdzie trafią po śmierci? Uważają, że do ziemi. Popłynie Słowo Boże...

     "A ci, którzy żyją według ciała, Bogu podobać się nie mogą (Rz 8,1-11). Wy jednak nie żyjecie według ciała, lecz według Ducha (..) ciało wprawdzie podlega śmierci ze względu na [skutki] grzechu duch jednak posiada życie na skutek usprawiedliwienia". To trudny język z moim niezrozumieniem o zmartwychwstaniu ciał, która na nic się nie przydadzą.

     Psalmista wołał (Ps 24,1-6) o ludzie wiernym, szukającym Pana. Na Jego Górę Świętą wstąpi tylko człowiek o nieskalanym rękach i czystym sercu! Taki otrzyma błogosławieństwo Boże!

     Pan Jezusa powiedział o ofiarach Piłata (Ewangelia: Łk 13,1-9): "jeśli się nie nawrócicie, wszyscy podobnie zginiecie".

      Rozpraszali "towarzyszący mi"...taki los, ale nagle moje serce zalało poczucie uczestnictwa w Misterium. To jest największa łaska Boga Ojca...od palącej się w oddali świeczki na Ołtarzu św. do złożonych pięknie dłoni kapłana! Dłoni, które podadzą mi Pana Jezusa, który przed chwilką wołał, abyśmy się nawrócili.

     Wyjaśnię to, bo śmierć to brak nawrócenia! Taka czeka służących panu ziemskiemu, a to sprawiło odczyt intencji modlitewnej tego dnia. Ci, którzy nie chcą pójść za Panem Jezusem...czeka śmierć duszy!

     Napłynął kabaret Olgi Lipińskiej, gdzie przepięknie śpiewano o Panu Jezusie: " Drodze, Prawdzie i Życiu". Później stwierdzono, że Pan Jezus nigdy nie trafi do Polski. Łzy płynęły podczas podchodzenia do Eucharystii, a Pan pokazał mi niewidomego, który pięknie klęczy przez większą część Mszy św.! Po Eucharystii odeszła nienawiść do "wrogów" z powtarzaniem słowa: przebaczam!

      Nie wiedziałem, że już czekał na mnie atak Szatana. Każdy zna momenty w swoim życiu zestawu nagłych kłopotów ze złością rodziny, a w moim wypadku dodatkowo pacjentów. Dodatkowo mam rodaków "wyrastających spod ziemi", którzy wychodzą podczas mojej obecności...brak im tylko chorągiewek w ręku.

     Początek dyżury w pogotowiu zaczął się od pilnego wyjazdu, bez kawy, w złości, a po powrocie do ambulatorium trafiły się marudne staruszki, pokąsany przez psa. Na początku ataku poprosiłem Pana Jezusa o błogosławieństwo oraz ochronę.

     Ludzie nie robią tego, a przecież szef "Obozu Ziemia" ma wielką moc...tak jak kierownik czy dyrektor zakładu. Po naszym zawołaniu jesteśmy chronieni jako dzieci Boga.

       Po kilku godzinach napłynęła radość Boża z chęcią pracy i niesienia pomocy. Nawet z własnej chęci załatwiam pacjentkę kolegi oraz pomagam młodemu (rak pęcherza), łamię przepisy i wydaję mu całe zwolnienie lekarskie...przy okazji proszę go, aby naprawdę wrócił do Pana Jezusa z ofiarowaniem całego życia.

      Proszę go, aby nasze spotkanie nie traktował jako przypadkowe. To łaska, która spłynęła na mnie, a teraz na niego. Podczas przejazdu na obiad towarzyszą mi gołębie na niebie. Natomiast na wyjeździe trafię do wioski i chatki ze snu, gdzie na rozdrożach będzie piękna Figura Matki Niepokalanej. Łzy zalały oczy, ponieważ ujrzałem oświetlony migającymi lampkami krzyż przydrożny z figurą Pana Jezusa.

      Przykrość, bo trafiliśmy do chłopca zabitego w wypadku z drugim ciężko rannym! Przy okazji mówię do personelu, że nie ma śmierci..śmierć to brak nawrócenia (śmierć duszy). Nawet Czyściec jest miejscem wielkich cierpień, gdzie dowiadujemy się o Królestwie Bożym.

     Z włączonego telewizora popłynie obraz lamparta skaczącego na ofiarę z drzewa. Ja już myślę kategoriami duchowymi i wprost widzę atak demona na nieświadomą osobę. Ucieszył wyjazd, ponieważ mogę skończyć modlitwę.

     W starej chatce, stara babcia i dziadek, obraz Pana Jezusa z Sercem w koronie...śmiejemy się, ponieważ nie mogliśmy znaleźć chorej. We wsi znanej jako "janowa" (od męża). Przy okazji młodym dziewczynom przekazuję rady duchowe: mąż jest dany z Niebie, czekaj, proś Matkę i nie umawiaj się niepotrzebnie...zawsze: "Pod Twoją Obronę".

     Mam już inne serce...nawet Panu Jezusowi dziękuję za obdarowanie (facet z ładnym wozem). Napływa też błogosławieństwo Pana Jezusa, który mówi z "Prawdziwego życia w Bogu": "Podoba Mi się prowadzenie ciebie w całkowitym zaufaniu, to Mi przydaje chwały!"

    Vassula Ryden tak jak  ja dostrzega, że ziemia jest wygnaniem. Pan Jezus dodał: "Pozostań gorliwy, rozpalaj serca,ugaś Moje pragnienie." Wróciła Góra Świętych z obrazem o. Pio, a moje serce zalał pragnienie zostania święty, Spojrzałem w Twarz Pana Jezusa z Całunu z zapytaniem...

- Jezu mój...czy zostanę świętym? Przecież jestem taki marny i słaby!

- Twoja słabość zostanie unicestwiona w mojej Mocy...pragnę, abyś żył jedynie dla Mnie. (..) Staraj się przyciągnąć do Mnie innych (..)".

        Podziękowałem za ten dzień...

                                                                                                                            APeeL